#91 Pełnia Bluesa: Krzysztof Napiórkowski: Płytę nagraliśmy na setkę
- Mieliśmy pięć dni w studiu. Nagraliśmy album od poniedziałku do piątku. Wszystko brzmi tak, jakbyśmy występowali na żywo, a muzycy, których możemy usłyszeć to absolutna czołówka - mówił w "Pełni Bluesa" Krzysztof Napiórkowski. Premiera jego albumu "CV" 4 marca.
Aleksandra Cieślik, Interia: Jeśli wydajesz album "CV" to mam do ciebie pytanie prosto z rozmowy rekrutacyjnej. Twoje największe osiągnięcie muzyczne?
Krzysztof Napiórkowski: - (śmiech). Za największe osiągnięcie artystyczne, jak do tej pory, uważam zrealizowanie mojego poprzedniego albumu "Mickiewicz. Sonety Krymskie". To było wyzwanie może nie tak oczekiwane przez słuchaczy, bo wszyscy wolimy ładne i przyjemne piosenki, ale jednak postanowiłem kilka lat temu taką płytę wypuścić. Dobrze czuję się też z tym, że udaje mi się funkcjonować jako artysta, że nagrywam, koncertuję, mam zgrany zespół i świetną publiczność.
Sporo tego.
Tak. Dorzuciłbym do tego też fakt, że na początku drogi artystycznej nie wiedziałem, że granie muzyki przynosi jeszcze jedną, fantastyczną korzyść. Poznaje się znakomitych artystów. Czuję się faktycznie jak na rozmowie rekrutacyjnej!
Komisja oceniła cię wystarczająco dobrze (śmiech). Nowy album "CV" to 11 autorskich piosenek, ale pokazujących cię z nieco innej strony.
- To najbardziej "moja" płyta ze wszystkich innych. Nie jest to jednak elektro-pop dominujący w rozgłośniach, tylko bardziej w stylu lat 70., 80. Mieliśmy pięć dni w studiu. Nagraliśmy materiał od poniedziałku do piątku. Wszystko brzmi tak, jakbyśmy występowali na żywo, a muzycy, których możemy usłyszeć to absolutna czołówka. Pomyślałem też, że nagrałem już dużo poetyckich kawałków i czas teraz powiedzieć coś prostszym, swobodniejszym językiem.
Metaforyczny tytuł "CV" nawiązuje do najbardziej stałych i fundamentalnych części życia każdego człowieka - początków i końców - tak czytamy w materiałach promocyjnych płyty. Jak z tymi początkami ostatnio u ciebie?
Pandemia wymusiła na muzykach, między innymi na mnie, lekką zmianę profilu działalności. Przez ostatnie dwa lata zagraliśmy bardzo ograniczoną liczbę koncertów. Aktywność została zatem przekierowana w inną stronę. Ja na przykład miałem możliwość pracować jako producent, autor a nawet tłumacz. Nowe, ciekawe doświadczenie.
Cała rozmowa do obejrzenia poniżej.