Wojna o De Mono
Ciągle nie widać finału sporu o zespół De Mono. O prawa do używania jego nazwy walczą przed sądem założyciel zespołu Marek Kościkiewicz oraz wokalista Andrzej Krzywy.
Marek Kościkiewicz w rozmowie z serwisem PAP Life w gorzkich słowach wypowiada się o byłym koledze z zespołu, z którym procesuje się o prawo do nazwy De Mono.
"Szukaliśmy jakiegoś porozumienia. Mówiąc 'my' mam na myśli siebie i pozostałych muzyków z De Mono - Roberta Chojnackiego i Darka Krupicza. Chcieliśmy dogadać się w sprawie praw do nazwy i tego, jak będzie wyglądać przyszłość zespołu. Porozumienie z Andrzejem okazało się niemożliwe" - twierdzi gitarzysta.
Według Kościkiewicza, to Andrzej Krzywy doprowadził do rozpadu zespołu. "On chce sam grać pod szyldem De Mono" - twierdzi muzyk, który został pozwany za bezprawne używanie nazwy De Mono.
"Po koncercie, który zagraliśmy m.in. z Robertem Chojnackim, Darkiem Krupiczem i Wojtkiem Wójcickim dostałem wezwanie do sądu" - wspomina Kościkiewicz, który starał się dojść do porozumienia na drodze pozasądowej.
"Po tym, jak Andrzej skierował do sądu pozew przeciwko mnie, zainicjowałem spotkanie. Poszliśmy na nie razem z Darkiem Krupiczem i Robertem Chojnackim, ale prawnik Andrzeja wyprosił niegrzecznie moich kolegów z sali twierdząc, że oni nie mają żadnego prawa do bycia przy tej rozmowie. Od tego czasu spotykamy się jedynie na sali rozpraw" - powiedział założyciel De Mono.
"O tym, komu należy się prawo do nazwy, zadecyduje sąd. Czekamy na termin prawdopodobnie ostatniego posiedzenia sądu. Andrzejowi jest łatwiej, bo jako wokalista jest rozpoznawalny i kojarzony z marką grupy" - twierdzi Kościkiewicz.
"Nie można jednak zapominać, że jego wkład twórczy to nie więcej jak pięć procent repertuaru, do którego i tak zawsze to ja pisałem teksty. Jestem też autorem większości muzyki De Mono, a przecież komponował dla zespołu też Robert Chojnacki i Wojtek Wójcicki, z którym produkowaliśmy nasze płyty. Dlatego najpierw zaproponowaliśmy Andrzejowi, żeby grał i występował z nami. On nam odmówił, a dokładnie jego prawnicy, bo sam nigdy osobiście tego nie zrobił. Teraz domagamy się od Andrzeja, żeby nie korzystał z tej nazwy" - zaznacza gitarzysta.
Marek Kościkiewicz odniósł się również do ostatniego albumu De Mono Andrzeja Krzywego zatytułowanego "No Stress" .
"Mamy z tym poważny problem. Krytycy muzyczni bardzo nisko ocenili nową twórczość osób, którzy nazywają siebie De Mono. To grupa zupełnie przypadkowych muzyków. Ich album 'No Stress' został obwołany najsłabszą płytą 2010 roku. Nie chcemy, żeby ten zespół kojarzono z muzyką wynajętych kompozytorów i przypadkowymi tekstami pisanymi dla Andrzeja przez jego sąsiadkę z bloku. De Mono jest dla nas bardzo ważne i przykro nam, że lata pracy na jego pozycję i uznanie są niweczone" - podkreśla.