Michał Wiśniewski o wybryku Janusza Panasewicza

Michał Wiśniewski broni Janusza Panasewicza i opowiada o alkoholu za kulisami koncertów ze swojej perspektywy.

Michał Wiśniewski raz "napruł" się w Kaliszu
Michał Wiśniewski raz "napruł" się w KaliszuMWMedia

Świadkowie koncertu Lady Pank zarzucali wokaliście, że wyszedł na scenę kompletnie pijany.

Janusz Panasewicz przeprosił za swoją "niedyspozycję".

Michał Wiśniewski przyznaje, że przez kilka dni nagabywano go o skomentowanie tego zdarzenia.

"Znam Panasa i Janka, i żeby była jasność, uważam, że jak idziesz na Lady Pank, to oczekujesz 'sex, drugs and rock'n'roll'. To nie Ich Troje" - dowcipnie zauważył lider ich Troje.

"To jest kapela, z którą wychowałem się, słuchając Trójki, i za którą będę stać do końca życia. Dlaczego? Dlatego, że każdy utwór na ich koncercie to przebój. Nic złego nie powiem" - zastrzega Michał Wiśniewski.

Frontman Ich Troje nigdy nie został przyłapany na aż tak daleko posuniętej "niedyspozycji". Dlaczego?

"Jak aktywnie latałem, to nie mogłem się napić przed koncertem ani po, gdyż bałem się stracić licencję" - wyjaśnia "Wiśnia".

A jednak wokaliście zdarzało się "strzelić kilka lufek".

"Dla odwagi, dla animuszu, dla towarzystwa. Niegdyś graliśmy ponad dwie i pół godziny, więc zawsze było to poczucie odpowiedzialności za koncert, ale wchodziłem na rampę z co najmniej 0,5 promila na końcowe 'A wszystko to... bo Ciebie kocham'. Łaziłem po niej, skakałem i jakoś się udało. Jakoś. Ale nie musiało się udać" - opowiada Michał Wiśniewski.

"Raz jedyny w Kaliszu napieprzyłem się tak, że tam gdzie zwrotki wydukałem refreny, a tam gdzie refreny - recytowałem zwrotki. I na koniec ubliżałem Kaliszowi, bo przyszło dziewięć osób plus zaproszenia z radia, a graliśmy na sali dla 600 osób. Nigdy więcej. Wstyd, ale zdarzyło się" - wspomina piosenkarz.

Występ Lady Pank podsumowuje krótko:

"Szkoda, że tak słabo, ale co najmniej prawdziwie".

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas
{CMS: 0}