Tymon Tymański w "Must Be The Music": Dylemat mojego życia

Wybór Tymona Tymańskiego na nowego jurora "Must Be The Music" wzbudził spore emocje. Szczególnie, że muzyk bynajmniej nie ukrywał swoich ostrych sądów na temat talent show.

Tymon Tymański został nowym jurorem "Must Be The Music"
Tymon Tymański został nowym jurorem "Must Be The Music"Fot. GerardReporter

Przypomnijmy, że podczas finału 10. edycji "Must Be The Music" (22 listopada) swoją decyzję o odejściu z muzycznego programu Polsatu ogłosił Piotr Rogucki. Wokalista grupy Coma przez cztery sezony zasiadał w fotelu jurora obok Kory, Elżbiety ZapendowskiejAdama Sztaby, którzy oceniają uczestników nieprzerwanie od pierwszej edycji. Wiadomo było już wówczas, że na wiosnę 2016 roku pojawi się nowa edycja (stacja zapraszała na precastingi), dlatego niemal od razu ruszyły spekulacje, kto może go zastąpić.

Wśród widzów i fanów programu mocno stały akcje Wojtka "Łozo" Łozowskiego, jurora "Must Be The Music" w pierwszych sześciu edycjach, który jesienią współprowadził w Polsacie nowy program "SuperDzieciak". Na medialnej giełdzie nazwisk pojawili się również m.in. Muniek Staszczyk (T.Love), Maciek Maleńczuk (niegdyś juror "Idola"), Marek Piekarczyk z TSA (wcześniej trener w "The Voice of Poland" w TVP2) i Grzegorz Skawiński z Kombii.

Ostatecznie zdecydowano, że uczestników 11. edycji muzycznego show Polsatu współoceniać będzie Tymon Tymański - kompozytor, multiinstrumentalista, poeta, prozaik, autor tekstów, felietonista i radiowiec, znany m.in. z grup Miłość, Kury i Tymon &  The Transistors. Ma w dorobku role aktorskie (filmy "Segment '76", "Wesele", programy poetycko-satyryczne "Dzyndzylyndzy" i "Brzóska Show"), muzykę do filmów ("Sztos", "Przemiany", "Wesele") i spektakli teatralnych (m.in. "Top Dogs", "Wszystkie dzieła Szekspira", "Monachomachia", "Beztlenowce", "Matka", "Letnicy", "Kształt rzeczy"), prowadzenie alternatywnej wytwórni płytowej Biodro Records, współprowadzenie telewizyjnego programu "Łosskot" (TVP1) oraz prestiżowy Paszport Polityki za całokształt twórczości. Co ciekawe, Tymon wraz ze swoim poprzednikiem w programie Polsatu - Piotrem Roguckim - występuje na scenie jako wokalista pod szyldem Nowe Sytuacje z byłymi muzykami Republiki.

Wybór Tymona do "Must Be The Music" jest o tyle zaskakujący, kiedy tylko przypomni się nie tak dawne przecież wypowiedzi nowego jurora na temat talent show. Zaskoczeni są też szczególnie młodzi widzowie programu, wśród których przeważają komentarze typu "kto to jest?", "wolałam Roguca" czy "chcemy powrotu Łoza!".

Na początku lutego do kin trafił głośny film "Polskie Gówno", nad którym Tymon Tymański (autor scenariusza, producent wykonawczy i odtwórca jednej z głównych ról) pracował od lat. Film w reżyserii Grzegorza Jankowskiego reklamowano jako "polski musical", który odsłania kulisy show-biznesu.

"Grupa Tranzystory z Pruszcza Gdańskiego (Tymon gra lidera) wyrusza w trasę koncertową, zorganizowaną przez komornika Czesława Skandala (w tej roli Grzegorz Halama). Towarzyszy im psychodeliczny kierowca Stan Gudeyko (muzyk sceny niezależnej Robert Brylewski - m.in. Brygada Kryzys, Izrael) - niegdyś lider legendarnej grupy punkowej. Po drodze muzycy odkrywają ciemne karty polskiej sceny muzycznej show-biznesu - bo czy w epoce talent show i wszechobecnej komercji można odnieść sukces, nie rezygnując z ideałów?" - głosi opis fabuły "Polskiego Gówna".

- Swojego czasu myślałem sobie, że może moją ścieżką jest balans między światem popu a światem alternatywy (...) Sranie z gwiazdami na lodzie to sytuacje, które mnie żenują - mówił Interii Tymon jeszcze w 2010 r.

W najnowszych wywiadach związanych z premierą "Polskiego Gówna" Tymon zdradzał, że kilkakrotnie miał propozycje od producentów talent shows: "Idola", "The Voice of Poland" czy właśnie "Must Be The Music". Największą oferowaną mu sumą było ok. 300 tys. zł. W jednej z rozmów rzucił, że gdyby mu dali "bańkę" (1 mln zł), to może by poszedł.

"Talent show odmawiam już siódmy raz, wiec to jest dylemat mojego życia. (...) Nienawidzę talent show, bo dla mnie to jest po prostu upadek obyczajów i zawsze powtarzam, że moi bohaterowie pokroju Lennona, Joey Kramera czy Nicka Cave takich gówien nie musieli robić. Ja się porównuję do najlepszych, nie mówię, że jestem najlepszy, ale takie mam wzorce. Uważam więc, że jeśli mam pójść do programu, gdzie się promuje głównie jury, gdzie się młodych ludzi wiąże kontraktem na 10 lat i daje im się 2 stówy, czyli wykonuje się sk***ysyństwo a la bank, więc jeśli mam do czegoś takiego pójść i stracić twarz, to przynajmniej chcę, żeby moja rodzina poczuła, że za to mogę na przykład kupić dom. Czyli żebym mógł powiedzieć 'sorry, robię gówno, ale wiem, jak na nim zarobić'. Ale na razie nie jest źle, jeszcze sobie radzę bez tego" - mówił serwisowi Natemat.pl.

Muzyk jednocześnie zostawił sobie furtkę, w której niejako "rozgrzeszał" Marka Piekarczyka, który był trenerem od drugiej do piątej edycji "The Voice of Poland". "Jeżeli nie masz innych możliwości, możesz nie mieć wyjścia" - uzasadniał.

"Do talent show na jurora, mimo licznych propozycji, się nie wybieram, bo nie pasuje mi idea. Tam wszystko jest ustawione, jurorzy się promują, uczestnicy programu są ośmieszani i glanowani, a ludziom przed telewizorem wciska się kit, że to wszystko prawda. Gówno prawda! Dlatego nakręciłem 'Polskie gówno', żeby obnażyć mechanizm działania tego magla. Co mogłem zrobić więcej? Tylko wejść z kamerą na przyjęcie pod kandelabry i kopać w torty" - deklarował jeszcze na początku tego roku w rozmowie z serwisem Metrocafe.pl.

Zobacz teledysk "Biały miś" grupy Tymon & Transistors z filmu "Wesele" Wojciecha Smarzowskiego:

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas