Powrócili po pięcioletniej przerwie. Teraz zadebiutowali na OFF Festivalu 2024
Pola Chobot i Adam Baran powrócili po pięciu latach z nowym albumem "Burza", po czym zadebiutowali na scenie OFF Festivalu. Dlaczego zdecydowali się na tak długą przerwę? Jakie były zawirowania w życiu artystów? O tym opowiedzieli w rozmowie z Interią.
Jak się czujecie po swoim koncercie na OFF Festivalu?
Pola Chobot: Super, o mało się nie popłakałam.
Ze wzruszenia?
PC: Tak, ze wzruszenia. Wiesz, to jest ogromne wyróżnienie dla nas. Wspaniała publiczność, super otwarta, czyli taka, o jaką zabiegamy. Super, że udało się zagrać.
To był wasz debiut na OFF Festivalu?
PC: To był nasz debiut.
Czy mieliście okazję być też jako uczestnicy?
PC: Nie i bardzo żałuję, ponieważ grała tu kiedyś moja idolka PJ Harvey. Jakoś coś w te wakacje były zajętości inne ze względu, że gramy, jeździmy i te daty się mijały. Ale będziemy wpadać od dzisiaj [śmiech].
Jak już wspomniałaś o swoim ulubionym artyście to zapytam - jesteście tutaj tylko jako artyści, czy również fani? To znaczy, czy czekacie na czyiś występ na OFFie?
PC: Tak, ja jestem ogromną fanką Grace Jones i Puma Blue.
Adam Baran: Tak, ja bym chciał zobaczyć jeszcze Glass Beams. Totalnie, jesteśmy tutaj jako fani. Mnóstwo wspaniałej muzyki, nic tylko chodzić po koncertach.
Pola: Jesteśmy też otwarci na inne rzeczy. Także zaraz po tym wszystkim myślę, że coś zjemy i biegniemy ze znajomymi szukać nowych kolorów i brzmień.
Super, mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić. Wracając do waszego koncertu - zmieniliście nieco swoje aranżacje. Z jakiego powodu?
PC: Z tego powodu, że dostaliśmy akurat scenę akustyczną. Te nasze koncerty full zespołowe nie są takie, są dosyć mocarne. Dlatego pomyśleliśmy, że zmierzymy się z tym materiałem we dwójkę i zrobimy go na nowo.
Bo właśnie macie za sobą trasę koncertową, która przedpremierowo promowała piosenki z albumu "Burza". Dlaczego taki zabieg, zamiast popremierowej promocji?
PC: Plan jest taki, aby zrobić jedną i drugą. Ale ta trasa przedpremierowa to było uhonorowanie naszych słuchaczy, którzy są z nami od dawna. Chcieliśmy dać im coś ekstra przed premierą płyty, czyli możliwość wysłuchania tych utworów jako pierwsi, w jakiś takich niesamowitych wersjach i okolicznościach. To były bardzo kameralne koncerty. No więc to był ukłon w ich stronę.
I odczuwaliście tę różnicę, kiedy prezentowaliście swoje starsze kawałki, a następnie nowsze? Czy widzieliście ją w emocjach publiczności?
PC: Tak, według mnie ta płyta jest w jakimś sensie przełomowa dla nas. Myślę, że udało nam się wytworzyć świat, który w końcu jest spójny z nami, i z którym ludzie, trafiający na tę muzykę po prostu są w stanie się utożsamić.
No właśnie, bo minęło pięć lat od waszego poprzedniego wydawnictwa, aż w końcu ukazała się "Burza". Dlaczego tyle czasu musieliśmy czekać na kolejny album?
PC: Tak naprawdę po debiucie była jeszcze EP-ka "Trzeba Mi", która była sygnałem, że jakieś zmiany się w nas zadziewają. Po prostu musieliśmy pożyć, przeżyć coś i mieć co opowiedzieć. Są tacy artyści, którzy potrzebują chwili. Ja wiem, że to jest bardzo "nie cool" i nieteraźniejsze, bo tak naprawdę tempo jest ogromnie i jak nie ma cię przez chwilę to wypadasz i znikasz. No ale widzisz, może jednak nie znikasz i nie wypadasz, bo wydaliśmy tę płytę i jesteśmy tutaj. Po prostu nie widzę sensu robienia muzyki wtedy, kiedy nie masz nic do powiedzenia. Kiedy otoczenie i okoliczności nie sprzyjają, więc czekaliśmy na dobry moment.
To, co w takim razie działo się u was przez te 5 lat?
PC: A co się nie działo (śmiech)! Działo się wszystko. Prawie się rozpadliśmy, pandemia, kryzysy. Rodziliśmy się też jako autonomiczne twory twórcze, jednostki twórcze. W trakcie pisania tej płyty rozwarstwialiśmy się jako osobne byty. To spotkanie się w punkcie wspólnym było coraz trudniejsze z każdym kolejnym rokiem. Koniec końców uważam, że dobrze to zrobiło tej płycie. W sensie, że jest wyczuwalny jakiś rodzaj naelektryzowania, które było pomiędzy nami.
Stąd wzięła się ta nazwa płyty w takim razie?
PC: Tak, z okoliczności, które nam towarzyszyły w trakcie pisania materiału. Z tego ładunku emocjonalnego między nami.
Pola Chobot i Adam Baran: "Najważniejsze jest dla nas spotkanie się z słuchaczami"
Zakładam, że przez ten czas, kiedy nie wydaliście jeszcze płyty, napisaliście sporo piosenek. Czy te, które nie ukazały się na “Burzy" planujecie wydać w najbliższym czasie?
PC: A nie powiem (śmiech). Na pewno będzie coś fajnego. Właściwie po powrocie z OFFa wchodzimy do studia robić nowe rzeczy. Fakt jest taki, że ten okres, w którym pisaliśmy "Burzę" był bardzo płodny dla nas, więc nie będzie trzeba dużo czekać na nowe rzeczy myślę. Bo my się zabieramy do pracy i finalizujemy to, co udało się napisać w trakcie tworzenia "Burzy", a co z jakiegoś powodu po prostu odpadło na etapie selekcji utworu do płyty.
To skoro nie chcesz teraz nam zdradzić, kiedy wydajecie nowe single, w takim razie, co planujecie na najbliższe pół roku?
PC: Bardzo chcielibyśmy wyjechać w trasę klubową z całym bandem. Mam nadzieję, że to się uda. Będziemy sobie pracować też nad innymi projektami, o których nie możemy mówić na razie. To będzie dla nas bardzo pracowity czas. Ale najważniejsze jest dla nas spotkanie się z naszymi słuchaczami na koncertach, więc marzy nam się taka trasa klubowa na jesień/zimę.
Teraz występujecie na festiwalach. Odczuwacie różnicę między takim występem a klubowym?
AB: Ja odczuwam. Wracając jeszcze do twojego wcześniejszego pytania o trasę "Cisza przed burzą". Ja trochę dzisiaj miałem na koncercie, nie wiem jak ty Pola, przebłyski z tej trasy. Ta trasa była bardzo wzruszająca, że ludzie wchodzili w nasz klimat, utożsamiali się z muzyką, przyjmowali odpowiedni dresscode. Natomiast na dzisiejszym koncercie też to odczułem, zrobił się taki mikrokosmos. W sumie był trochę kontynuacją tych występów z "Ciszy przed burzą". Ale na pewno jest różnica.
PC: Jest różnica. Jest coś takiego, że odbieranie muzyki w otwartych przestrzeniach a zamkniętych to są dwie różne światy, które mogą sprzyjać odbieraniu konkretnym rodzaju, albo nie. Myślę, że wolałabym ten materiał zagrać w zamkniętej przestrzeni akurat, ale wiadomo, że sytuacja była taka, że nasza scena była otwarta. Jest jakiś rodzaj pracy do wykonania wspólnie i my, i publiczność, żeby okiełznać przestrzeń. O wiele łatwiej jest po prostu okiełznać zamkniętą niż otwartą. Nie mam jakiegoś dużego doświadczenia w graniu na zewnątrz na wielkich scenach i festiwalach, więc mam ogromny sentyment do klubowych, takich zamkniętych, gdzie jest jakiś inny rodzaj bliskości i relacji z odbiorcą. Ale chętnie zobaczę, jak to się gra na takich większych.
AB: Ja myślę też, że dystans między grającym a odbiorcą jest też dużo mniejszy. Bo kiedy gramy w zamkniętej przestrzeni, w małym klubie to tak naprawdę czuć tych ludzi, którzy w zasadzie stoją tuż obok. Jeszcze słychać bardzo często ich komentarze pomiędzy utworami. Ja chyba też wolę zamkniętą, natomiast plenerowa sytuacja daje jakiś rodzaj dystansu, odległości od sceny.
PC: Ale też możliwości brzmieniowe i moc też taką głośnościową nawet.
Tak, to co wspomnieliście odnośnie klubowych koncertów to są one kameralne, a ludzie czują się bardziej intymnie. Ale festiwale są dobrą przestrzenią do zyskania nowego grona słuchaczy.
PC: Zdecydowanie, dlatego bardzo się cieszymy, że mieliśmy taką szansę. Szczególnie na festiwalu, na którym otwartość słuchacza jest wybitnie duża. Cieszymy się bardzo i dziękuję mega za przyjęcie, bo publiczność była nieziemska, super czuła.
Mimo tego, że graliście dość wcześnie, jak na festiwal, to całkiem sporą publiczność zgromadziliście i klimat był naprawdę wyjątkowy.
PC: Tak. A byłaś?
A byłam. Jak mogłabym nie być?
PC: Wow, super! No tak, ja się wzruszyłam strasznie. Już na ostatnim utworze zaciskałam trochę żuchwę, żeby się nie poryczeć.
To super, cieszę się z waszych sukcesów i czekam na następne wieści.