Hirek Wrona: Nie tylko Lady GaGa
Znany i ceniony dziennikarz muzyczny Hirek Wrona specjalnie dla INTERIA.PL podsumowuje 2010 rok.
- Najciekawsze rzeczy działy się w undergroundzie, w klubach, tam można było posłuchać najfajniejszych brzmień, najlepszej muzyki - mówi nam Hirek Wrona.
Do najbardziej spektakularnych wydarzeń dziennikarz zalicza koncertową trasę "Męskie granie" z udziałem m.in. Voo Voo, Kim Nowak (grupa Fisza i Emade, braci Waglewskich, synów Wojciecha, lidera Voo Voo), Macieja Maleńczuka, Abradaba.
Nie sposób pominąć Open'er Festival w Gdyni (Wronie najbardziej spodobały się występy Nasa i Damiana Marleya, Massive Attack i Klaxons), ale ogromne wrażenie na specjaliście od czarnych brzmień zrobił koncert amerykańskiej wokalistki Janelle Monáe w Warszawie.
- Po czymś takim człowiek już nie chce niczego oglądać. Po prostu zjawiskowa kobieta, piękna, cudownie tańcząca, ale przede wszystkim genialnie śpiewająca. Absolutna perfekcja, dla mnie koncert tego roku na krajowej ziemi - zachwyca się Wrona.
Dla niego najlepszą płytą polskiego wykonawcy z ostatnich 12 miesięcy jest "Notes 3D" rapera Tedego. Z kolei z zagranicznych albumów chwali "Wake Up" Johna Legenda i The Roots, "ArchAndroid" wspomnianej Janelle Monáe, "New Amerykah Part Two: Return Of The Ankh" Erykah Badu i obwołana przez wielu arcydziełem "My Beautiful Dark Twisted Fantasy" Kanye Westa.
Na szacunek zasłużyli również dwie wielkie światowe gwiazdy: grupa Black Eyed Peas i Lady GaGa.
- Nie musimy lubić, nie musimy słuchać, ale szanujmy - podkreśla Hirek Wrona.
Czytaj także: