Madonna: Dziewczyna emanująca "tym czymś"
"Madonna od początku kariery doskonale rozumiała, na czym polega robienie nowoczesnej muzyki tanecznej" - ocenia Marek Sierocki, dziennikarz muzyczny. W sobotę (27 lipca) mija 30 lat od ukazania się na rynku pierwszej płyty Madonny.
Madonna Louise Ciccone urodziła się 16 sierpnia 1958 roku w Bay City w stanie Michigan, jako trzecie z sześciorga dzieci Silvio i Madonny Ciccone. W grudniu 1963 r. na raka piersi zmarła matka przyszłej piosenkarki. Trudne dzieciństwo spędzone z licznym rodzeństwem zahartowało dziewczynę. "Wychowałam się w naprawdę dużej rodzinie i w środowisku, w którym trzeba było umieć sobie radzić, żeby w ogóle ktoś cię zauważył" - wspominała Madonna w książce "Madonna: Biografia intymna" autorstwa J. Randy'ego Taraborrelli.
Madonna miała dobre wyniki w nauce, ale zafascynowała się tańcem. Trafiła na zajęcia baletu do Christophera Flynna, który stał się jej mentorem. "Nie wiedziała nic o sztuce, muzyce klasycznej, rzeźbie, modzie, cywilizacji ani o życiu. Była jeszcze dzieckiem, lecz bardzo chciała się uczyć. Miała nienasyconą żądzę wiedzy" - wspominał po latach Flynn przywołany w biografii "Madonna: Królowa skandali" Christophera Andersena.
Po zakończeniu nauki w szkole średniej Madonna zaczęła studiować taniec na Uniwersytecie Michigan. Pod wpływem Flynna dziewczyna zrezygnowała ze studiów i w 1978 roku przeniosła się do Nowego Jorku. "Wciąż marudził o Nowym Jorku. Wahałam się. Ojciec i wszyscy inni byli przeciwni, lecz on powtarzał: 'Idź i spróbuj'" - wspominała piosenkarka.
W Nowym Jorku Madonna próbowała zrobić karierę w tańcu nowoczesnym, ale aby się utrzymać dorabiała jako szatniarka i kelnerka oraz pozowała do aktów. "Miałam dobrą figurę, a zarazem lekką niedowagę, więc wyraźnie zaznaczały się mięśnie i kościec. Zostałam jedną z ulubionych modelek, bo łatwo się mnie rysowało. Byłam rozrywana" - podkreślała po latach.
W 1979 Madonna została zatrudniona jako tancerka w paryskiej rewii gwiazdora muzyki disco Patricka Hernandeza. Wyjazd do Francji był jednak tylko epizodem i Madonna postanowiła wrócić do Nowego Jorku, aby spróbować swoich sił w muzyce. Występowała z różnymi zespołami bez większych rezultatów. Mimo to nieustannie tworzyła piosenki.
W 1982 Madonna napisała utwór "Everybody". Utworem zainteresował się Mark Kamins, didżej z modnego wówczas klubu "Danceteria". Dzięki niemu Madonna spotkała się z Michaelem Rosenblattem, przedstawicielem wytwórni płytowej Sire Records. "W moim biurze siedziała dziewczyna emanująca 'tym czymś'. Cokolwiek to było, miała tego więcej, niż kiedykolwiek widziałem. Wiedziałem, że przede mną siedzi gwiazda" - podkreślał Rosenblatt. Madonnie zaproponowano kontrakt na wydanie dwóch singli.
Piosenki "Everybody" i "Burning Up", które ukazały się na małych płytkach, stały się hitami w klubach. Pierwszy utwór wsparty wideoklipem znalazł się nawet na liście przebojów pop magazynu "Billboard". Zadowoleni przedstawiciele wytwórni podpisali z Madonną kontrakt na debiutancki album.
Piosenkarka do produkcji płyty postanowiła zatrudnić kogoś doświadczonego - jej wybór padł na Reggiego Lucasa. Współpraca w Sigma Sound Studios nie układała się jednak pomyślnie. "To jest zbyt przeładowane. Za dużo instrumentów, za dużo się tu dzieje" - tak piosenkarka narzekała na pracę Lucasa. Nagrania dokończono, ale producent nie chciał przerabiać utworów zgodnie ze wskazówkami Madonny. Niezadowolona z efektów piosenkarka zwróciła się o pomoc do swojego ówczesnego chłopaka i jednocześnie producenta - Johna "Jellybeana" Beniteza.
"Była taka niezadowolona z tego albumu, więc wziąłem się za niego i dałem tej muzyce świeży oddech. Madonna ma intuicję. Trzeba wziąć pod uwagę jej wizję. Nie jestem pewien, czy Reggie to zrobił. Złożyliśmy wspaniały album, a ja nawet nie dostałem żadnego udziału jako współproducent. Ale miałem to gdzieś. Chciałem zrobić dla niej, co tylko było w mojej mocy" - podkreślał Benitez.
Na początku album proponowano zatytułować od jednej z piosenek: "Lucky Star". Madonna chciała, aby na okładce znalazło się jej zdjęcie. To jednak nie odpowiadało wytwórni, która chciała promować artystkę wśród czarnoskórej publiczności. Ostatecznie zdecydowano się nazwać album po prostu "Madonna", ale nie umieszczać na okładce zdjęcia wykonawczyni.
Płyta z ośmioma utworami znalazła się w sklepach 27 lipca 1983 roku. "W muzyce tanecznej debiut Madonny był albumem przełomowym, aczkolwiek przez krytyków przyjętym niezbyt przychylnie. Kilka utworów z tej płyty przetrwało próbę czasu - to bardzo melodyjne piosenki, bardzo ciekawie wyprodukowane, i które po 30 latach wcale nie trącą myszką" - ocenia Marek Sierocki.
We wrześniu wydano singiel z piosenką "Holiday", który dotarł do 16. miejsca na amerykańskiej liście przebojów "Billboardu" i aż do 2. na liście brytyjskiej. Miesiąc później na rynku znalazła się mała płytka z utworem "Lucky Star", która zdobyła jeszcze większą popularność niż "Holiday" (4. miejsce w Stanach). Na ostatnim singlu wydanym w lutym 1984 r. znalazła się piosenka "Borderline". I tym razem utwór Madonny wszedł do pierwszych dziesiątek notowań po obu stronach Atlantyku.
Wspierany przebojami singlowymi longplay znalazł się na listach bestsellerów cztery miesiące po premierze, aby w październiku 1984 dojść do 8. miejsca zestawienia "Billboardu". Przez rok od premiery krążek znalazł 2,8 miliona nabywców w USA. Do dnia dzisiejszego na całym świecie płyta rozeszła się w około 10 mln egzemplarzy.
Kolejne albumy Madonny umacniały jej gwiazdorski status. "Następny album 'Like a Virgin' to był krok do przodu. Madonna zmieniała się praktycznie z każdą płytą - kreowała nowe trendy w muzyce tanecznej, bądź bardzo szybko za nimi nadążała. Debiut mocno różni się od jej następnych dokonań, ale jest kilka cech wspólnych: dbałość o produkcję, dbałość o brzmienie, melodyjność utworów" - podkreśla Marek Sierocki.