Gwiazda boi się o dzieci
Madonna boi się o bezpieczeństwo własnych dzieci. Wszystko to z powodu włamania do londyńskiego domu gwiazdy, którego sprawcą był Grzegorz Matlok.
Madonna z córką
Amerykańska piosenkarka pojawiła się na nowojorskiej premierze filmu "Nine" w towarzystwie córki Lourdes.
Przypomnijmy, że w marcu londyńska policja aresztowała Polaka, który włamał się do domu Madonny. Kilka miesięcy wcześniej Matlok zakradł się do wiejskiej posiadłości gwiazdy, którą piosenkarka dzieliła z byłym mężem Guyem Ritchie.
Obecnie trwa proces w tej sprawie. Madonna nie była obecna na posiedzeniu sądu, ale jej przedstawiciel przeczytał w sądzie oświadczenie wokalistki.
"Nie znam oskarżonego i nigdy nie miałam z nim żadnego związku. Nigdy nie kontaktowałam się z nim, ani telefonicznie, ani mailowo, ani w żaden inny sposób. Nigdy nie wydałam zgody na to, by zjawił na terenie mojej własności" - zaznaczyła Madonna.
"Poczułam się zaalarmowana i przestraszona zachowaniem oskarżonego. To wyjątkowo niepokojące mieć świadomość, że pomimo podjęcia poważnych środków ostrożności, on był w stanie włamać się do dwóch należących do mnie posiadłości" - oświadczyła gwiazda.
"Martwię się o bezpieczeństwo moich dzieci, które są niepełnoletnie. Martwię się o bezpieczeństwo moich pracowników i oczywiście o własne" - przyznała za pośrednictwem pisma Madonna.
Sędzia Deborah Taylor nakazała zamknięcie Grzegorza Matloka po tym, jak psychiatrzy oznajmili, że mężczyzna może stanowić "poważne zagrożenie" dla Madonny.