Ace Frehley z Kiss otarł się o śmierć. "Anioł musiał mnie popchnąć do tyłu"
Oprac.: Tymoteusz Hołysz
Kiss to jeden z najgłośniejszych zespołów lat 70. Ich widowiskowe koncerty przepełnione pirotechniką i efektami specjalnymi przysporzyły grupie sporo problemów. O konsekwencjach igrania z ogniem przekonał się sam gitarzysta grupy, Ace Frehley.
Zespół Kisszałożony został w 1973 roku przez gitarzystów Paula Stanleya i Ace'a Frehley'a, wokalistę i basistę Gene'a Simmonsa oraz perkusistę Petera Crissa. Na popularności zyskali dzięki widowiskowym występom, imponującym przebraniom oraz charakterystycznemu malowaniu twarzy. Podczas koncertów publiczność mogła oglądać muzyków zionących ogniem, pokazy fajerwerków, podwieszaną perkusję czy dymiące gitary. Gitarzysta Ace Frehley w rozmowie z "Music Radar" wspomniał o kilku sytuacjach ze swojego intensywnego życia scenicznego, które negatywnie wpłynęły na jego zdrowie.
Ace Frehley był o krok od śmierci. Uratowało go czyste szczęście
Muzyk przyznał, że regularnie potykając się w niewygodnych butach na koturnie, które nosił na koncertach, nabawił się problemów z kolanami, ale jest temu daleko do najniebezpieczniejszego wypadku: "W latach 70. poważnie poparzyłem sobie nogę, gdy w mojej gitarze za wcześnie eksplodowała bomba dymna i stopiła azbest, z jakiego zrobione były nasze kostiumy, aż po moje udo".
Co więcej, race, którymi gitarzysta strzelał grając solówki okazały się być sporym zagrożeniem dla pozostałych członków zespołu: "Jedną z tych rac wystrzeliłem w stronę Gene’a i niemal go trafiłem. Przeleciała tuż obok jego głowy. Mogła go bardzo poważnie poparzyć".
Zobacz również:
Doszło również do sytuacji, która mogła kosztować Ace'a życie. W 1976 roku podczas występu na Florydzie został porażony prądem: "Mogłem wtedy zginąć. To, że nie poleciałem do przodu to cud. Jakiś anioł musiał mnie popchnąć do tyłu. Stałem na paczce czterech Marshalli i poraził mnie prąd. Miałem na szyi ciężkiego Les Paula i powinienem polecieć do przodu, ale nie poleciałem. Gdybym poleciał do przodu skręciłbym sobie kark. Ale poleciałem do tyłu i techniczni mnie stamtąd ściągnęli. Przez 5-10 minut nie miałem czucia w dłoniach. Dokończyłem koncert, ale miałem czucie może w połowie palców".
W całym nieszczęściu, wydarzenie zainspirowało Kiss do napisania przeboju "Shock Me", który usłyszeć możemy na płycie "Love Gun"