Doda: batonik - tak, bank - nie
Specjaliści sceptycznie oceniają potencjał marketingowy Dody.
"Gazeta Wyborcza" pokusiła się o analizę marki Doda. Dodajmy, że wokalistka coraz śmielej poczyna sobie na rynkach niezwiązanych z muzyką. Sprzedaje ciuchy, gadżety na komórkę, występuje w reklamach.
"Marka bardzo sexy, nieprzeciętnie inteligentna, pełna kontrastów: z jednej strony twarz niewiniątka, z drugiej ubiór i charakter wampa" - ocenia Michał Rutkowski, ekspert z branży reklamowej.
"Wyszczekana, lubiąca kontrowersje, skandalizująca, harda, no i z niewątpliwym talentem piosenkarskim" - dodaje.
Okazuje się jednak, że te cechy mogą stać na przeszkodzie do zarabiania dużych pieniędzy. Gazeta wymienia, czego Doda reklamować by nie mogła: banku, towarzystwa ubezpieczeniowego, marki masowej typu Pepsi czy Reserved, drogich perfum czy luksusowej odzieży i akcesoriów.
Wiadomo, "stabilny", "godny zaufania" - to przymiotniki, które bankowcy przypisują sobie najchętniej. Zestawmy to z: "pociągająca", "symbol seksu", "konfliktowa", "kiczowata", "wulgarna" - zwrotami, jakimi najczęściej określa się w mediach Dodę według badań Press-Service. Bank obracający naszymi oszczędnościami, raczej stroni od takich skojarzeń - uważa "Gazeta Wyborcza".
Dla porównania dziennik wymienia produkty, które wokalistka z powodzeniem mogłaby firmować swoją twarzą: guma do żucia, batonik, niedrogie perfumy, nowa marka bieliźniana.
Zobacz teledyski Dody na stronach INTERIA.PL.