Dziwny wypadek gwiazdora. Wyleciał z auta
Piosenkarz George Michael może mówić o sporym szczęściu.
Przypomnijmy, że w czwartek (16 maja) brytyjski wokalista został przetransportowany helikopterem do szpitala po tym, jak wypadł z jadącego z dużą prędkością samochodu na autostradzie w okolicach Londynu.
Gazeta "The Sun" dotarła do Katherine Fox, która jechała autostradą tuż za range roverem George'a Michaela. Kobieta przyznaje, że niewiele brakowało, by potrąciła artystę.
"Miał sporo szczęścia, że wciąż żyje" - powiedziała na łamach tabloidu, przyznając, że wyhamowała w ostatnim momencie.
Katherine Fox szybko wysiadła z samochodu, by pomóc poszkodowanemu w wypadku pasażerowi. Kobieta początkowo nie zorientowała się, że ma do czynienia z gwiazdą muzyki pop.
"Miał poważne rozcięcie na czole i ranę z tyłu głowy. Jego twarz była cała we krwi. Oddychał i był przytomny, ale przeżył szok" - relacjonuje.
"Wszędzie była krew, a na jezdni leżał człowiek. Przez moment pomyślałam, że ktoś chciał przebiec przez autostradę i został potrącony" - opowiada Katherine Fox.
"Zapytałam o to, co się wydarzyło. Usłyszałam, że próbował zamknąć niedomknięte drzwi i wypadł przez nie. Samochód jechał wtedy z prędkością blisko 70 mil na godzinę [ponad 110 kilometrów na godzinę]" - czytamy.
"George nic nie mówił. Wydawał się być w szoku. Siedział obok samochodu, pocieszany przez przyjaciół" - wspomina.
Jak podał "The Sun", wokalista na szczęście nie doznał poważniejszych obrażeń. Policja rozpoczęła dochodzenie w sprawie zagadkowego wypadku.