Sirenia z miasta gothic metalu

- Wielu ludzi pyta mnie z czego to wynika, jednak strasznie trudno udzielić na to odpowiedzi. Nie mam tak naprawdę pojęcia. To jakiś fenomen tego miasta. Naprawdę nie wiem, jaki jest tego powód - zastanawia się gitarzysta Sirenii, którego grupa wydała pod koniec lutego trzecią płytę "Nine Destinies And A Downfall".

Popularność metalu gotyckiego wciąż jest w Norwegii całkiem spora, choć nie jest to już ta skala, co w czasach ukazywania się pierwszych płyt, dajmy na to Theatre Of Tragedy.

- Z tego, co ja zaobserwowałem, największy boom przypadł na lata 1999-2000. Nowe zespoły zaczęły pojawiać się jak grzyby po deszczu, szczególnie w Stavanger, mieście, w którym żyjemy. Ale teraz większość z nich gdzieś przepadła i tylko kilka najlepszych wciąż rośnie w siłę. Przynajmniej tutaj, w Norwegii. Ale gdy spojrzy się na międzynarodową scenę, nowe nazwy ujawniają się bez przerwy - przyznaje w wywiadzie dla naszego serwisu Veland.

Poza Norwegią wciąż panuje jednak przekonanie, że kraj ten to synonim black metalu.

- Nie da się zaprzeczyć, że pierwszą rzeczą, która przychodzi ludziom na myśl, gdy słyszą słowo Norwegia, to właśnie black metal. Chyba tylko ślepy nie zauważyłby, że nasz kraj wyeksportował całkiem sporo blackmetalowych zespołów. Ta scena niezwykle urosła przez lata. Wielu światowych liderów black metalu pochodzi właśnie stąd. Na świecie wciąż Norwegia uważana jest za najbardziej znany kraj, przynajmniej jeśli chodzi o black metal - zaznacza główny kompozytor Sirenii.

Norweska grupa wydaje się być dziś oczkiem w głowie niemieckiej Nuclear Blast Records, giganta metalowej fonografii. Potwierdzeniem tego są aż dwa teledyski promujące "Nine Destinies And A Downfall", które możecie obejrzeć na stronach INTERIA.PL.

Przeczytaj cały wywiad z Sirenią.