Reklama

Mariah Carey pozwie EMI?

Atmosfera wokół rozstania się koncernu fonograficznego EMI z Mariah Carey robi się coraz gorętsza. W czwartek, 24 stycznia, wokalistka skrytykowała swych byłych pracodawców za wydanie, jej zdaniem, nieprawdziwego oświadczenia, a teraz przyznała, iż rozważa możliwość pozwania wytwórni do sądu.

Przyczyną sporu jest jedno słowo umieszczone w oświadczeniu wydanym w środę, 23 stycznia, przez EMI. Szefowie koncernu napisali w nim, iż kontrakt z Mariah został zerwany (terminated), a tymczasem według obustronnego porozumienia miał on po prostu wcześniej utracić ważność. Co gorsza, po zawarciu umowy na temat rozstania, którą zawarto, jak się okazuje, na początku stycznia, żadna ze stron nie miała już wydawać jakiegokolwiek oświadczenia.

Marshall Grossman, prawnik od dłuższego czasu reprezentujący interesy Mariah przyznał, że jego klientka rozważa możliwość pozwania swych byłych pracodawców do sądu.

Reklama

"To jest po prostu niedopuszczalne. To oświadczenie przedstawiło moją klientkę w niekorzystnym świetle i było naruszeniem naszego porozumienia, które jasno mówiło, iż żadna ze stron nie będzie się już w tej sprawie oficjalnie wypowiadać. Poza tym stwierdzenie zerwany sugeruje, że Mariah po prostu została zwolniona, a przecież rozstanie odbyło się za obopólną zgodą. Nie możemy tego tak zostawić" - powiedział Grossman.

Mariah Carey prawdopodobnie już wkrótce podpisze nowy kontrakt z wytwórnią Arista, dla której nagrywa m.in. Whitney Houston.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rozstanie | oświadczenia | Mariah Carey
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy