Krzysztof Krawczyk miał kompleks, o którym nikt nie mówił. Ujawniła to dopiero przyjaciółka
Choć przez dekady błyszczał na scenie, a jego piosenki znała cała Polska, Krzysztof Krawczyk – ikona rodzimej muzyki rozrywkowej – długo nosił w sobie pewien kompleks. To, co dla jednych było niepodważalnym talentem, dla niego samego bywało źródłem frustracji. Przełom przyszedł dzięki jednemu spotkaniu.

Krzysztof Krawczyk zadebiutował na muzycznej scenie z zespołem Trubadurzy, jednak w latach 70., za namową swojej drugiej żony Haliny Żytkowiak, zdecydował się na karierę solową. Jak się okazało - był to ruch, który otworzył mu drzwi do jeszcze większej popularności.
Choć publiczność go kochała, a każdy jego utwór stawał się hitem, sam artysta nie zawsze potrafił cieszyć się ze swoich sukcesów. Wszystko przez opinię, jaką przez lata pielęgnowali o nim niektórzy krytycy.
Kompleks, który bolał Krzysztofa Krawczyka
Maria Szabłowska, dziennikarka i przyjaciółka Krawczyka, ujawniła w rozmowie z portalem Fakt.pl, że wokalista przez długi czas czuł się niedoceniany.
"Podchodził do siebie z dystansem i leciutką ironią, ale naprawdę był niezwykle zdolny. Miał jednak taki rodzaj kompleksu, że inni uważają go za artystę lekkiej muzy, że mimo wszystko nie doceniają jego głosu, muzykalności" - mówiła Szabłowska.
Nie chodziło więc o brak pewności siebie w codziennych sytuacjach - Krawczyk czuł, że jego artystyczne możliwości są marginalizowane, bo wpisano go w szufladkę wykonawcy muzyki rozrywkowej.
Goran Bregović - ten, który przywrócił wiarę Krawczykowi
Przełomowy moment przyszedł na początku lat 2000. To właśnie wtedy Krzysztof Krawczyk poznał Gorana Bregovicia - bośniackiego kompozytora znanego w Polsce choćby ze współpracy z Kayah. Bregović nie tylko nie miał wątpliwości co do talentu Krawczyka, ale też postanowił zaprosić go do wspólnego projektu.
Efektem tej kolaboracji była płyta "Daj mi drugie życie" z 2001 roku. Album okazał się nie tylko muzycznym sukcesem, ale też momentem przełomowym w życiu artysty.
"Pojawił się taki ktoś, kto go docenił. To był Goran Bregović. I tak jak w jednej z piosenek Gorana Krzysiek śpiewa 'Daj mi drugie życie', to Goran dał je Krzyśkowi. Przede wszystkim jednak umocnił go w wierze w swój talent" - podkreśliła Szabłowska.
Krzysztof Krawczyk: Artysta z krwi i kości, który chciał być doceniony
Historia Krawczyka to przypomnienie, że nawet największe gwiazdy potrzebują czasem jednego, szczerego gestu uznania. W jego przypadku to właśnie Bregović - człowiek z zupełnie innego muzycznego świata - pomógł mu zrzucić ciężar wieloletnich kompleksów.
Choć dziś trudno wyobrazić sobie historię polskiej muzyki bez Krawczyka, on sam długo nie czuł się pełnoprawnym artystą. A przecież - jak pokazał czas - był nie tylko charyzmatycznym wykonawcą, ale też człowiekiem, który inspirował innych, nawet jeśli sam przez chwilę w siebie nie wierzył.