Reklama

Zabił ją toksyczny pył?

Czy Donnę Summer zabił pył ze zniszczonych podczas ataków terrorystycznych nowojorskich wieżowców Twin Towers?

Zmarła w czwartek (17 maja) piosenkarka Donna Summer była przekonana, że nowotwór, który zaatakował płuca gwiazdy, wywołało wdychanie toksycznego pyłu powstałego po zamach terrorystycznych 11 września 2001 roku w Nowym Jorku - twierdzi serwis TMZ.

Osoby z otoczenia zmarłej gwiazdy ujawniły portalowi, że w dniu ataku terrorystycznego Donna Summer przebywała w apartamencie niedaleko Ground Zero w Nowym Jorku.

Po zamach artystka ponoć cierpiała na fobię związaną z rzekomym zakażeniem powietrza. Choroba ponoć nasilała się do tego stopnia, że Donna Summer bezustannie spryskiwała nowojorski apartament odświeżaczem powietrza.

Dodatkowo gwiazda miała rozwieszać jedwabne zasłony w celu ochrony przed fruwającym w powietrzu pyłem.

Wokalistka była głęboko wierzącą chrześcijanką, a zamachy terrorystyczne odebrała jak atak na chrześcijan. Z tego powodu uważała, że nowotwór, który ją zaatakował, był wynikiem zamachów z 11 września 2001 roku.

TMZ twierdzi również, że piosenkarka nie przyjmowała do wiadomości faktu, że rak płuc został wywołany nałogiem nikotynowym. "Po prostu nie kupowała tego" - czytamy.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Donna Summer | toksyczne | zabić | zabójstwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy