Światowa gwiazda przyznała, że kocha Polskę. Zdradziła za co
23 września "norweska supergwiazda art-popu" Aurora wystąpiła na Tauron Arenie w Krakowie. Z pewnością jest norweska, ale nie ma w sobie nic z nawyków rozkapryszonej gwiazdy. Ma w sobie za to magnetyzm, który zahipnotyzował publiczność.
Wielkim sukcesem Aurory była płyta "The Gods We Can Touch", wydana w 2022 roku. Wraz z wydaniem płyty, artystka opublikowała także książkę o tym samym tytule, która sprzedała się w nakładzie 14 000 egzemplarzy.
Jej trasa koncertowa promująca album "The Gods We Can Touch" cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Większość koncertów wyprzedała się w bardzo krótkim czasie. W Polsce fani mieli okazję zobaczyć artystkę aż cztery razy, a bilety na te wydarzenia zniknęły z kas błyskawicznie. Wokalistka zapełniła również sale koncertowe w Wielkiej Brytanii, zagrała też prestiżowy koncert w londyńskim Hyde Parku, gdzie wystąpiła u boku jednej z największych gwiazd muzyki pop - Adele.
Zobacz również:
W czerwcu 2024 Aurora wydała swoją kolejną płytę "What Happened To The Heart?" i szukając odpowiedzi na to pytanie wyruszyła w kolejną trasę koncertową. Szczęśliwie dla nas dwa z jej przystanków wypadły w Polsce.
Jak zostało powiedziane: Aurorka kocha Polskę. W czasie krakowskiego występu wielokrotnie wspominała o wielkiej sympatii i przyjemności, jaką dają jej występy w naszym kraju. Tutaj zagrała swój pierwszy większy gig, tutaj po raz pierwszy poczuła, że publiczność może śpiewać i tańczyć razem z nią. W Krakowie przyznała, że towarzyszący jej od kilku dni psychiczny ciężar, spadł jej tego wieczora z serca, napięcie i niepokój minęły i "znów może krzyczeć".
Aurora jest zwiewną, efemeryczną blondynką, która pomiędzy numerami ćwierka do publiczności dziewczęcym głosem, co absolutnie nie zmienia równocześnie faktu, że od samego początku chwyciła wszystkich widzów w imadło swojej charyzmatycznej osobowości i do końca występu nie wypuściła ani na minutę. "Zjadła nas" - powiedziała po koncercie moja przyjaciółka i nie można jej odmówić precyzji opisu tego, co Aurora potrafi zrobić ze zgromadzoną publiką.
Aurora w Krakowie na Tauron Arena. Publiczność jadła jej z ręki
Krzyczeliśmy, klaskaliśmy i świeciliśmy latarkami smartfonów niby tak sami z siebie, porwani entuzjazmem, ale w istocie tylko po to, by jeszcze bardziej uświetnić i wyeksponować samą postać Norweżki. Niezależnie od tego, gdzie ktokolwiek z nas siedział czy stał, czuł że artystka jest od niego na wyciągnięcie ręki, czuł się zaopiekowany, zauważony i ważny dla Aurory.
Z piosenki na piosenkę występ w Krakowie zyskiwał jeszcze większy przytup, wizualizacje, choć proste, budowały coraz wyraźniejsze poczucie uczestniczenia w wydarzeniu światowego formatu (w końcu tak właśnie było). W momencie, gdy w drugiej połowie koncertu Aurora zaśpiewała "Seed" wydawało mi się, że emocje osiągnęły taki pułap, że więcej się już z nas nie da wycisnąć. Oczywiście byłem w błędzie.