"Mam Talent". PotOCK: Nie osadzamy się w formach, tylko z nich wychodzimy
Rockowo-folkowy produkt regionalny... prosto z Zawoi - największej wsi w Polsce. Mowa o zespole PotOCK, którego wody - jak podkreślają członkowie w rozmowie z Interią - zalewają coraz to większe obszary Polski. Niedawno dotarli do półfinału "Mam talent". - Ludzie zauważają, że gra już trochę kapel łączących te dwa style, ale u nas dostrzegają pasję, przyjaźń. Bawimy się tym, jest dużo swobody, naturalności. Nie osadzamy się w formach tylko z nich wychodzimy - dodają.
PotOCK to zderzenie muzyki rockowej z ludowymi tekstami, nieoczywiste brzmienia i aranżacje tradycyjnych melodii karpackich. Swobodnie i spontanicznie, bawiąc się dźwiękiem, porywa słuchaczy w podróż po polskich, rumuńskich, węgierskich oraz słowackich halach i polanach.
Powstali w 2018 roku z połączenia bandów Body Mind Relation i JUZYNA. W trwającej obecnie 14. edycji "Mam talent" zespół odpadł na etapie półfinału.
"To było polskie turbo" - komentował Jan Kliment podczas castingowego odcinka. "Chciałabym jeszcze więcej, jesteście tak intensywne - jest żywioł" - komplementowała Małgorzata Foremniak. "Myślałam, że to będzie coś strasznego dla moich uszu, a jednak bardzo mi się podobało. Bardzo! Jestem zachwycona waszym występem, nie sądziłam, że to się przydarzy" - stwierdziła Agnieszka Chylińska.
Aleksandra Cieślik, Interia: Trwa moda na PotOCK?
Krzysztof "Biały" Mędrala: - (śmiech) Chyba tak. Z PotOCKu wypływają coraz większe wody, zalewając coraz większe obszary naszego kraju. Wydaliśmy debiutancką płytę, byliśmy w "Dzień Dobry TVN", wszystko dobrze się zaczynało. Nagle przyszła pandemia. Trudno nam było wypromować krążek w tych warunkach. Teraz świętujemy nowe otwarcie. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dalej możemy pokazywać debiut, choćby dzięki temu, że wystąpiliśmy w "Mam Talent".
Jak wrażenia po występie? Z Zawoi na dużą scenę...
Kasia Mętel: - Stres, adrenalina buzowała. Mogliśmy pokazać się szerszej publice. To było potrzebne, choć na początku niekoniecznie chciałam iść do talent show. Na pewno nas to umocniło. Jesteśmy dumni z siebie, ludzie z naszej wioski również. Z małej kanciapy prosto do Warszawy...
W komentarzach pod klipem z waszym występem przeczytałam bardzo dużo miłych słów. "Jest na co czekać", "Robi wrażenie" itp.
"Biały": - Tak, zdecydowanie...
Kasia: - Ludzie podkreślają, że niby gra już trochę zespołów łączących folk z rockiem, ale u nas dostrzegają tę pasję, przyjaźń. Bawimy się tym, jest dużo swobody, naturalności. Nie osadzamy się w formach tylko z nich wychodzimy.
Obserwowałam was przy okazji przygotowań do koncertu na przedstawieniu plenerowym "Pamiętnik Babiej Góry" w 2018 roku. Od razu zaiskrzyło.
"Biały": - Tak, od pierwszej próby. Gdy wzięliśmy jeden numer na warsztat, połączenie od razu znalazło swoje dobre emocje. Niosło nas. Nie męczyliśmy się ze sobą. Chłopaki chwycili gitary, zaczęli grać riffy, dziewczyny śpiewać... I proszę, piosenki gotowe.
Martyna Giertuga: - Pamiętam ten dzień. Weszliśmy do kanciapy, miałam 17 lat. Gdy zobaczyłam Białego, który jest w wieku mojej mamy, zaczęłam mówić do niego "panie Krzysztofie". (śmiech) Ale czas jakby się zatrzymał. Magia. Wiedzieliśmy, że to nie jednorazowe przedsięwzięcie.
Ale wtedy nie spodziewaliście się "Mam talent"?
Martyna: - Nie!
"Biały": - Nie planowaliśmy zakładać zespołu. Najpierw spektakl, potem koncert na Babiogórskiej Jesieni. Jak zagraliśmy, wiedziałem, że nie możemy tak tego zostawić. Podobało to się i ludziom, i nam.
Słyszałam o trzech dobrych duchach PotOCKu. Arek Ziętek, Ania i Łukasz Kulka.
"Biały": - Zespól nie składa się z dziewięciu osób, tylko z dwunastu. Arek jest "plemnikiem", pomysłodawcą. (śmiech) To on reżyserował "Pamiętnik Babiej Góry", podpowiada jak pracować nad choreografią, reżyseruje teledyski, podrzuca dobre pomysły. Łukasz zajął się stroną techniczną - nagłośnieniem, odsłuchami. Zrobił robotę taką, że sami musielibyśmy dochodzić do tego pięć lat. Ania z kolei jest naszą menedżerką.
Kasia: - Dobrych duszków jest jeszcze więcej. Trudno nam wszystkich teraz wymienić.
Macie szczęście do ludzi.
Kasia: - Zdecydowanie. To bardzo wzruszające. Tyle osób pomaga nam pro bono.
"Biały": - Natalka zajmuje się grafiką, wymyśliła nasze logo, w sumie jest z nami od samego początku. Dzięki nim wszystkim możemy działać na naprawdę niezłym poziomie.
Nie jesteście półproduktem. Mimo, że próby macie w twoim garażu!
"Biały": - Jak kręciliśmy pierwszy teledysk to dostaliśmy genialne oświetlenie od nieżyjącego już Rysia Bomby. Te lampy były top of the top. Wszyscy łapaliśmy się za głowę. Kolejny dowód na to, że dążymy do największego profesjonalizmu.
Repertuarowo nie ograniczacie się do babiogórskich terenów. Podróżujecie po całym Łuku Karpat. Wychodzicie brzmieniowo poza Polskę.
Kasia: - Tak, mieszkamy na terenie przygranicznym. Spotykaliśmy się ze Słowakami, uczyliśmy wzajemnie piosenek. Staramy się czerpać stamtąd, również z Łemkowszczyzny. To studnia bez dnia, morze inspiracji. Mamy co robić.
Dogadujecie się w tyle osób?
"Biały": - Czasem jest ciężko. Docieramy się. Jesteśmy z jednej wsi i - mimo różnicy wieku - paczką kumpli. Z chłopakami znamy się jak łyse konie.
Kasia: - Oj tak! Jak usłyszałyśmy z dziewczynami ich kłótnię to byłyśmy przerażone i przekonane, że zespół się rozpadnie. Żona "Białego" wyjaśniła, że to normalne (śmiech).
A jak to jest z tą Babią Górą i czarownicami?
Kasia: - To góra magiczna, góra kobiet. Dawniej tam się gromadziły, odprawiały rytuały. Legend związanych z Babią Górą jest sporo. Przykład? Choćby ta o zamku diabła na szczycie.
Inspiracje lokalnym folklorem widać w teledysku do piosenki "Hej na ty Babi Górze".
Kasia: - Diabła zagrał brat naszej wokalistki Magdy. Od razu wiedzieliśmy, że to rola dla niego. Teledysk wyreżyserował oczywiście Arek Ziętek. W sumie to taka nasza wizytówka, podobnie jak sam utwór.
"Biały": - Chyba najbardziej czuć tam połączenie folku z rockiem.
Jeśli jesteśmy już przy magii, to powróżmy. W 2023 roku PotOCK...?
"Biały": - Będzie! No i nowa płyta, miło byłoby ją wydać.
Kasia: - I, że wydarzenia z tego roku nas wzmocnią.
"Biały": - I, że nie będzie wojny! Zagramy też wiele koncertów, o.