Reklama

Enrique Iglesias: Kolejna afera z playbackiem

W świecie muzycznym ponownie zawrzało z powodu Enrique Iglesiasa. Latynoski gwiazdor muzyki pop ponownie został oskarżony o śpiewanie z playbacku. Tym razem od razu się przyznał i stwierdził, że zrobił tak, bo nie miał innej możliwości.

Enrique wystąpił niedawno w austriackim ośrodku narciarskim Ischgl. Na koncercie zjawiło się w sumie 15 tysięcy osób, które najpierw musiały cierpliwie poczekać na spóźniającego się o godzinę gwiazdora, a później wysłuchały jego piosenek z taśmy, patrząc jak udaje, że śpiewa. Publiczność zorientowała się dopiero, kiedy Enrique chciał coś powiedzieć i okazało się, że mikrofon jest wyłączony.

Organizatorzy przyznali, że Iglesias nie śpiewał na żywo. Według nich i samego gwiazdora było to po prostu niemożliwe, ponieważ nikt nie mógłby tego zrobić na wysokości 2300 m n.p.m.

Reklama

"Jesteśmy na wysokości 2300 metrów nad poziomem morza. Tu powietrze jest bardziej rozrzedzone i śpiewanie w takich warunkach jest praktycznie niemożliwe" - powiedziała Brigit Bader, przedstawicielka organizatorów całej imprezy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Enrique Iglesias | playback | śpiewanie | afera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama