Projekt Grechuta: Sięgnięcie nieba

- To było niezwykłe uczucie - tak o swoim występie podczas koncertu Projekt Grechuta mówiła Ania Wyszkoni. Zespół Plateau wraz z gośćmi otworzył XVII Przystanek Woodstock.

Marek Jackowski i Michał Szulim (Plateau)
Marek Jackowski i Michał Szulim (Plateau)INTERIA.PL

Podczas inauguracji "najpiękniejszego festiwalu na ziemi" okazało się, że przy poetyckich tekstach Marka Grechuty da się nawet pogować! Takie "Dni, których nie znamy" z udziałem Budynia (Pogodno) rozpoczęły się bujająco, by później nabrać ognistego tempa.

Razem z Plateau na ogromnej scenie w Kostrzynie nad Odrą pojawili się jeszcze Ania Wyszkoni ("Nic nie pachnie tak jak ty"), owacyjnie przyjęty przez woodstockową publiczność Titus z Acid Drinkers ("Niepewność"), Martyna Jakubowicz ("Będziesz moją panią") i występujący niegdyś z Markiem Grechutą w zespole Anawa Marek Jackowski i Jacek Ostaszewski ("Oprócz"). Na koniec wszyscy goście zaśpiewali razem "Świat w obłokach".

- To jak sięgnięcie nieba - mówił nam po koncercie Michał Szulim, wokalista Plateau. - Cieszymy się, że teksty Marka wciąż idą w świat.

Projekt Grechuta zakończył pierwszy dzień XVII Przystanku Woodstock, grając drugi koncert w Akademii Sztuk Przepięknych (o godz. 2.30 w nocy). Był to jednak zupełnie inny występ, akustyczny, improwizowany, ze zmienionym nieco repertuarem.

- Najważniejsze w tym projekcie są piosenki Marka Grechuty - podkreślała Martyna Jakubowicz.

- To było niezwykłe uczucie. Niesamowite wrażenie, kiedy widać było, jak pod sceną ludzie chłoną każdy dźwięk. Każdy gość był bardzo ciepło przyjmowany - opowiadała Ania Wyszkoni.

INTERIA.PL

Niezwykle interesującą refleksją podzielił się z nami Marek Jackowski, którego zapytaliśmy o uczucia, które towarzyszyły mu w związku z Projektem Grechuta.

- Mieliśmy przyjemność grać z Jackiem w Anawie w fantastycznym okresie. W Krakowie czuliśmy potrzebę kontynuacji tradycji wyznaczanej przez dawną Piwnicę pod Baranami, Ewę Demarczyk, Marka Grechutę... Zabrakło tej magiczności i mieliśmy marzenie, by coś podobnego wróciło. To coś niesamowitego, bo powstała namiastka czegoś, w czym ta tradycja odżyła.

- To rzecz niespodziewana. Nie wpadamy w zachwyt, ale wolno nam się cieszyć, z tego co powstało, bo wydarzyło się coś pięknego - mówi Jackowski.

- Dziś kilkaset tysięcy słuchało pięknej poezji - dodaje na koniec Michał Szulim.

Michał Boroń, Kostrzyn nad Odrą

Czytaj także:

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas