Zabił ją toksyczny pył?
Czy Donnę Summer zabił pył ze zniszczonych podczas ataków terrorystycznych nowojorskich wieżowców Twin Towers?
Osoby z otoczenia zmarłej gwiazdy ujawniły portalowi, że w dniu ataku terrorystycznego Donna Summer przebywała w apartamencie niedaleko Ground Zero w Nowym Jorku.
Po zamach artystka ponoć cierpiała na fobię związaną z rzekomym zakażeniem powietrza. Choroba ponoć nasilała się do tego stopnia, że Donna Summer bezustannie spryskiwała nowojorski apartament odświeżaczem powietrza.
Dodatkowo gwiazda miała rozwieszać jedwabne zasłony w celu ochrony przed fruwającym w powietrzu pyłem.
Wokalistka była głęboko wierzącą chrześcijanką, a zamachy terrorystyczne odebrała jak atak na chrześcijan. Z tego powodu uważała, że nowotwór, który ją zaatakował, był wynikiem zamachów z 11 września 2001 roku.
TMZ twierdzi również, że piosenkarka nie przyjmowała do wiadomości faktu, że rak płuc został wywołany nałogiem nikotynowym. "Po prostu nie kupowała tego" - czytamy.