Smartfony zmorą artystów
Wokalistka i kompozytorka Kate Bush zaapelowała do fanów, by nie przychodzili na jej koncert z iPone'em ani iPadem, lub innymi gadżetami multimedialnymi, by spędzić czas na bezmyślnym gapieniu się w ekran, nagrywaniu jej lub robieniu zdjęć.
Znana z przeboju "Hounds Of Love" 55-letnia Kate Bush, która zakończyła publiczne występy w wieku niespełna 20 lat w 1979 roku, gdy telefonia komórkowa ledwie raczkowała, wystąpi publiczne w londyńskiej sali koncertowej Hammersmith Apollo po raz pierwszy po ponad trzydziestoletniej przerwie.
Bilety na 22 koncerty zapowiedziane na sierpień i wrzesień sprzedały się w 15 minut.
Wokalistka napisała na swym portalu, że przygotowuje się do jesiennych występów, specjalnie wybrała salę koncertową zapewniającą bardziej osobisty stosunek z widownią i prosi, by jej fani zostawili przenośną elektronikę w domu, bo "szkodzi artystycznemu przeżyciu".
Kate Bush nie jest pierwszą artystką, dla której komórki, iPhone'y i iPady są rosnącym utrapieniem.
Wokalista Roger Daltrey z grupy The Who powiedział ostatnio, że dziwi się tym, którzy przychodzą na koncert, a następnie koncentrują uwagę na kieszonkowej elektronice, a nie na tym, co dzieje się na scenie.
"Żal mi ich. Patrzą na życie przez pryzmat tego, co wyświetla im się na ekranie, niezdolni włączyć się w to, co dzieje się wokół nich. To rzeczywiście dziwaczne" - powiedział.
Inną drażliwą sprawą jest nagrywanie na przenośnych urządzeniach elektronicznych fragmentów utworów. Islandzka piosenkarka Bjork przed występem za pośrednictwem konferansjera zwróciła się do widowni, by tego nie robiła.
W czerwcu 2013 roku polski pianista Krystian Zimerman przerwał koncert w Essen w Nadrenii Północnej-Westfalii, by zaprotestować przeciwko nagrywaniu jego koncertu na smartfonie przez jednego z melomanów. Artysta sądzi, że publikowanie muzyki na YouTube niszczy ją.