To był ostatni koncert w jej karierze. "Została zmuszona do zagrania"

Amy Winehouse to niekwestionowana legenda światowej sceny. Błyszczała na koncertach i odnosiła sukcesy sprzedażowe. Mimo to za kulisami, w jej prywatnym życiu, toczył się prawdziwy dramat. Ostatni koncert w jej karierze był zwiastunem tragedii. Fani po dziś dzień pamiętają, jak sama się przytulała, aby dodać sobie otuchy. Nie pamiętała słów własnych piosenek, nie wiedziała w jakim jest mieście. Została wybuczana, a media okrzyknęły koncert w Belgradzie najgorszym w historii Serbii.

Amy Winehouse
Amy WinehouseJo Hale/ Getty ImagesGetty Images

Amy Winehouse to jedna z tych artystek, która na zawsze zapisała się na kartach historii kultury popularnej. Po dziś dzień jest inspiracją dla wielu muzyków i chociaż jej karierą nie kierowała chęć tworzenia komercyjnych hitów, to udało jej się osiągnąć wielki sukces. Na koncertach dawała z siebie wszystko, lecz za kulisami rozgrywała się prawdziwa walka o jej życie. Gwiazda przeżywała dramat, o którym wiedział absolutnie każdy. Były to czasy, w których paparazzi wchodzili z przysłowiowymi butami w życie artystów. Za kulisami występów mógł znaleźć się każdy, kto tylko posiadał aparat. Im bardziej upokarzające zdjęcie udało się wykonać, tym szybciej pojawiało się ono w mediach. Tym sposobem dramaty celebrytów stawały się rozrywką dla mas, jednocześnie odciskając piętno na psychice artystów.

Amy Winehouse potrzebowała pomocy i wiedział o tym każdy. Jej przyjaciele apelowali do managementu o rozsądek i bezpieczne podejście do sprawy, jednak bezskutecznie. Gdy artystka była w najgorszym momencie, została niemalże wypchnięta na scenę. W 2011 r. zaplanowano 12 koncertów, lecz udało jej się zagrać tylko jeden z nich. W mediach rozpisywano się wówczas o najgorszym występie muzycznym w historii Serbii. Amy Winehouse została wybuczana, a publiczność opuściła miejsce zniesmaczona. Miesiąc później Amy już nie żyła.

Nagrania z ostatniego występu Amy Winehouse w Belgradzie wciąż można z łatwością obejrzeć w sieci. Gołym okiem widać na nich, że artystka zmagała się z niesamowitymi problemami. Błąkała się po scenie, zapominała tekstów własnych piosenek, jednocześnie bredząc coś pod nosem, nie wiedziała, jak nazywają się jej koledzy z zespołu, ani w jakim mieście gra. Dla wielu fanów muzyki był to jeden z najsmutniejszych momentów w popkulturze XXI wieku.

Fani pamiętają historyczny koncert Amy Winehouse po dziś dzień. Byli zszokowani tym, co dzieje się na scenie

Jedna z fanek Amy, Iva, stała w pierwszym rzędzie na koncercie w Belgradzie. Udzieliła wywiadu Onetowi, gdzie wyznała, co działo się podczas występu. Pamięta, że wraz z innymi słuchaczami czekała na swoją idolkę od kilku godzin. "Byliśmy już naprawdę zmęczeni, ale się nie poddaliśmy. Czekaliśmy na nią kilka godzin, żeby stać w pierwszym rzędzie, więc te kilkadziesiąt dodatkowym minut nie robiło nam już różnicy. W okolicach godziny 23.00 w końcu zgasły światła i na scenie pojawił się jej zespół i chórzyści. Myślę, że sami nie wiedzieli, co się dzieje, bo grali intro do pierwszej piosenki 'Just Friends' kilka razy. Kibicowaliśmy jej, bardzo się cieszyliśmy, że do nas wyszła" - zaczęła Iva.

"Pamiętam, że kiedy usiadła na głośniku, zdjęła buty i rzuciła nimi w chórzystę, to byliśmy przekonani, że sobie żartuje. Amy słynęła z niebanalnego poczucia humoru. Może chciała sprawdzić naszą cierpliwość. Dopiero kiedy zaczęła śpiewać drugi kawałek i nadal było dość dziwnie, to wiedzieliśmy, że coś jest z nią nie tak" - wyznała fanka.

Publiczność ją wygwizdała. Amy nie dawała sobie rady z wywieraną presją

Belgradzka publiczność dopiero w pewnym momencie zorientowała się, że z Amy jest coś nie tak. Część tłumu w dalszym ciągu kibicowała wokalistce i liczyła na dobry koncert. Inni zaczęli buczeć, bo spodziewali się, że występ zostanie przerwany lub odwołany. Zdarzało się to już wcześniej, m.in. na festiwalu w Dubaju, gdzie publiczność wygwizdała Winehouse za bycie pijaną.

Im większą presję na wokalistce wywierał tłum, tym bardziej zamykała się ona w sobie. Na koncercie w Belgradzie nie mogła powstrzymać łez, a gdy całkowicie traciła siły, siadała z tyłu sceny na głośniku, pozwalając wykonać kolejne utwory swojemu chórkowi. Obejmowała się, jakby chciała dodać sobie samej otuchy.

"Amy wcale nie chce być na tej scenie". Wszystko wskazywało na to, że dzieje się tragedia

"W pewnym momencie zrozumiałam, że Amy wcale nie chce być na tej scenie. Jest nieobecna i znudzona. Wiedziała jednak, że w festiwalowym tłumie jest mnóstwo fanów, którzy czekali na nią cały dzień. Dzisiaj już wiemy, że tak naprawdę została zmuszona do zagrania tych koncertów. Nieustannie próbowała coś do nas mówić, ale albo było to niezrozumiałe, albo po prostu przedstawiała swój zespół, z którego była bardzo dumna. Nie była w stanie skupić się jednak na żadnej piosence. Cały czas gdzieś odpływała" - wspomina uczestniczka koncertu.

Wyrzuciła mikrofon za siebie na znak protestu. Nie była w stanie występować

Kulminacyjnym momentem tego smutnego występu okazała się chwila, w której artystka wykonała osobistą piosenkę "Back to Black". Utwór był przepełniony emocjami, a tamtego wieczoru jego słowa wybrzmiały jeszcze bardziej niż zwykle. Amy w pewnym momencie wyrzuciła mikrofon za siebie, na znak protestu przeciwko tym, którzy zmuszają ją do koncertowania w takim stanie.

Koncert Amy Winehouse w Serbii zakończył się po 12 piosenkach. Bliski przyjaciel artystki zapewniał media, że było jej wstyd i czuła się okropnie po feralnym występie. "Zawiodła wszystkich w Serbii i chciałaby za to bardzo przeprosić" - mówił w rozmowie z "The Rolling Stone". Wówczas jeszcze nikt nie miał pojęcia o tym, że był to ostatni występ w jej karierze. 23 lipca 2011 r. Amy Winehouse zmarła.

Julia Kamińska o "siarczystych" tekstach i płycie "Sublimacja"INTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas