"Must Be The Music": Brian Allan zachwycił widzów
Po przerwie spowodowanej meczem polskiej reprezentacji na antenę powrócił “Must Be The Music" z kolejnym odcinkiem castingowym. Widzów najbardziej zachwycił urodzony showman Brian Allan, ale nie zabrakło koszmarnych wpadek.
Brian Allan to Szkot od 11 lat mieszkający w Polsce, który jako kompozytor i producent ma na koncie współpracę z m.in. Edytą Górniak (singel "Loving You" z płyty "E.K.G."), Nataszą Urbańską i Patricią Kazadi (projekt muzyczny "Poland... Why Not?").
Na scenie "Must Be The Music" Brian Allan zaśpiewał przebój Bon Jovi "Always". Wybór utworu nie jest przypadkowy - Brian stoi na czele Bon Jovski, coverbandu Bon Jovi; śpiewa też w innym zespole grającym covery - Adrenalina.
Kochający Polskę 43-latek otrzymał cztery głosy na “tak" od jurorów i ogromne poparcie od widzów programu na Facebooku (ponad 3,5 tys. "lajków", setki głównie pozytywnych komentarzy).
"Ten facet naprawdę kocha śpiewać" - nie miała wątpliwości Elżbieta Zapendowska. "Świetny wokal, jest pan genialny na scenie" - chwalił Piotr Rogucki.
Na cztery głosy na "tak" zasłużyli także zespół Garash, Gabriela Panasiuk i Hollow Quartet.
Sekstet Garash (w składzie m.in. akordeon i kontrabas) z Ostrowa Wielkopolskiego wykonał własny utwór "Po co się dusisz" z debiutanckiej płyty. "Takiego klimaciku tu u nas jeszcze nie było" - cieszyła się Ela Zapendowska. "Przecudownie uszyte" - dodała Kora.
17-letnia Gabriela Panasiuk z Białegostoku (w czwartej edycji "The Voice of Poland" dotarła do etapu bitew) zaśpiewała przebój "Impossible" Shontelle spopularyzowany przez Jamesa Arthura. "Masz dużo taktu i kultury w śpiewaniu, że nie przesadzasz..." - oceniła Kora. "Tak" od Eli Zapendowskiej był jednak trochę na wyrost, bo jurorka nie była przekonana do końca.
Hollow Quartet (wbrew nazwie to kwintet) wykonał własny utwór "Monkey". "To jest cudne, cudne, cudne, wspaniałe, wspaniałe, wspaniałe! Tylko grać, grać, grać!" - zachęcała Kora. "Zagraliście niby spokojnie, ale ile tu było muzyki! Było bardzo wyraziście. Szukaliśmy wad, ale niestety nie znaleźliśmy" - śmiał się Adam Sztaba.
Wśród uczestników ocenionych na trzy razy "tak" największe poparcie na Facebooku (ponad 600 polubień) zebrał zespół Ages z własnym utworem "Burning Hearts". Ekipa z Katowic nie przekonała tylko Adama Sztaby. "Moje 'nie' wynika z ułomności warsztatowych" - tłumaczył juror, wskazując przede wszystkim na wokalistę i perkusistę. "W półfinałach się pewnie spotkamy" - mówiła Kora.
Szansę na półfinały mają także: 51-letni Jacek Silski ("Be With You" Enrique Iglesiasa; na "nie" Ela Zapendowska), Romano ("My Cyganie"; na "nie" Ela Zapendowska), Party Hard (własna aranżacja "Seven Nation Army" The White Stripes; na "nie" Kora) i ćwierćfinalista "The Voice of Poland" Tomasz Fridrych.
Ten ostatni wykonał z akompaniamentem gitary akustycznej "Livin' On A Prayer" Bon Jovi. "Przy tylu pomyłkach taki wynik to sukces" - zwrócił uwagę Piotr Rogucki. Na "nie" była Kora, która zwróciła uwagę na "rozjechanie" się wokalu i gitary. "Skopałem, nie umiem grać na gitarze" - samokrytycznie przyznał uczestnik.
Największą wpadką odcinka był występ discopolowca Tomasza "Lokusa" Mażewskiego. Wykształcony muzycznie 28-latek ze Szczecina wykonał własny utwór "Więcej", który Adam Sztaba określił "muzycznym pasztetem". "Najlepsze to ma pan samopoczucie. Bardzo mi się to nie podobało" - oceniła Ela Zapendowska.
"Sam występ niestety oceniam słabo :( Stres zjadł mnie już na samym początku i to było wyraźnie słychać ale jak tu się nie stresować kiedy wychodząc na scene słyszysz głosy 'to jest Disco Polo już po Tobie'" - żalił się na Facebooku Lokus.