Hołdys zachwala klip Dody
"Dziewczyna wychodzi ze skóry, ktoś się przyłożył i po ludzku należy się 'gratulka' za wysiłek włożony w ten klip" - tak o teledysku do "Bad Girls" Dody pisze Zbigniew Hołdys na Facebooku.
"Dobra, uważajcie. To co napiszę teraz, to prawda: to jest pierwszy polski teledysk, który w kategorii pop może spokojnie wylądować na ekranie jakiegoś MTV między klipem Lady Gagi a powiedzmy Christiny Aguilery. Nie będzie wstydu" - przekonuje rockman, który w grudniu wrócił na scenę po wielu latach przerwy.
Muzyk apeluje, by "unieść się ponad polską małostkowość".
"Nie zachęcam was do polubienia artystki i do nucenia jej piosenek. Zachęcam was do spojrzenia na rzeczy uczciwie. Ktoś tu się postarał bardzo i jeśli niektórych z was napada zaćma nienawiści i woli tego nie widzieć, to macie problem. Nie zobaczycie rekordu świata polskiego sportowca, bo go nie lubicie" - napisał Zbigniew Hołdys.
Gitarzysta broni pojawiającego się w tym teledysku product placement. Zdaniem artysty to normalna praktyka.
"Product placement to jest coś złego? Nawet jeśli dzięki niemu można taki klip zrealizować? Ja pi...ę. Cóż za fundamentalna uczciwość i ekonomia! :) No to trzeba połowę wielkich hollywoodzkich filmów skasować" - zauważa Hołdys.
Były lider Perfectu przypomina, że klip do "Bad Girls" został zrealizowany za gigantyczne pieniądze (mówiło się o 100 tys. złotych).
"Ten klip kosztował, zdaje się, nieprzytomnie dużo jak na polskie realia i być może od początku było wiadomo, że na siebie tutaj nie zarobi. Tym większe moje uznanie. Pop ma swoje wymagania, swoją stylistykę i technologię, ten klip sprostał im jak żaden dotychczas".
"Ja tam się cieszę, że ktoś walczy" - dodaje na koniec.
Singel "Bad Girls" zapowiada album "The Seven Temptations".