Afera w Filharmonii Szczecińskiej. Duet prowadzących nie dostanie wynagrodzenia? "Uderzają w nasze dobre imię"
Słynne małżeństwo - Magda Modra i Marek Krupski - poprowadziło ostatnio koncert prezydencki w Filharmonii Szczecińskiej. Niedługo po wydarzeniu w sieci rozpętała się burza. Publiczność nie była zadowolona z pracy, jaką wykonali prezenterzy imprezy. Głosy rozgoryczenia dotarły do dyrektora filharmonii, który zapewnił, że gospodarze imprezy nie dostaną za nią wynagrodzenia. Teraz do sprawy odnieśli się sami zainteresowani. Okazuje się, że o braku zapłaty za wykonaną pracę dowiedzieli się z mediów.

10 i 11 stycznia 2025 r. w Filharmonii Szczecińskiej miał miejsce uroczysty koncert prezydencki, podczas którego świętowano nadejście nowego roku. Imprezę poprowadził znany duet telewizyjny, który od lat prywatnie jest także małżeństwem - Magda Modra i Marek Krupski. Prezenterzy są w branży już stosunkowo długo, więc wszystko wskazywało na to, że doskonale poradzą sobie z konferansjerskim wyzwaniem. Okazało się jednak, że nie sprostali wymaganiom zgromadzonej w filharmonii publiczności.
Tuż po zakończeniu koncertu noworocznego w sieci pojawiło się wiele głosów niezadowolenia. Widzów zawiodło nie tyle całe wydarzenie, co występ Magdy Modrej i Marka Krupskiego. Rzekomo prowadzący mieli nie podołać postawionemu przed nimi wyzwaniu - cały program czytali z kartek, mylili się w swoich kwestiach i przejęzyczali. "Uważam, że koncert na takim poziomie i w takim miejscu wymaga zachowania pewnych standardów. Odniosłam wrażenie, że byli kompletnie nieprzygotowani" - można było przeczytać w internecie.
Dyrektor filharmonii tłumaczy się z feralnego koncertu. Zamierza pozbawić wynagrodzenia prowadzących
Przemysław Neumann, dyrektor Filharmonii Szczecińskiej, błyskawicznie odniósł się do krążących w sieci zarzutów. Na stronie internetowej cenionej instytucji opublikował przeprosiny i sprostowanie, w którym zapewnił, że prowadzący feralny koncert nie otrzymają wynagrodzenia za swoją pracę.
"Zdaję (a w zasadzie zdajemy - wraz z całym zespołem Filharmonii) sobie sprawę, że wystąpienie konferansjerów, które miało miejsce w trakcie Koncertów Prezydenckich w dniach 10 i 11 stycznia, nie spełniło oczekiwań zarówno Państwa, jak i naszych. Prowadzący nie poradzili sobie z powierzonym zadaniem, co negatywnie wpłynęło na atmosferę i odbiór uroczystości. Te konkretne wystąpienia nie odzwierciedlają standardów, które staramy się (zazwyczaj z sukcesami) utrzymywać i których oczekujemy od naszych współpracowników" - pisał dyrektor instytucji.
"W wyniku tego, z szacunku do gości i prezentowanej na scenie muzyki, podjąłem decyzję o przejęciu zapowiadania koncertu osobiście. Żałuję, że doszło do tego dopiero w przerwie drugiego koncertu. Przepraszam za to, że zawiedliśmy na tym polu (...) Pani M. Modra i pan M. Krupski nie otrzymają umówionego wynagrodzenia, a ja i pracownicy Filharmonii w Szczecinie dokonaliśmy ustaleń mających na celu skuteczniejszą weryfikację potencjalnych współpracowników instytucji" - czytamy w oficjalnym ogłoszeniu filharmonii.
Magda Modra i Marek Krupski podejmą kroki prawne. Para prowadzących dowiedziała się o zarzutach z mediów.
Magda Modra i Marek Krupski postanowili wreszcie zabrać głos w całej sprawie. Po fali krytycznych komentarzy w sieci od widzów i informacji odnośnie braku wynagrodzenia za ich występ, w rozmowie z Plejadą otwarcie wyznali, jakie jest ich stanowisko. Okazuje się, że o zarzutach względem ich pracy dowiedzieli się nie od dyrektora filharmonii, a z artykułów medialnych.
"Do dnia dzisiejszego władze Filharmonii Szczecińskiej nie skontaktowały się z nami, jak również nie zgłosiły zastrzeżeń co do jakości naszej pracy" - powiedział Marek Krupski.
Para celebrytów zdecydowała się na podjęcie stanowczych kroków. Nie wyrażają zgody na to, aby pozbawiono ich wynagrodzenia za wykonaną podczas koncertu pracę. Są oburzeni brakiem informacji ze strony filharmonii i uważają, że ostatnie wypowiedzi i działania instytucji zaszkodziły ich wizerunkowi.
"Informację o wstrzymaniu wypłaty wynagrodzenia uzyskaliśmy z artykułów zamieszczonych w Internecie. Wobec powyższych działań, uderzających w nasze dobre imię, jak i nasze dobra osobiste, zmuszeni jesteśmy do skierowania sprawy do kancelarii adwokackiej celem podjęcia dalszych kroków prawnych" - zapewnili prowadzący.