Śmiech to nie zawsze zdrowie. 10 najbardziej wyśmiewanych raperów w Polsce
Krzysztof Nowak
Od wielu miesięcy w sieci niesamowitą karierę robi tzw. kręcenie beki z polskich raperów. Niektórym nawijaczom czerwienieją wręcz uszy od mniej lub bardziej zabawnych komentarzy na swój temat. W jednym miejscu zebraliśmy dziesięciu tych, którzy obrywają najmocniej.
KaeN
Inspirowanie się raperami ze Stanów, a nawet tymi zza naszej zachodniej granicy nie jest niczym szczególnie dziwnym. Czerpanie wzorców jeszcze nikomu nie zaszkodziło, a sporo artystów zyskało na uważnym wsłuchiwaniu się w swoich idoli. Co jednak w przypadku, gdy sprawy zaszły o krok za daleko? Zapytajcie KaeNa, który regularnie czyta niewybredne docinki dotyczące rzekomego kserowania kolejnych patentów - począwszy od maski, za którą ukrywali się Sido i Eminem, na polskiej kopii poszczególnych kawałków najsłynniejszego białego rapera w dziejach kończąc.
Diox
Obiektywne spojrzenie na całość dokonań warszawiaka może przynieść wniosek, że dostaje mu się nieco na wyrost. Wielu jego krytyków podkreśla, że w czasach pierwszej HiFi Bandy rokował naprawdę dobrze, a na featuringach (chociażby u Eldo w "Noc, rap, samochód") prezentował się bardzo pozytywnie. Cios zostaje wyprowadzony dlatego, że ostatnie solowe albumy i gościnne występy przynoszą budzące szeroki, ale nie życzliwy uśmiech wersy, które bywają umieszczane w tematach o "najgorszych linijkach". Co gorsza, wdawanie się w dyskusje z młodszymi fanami przynosi zapisy bardzo agresywnych i niezbyt eleganckich wypowiedzi. Gwoli ścisłości - z obu stron.
Z.B.U.K.U
Złoty strzał wytwórni Step Records. Jak inaczej określić przyjęcie w szeregi labelu rapera, który bez konkretnego dorobku w podziemiu wydaje pierwszy legalny krążek i od razu zgarnia za niego złoto? Prudnickiemu nawijaczowi wypomina się to, że osiągnął sukces ponad swoje realne umiejętności. Argumenty? Jest ich kilka. Przede wszystkim flow określane - w najlepszym wypadku - jako średnia krajowa oraz teksty, które szczególnie upodobali sobie młodzi odbiorcy rapu.
Małolat
Małolat to jeden z tych raperów, którzy nie zasłużyli na tak zmasowany hejt, jakiego doświadczają w sieci. Fakty są takie, że brat Pezeta ma na koncie jeden solowy legal (drugi pojawi się w tym roku), który z miejsca stał się klasykiem nie tylko ulicznego, ale i całego polskiego rapu ("W pogoni za lepszej jakości życiem" do spółki z producentem Ajronem). Przytyk dotyczący tego, że bardziej doceniany gracz z rodziny ciągnie go za uszy, nie jest więc trafiony. Co innego jawne przepisywanie wersów z twórczości Waldemara Łysiaka przy okazji krążka "Dziś w moim mieście" oraz niefortunny hashtag z bankiem Raiffeisen.
B.R.O.
Wspomnieliśmy już o Małolacie, który w tym roku wyda kolejny materiał. B.R.O. także przygotowuje się do wypuszczenia kolejnej płyty i single zwiastują, że negatywne postrzeganie przez zajadłych przeciwników może nieco stracić na sile. Skąd się jednak ono wzięło? Ano stąd, że - podobnie jak Z.B.U.K.U - wziął szturmem szeroko rozumiany mainstream i zawładnął słuchawkami młodzieży. Na dodatek w jego rapie dało się zauważyć naleciałości z innych polskich raperów, co przy wypracowywaniu wizerunku charakternego gościa musiało spotkać się z oporem części publiki.
Sulin
Pomiędzy pewnością siebie a pychą jest cienka granica. Przekonał się o tym Sulin, który od początku nie zamierzał się przed nikim kłaniać, przez co skupił na sobie nie tylko uwagę słuchaczy, ale też znanych raperów (pamiętna potyczka z Bonsonem). Między Bogiem a prawdą - nie byłoby tak skomasowanych głosów krytyki, gdyby nie to, że młody żaganianin jak dotąd nie udowodnił, iż jego przewózka ma podstawy w ponadprzeciętnych umiejętnościach.
Miuosh
Kilka miesięcy temu scena się spolaryzowała. Sympatyzujesz z Miuoshem? Nie masz prawa wypowiadać się na temat rapu, Patokalipsa jest lepsza. Wolisz Patokalipsę? Jesteś gimnazjalistą, którego rajcują internetowe pociski w stronę bądź co bądź zasłużonego artysty. Taki krajobraz mamy aż do dziś, kolejne kamyczki zaś dokładają nowe albumy reprezentanta Fandango. Ci, którzy jednak mają w pamięci czasy składu Projektor, "Pogrzebu" czy nawet "Piątej strony świata" nie dołączą raczej do grona zatwardziałych antyfanów katowickiego rapera.
TomB
Polski Cassidy doczekał się bodaj najbardziej "oddanej" grupy oponentów. Trudno się temu dziwić - parę lat wstecz doszło do "beefu" z Ensonem, który według wielu został przez TomBa przegrany z kretesem, a po drodze wypłynęła jeszcze sprawa z niewysłanymi egzemplarzami drugiego mixtape'u z serii "Wystudzony temperament". Niby sporo wody w Wiśle upłynęło, ale nieufność pozostała. Sytuacji nie poprawiają działania SB Maffiji, która zdążyła już skonfliktować się chyba z każdym znaczącym raperem w naszym kraju.
Słoń
Będąc szczerym - Słoń zrobił bardzo wiele dla popularyzacji horrorcore'u w naszym kraju, działając zarówno solo, jak i w szeregach WSRH. Nie sposób jednak zaprzeczyć, że liryka trafiając pod strzechy, dotarła do młodych uszu i z czasem doprowadziła do karykaturalnych przejawów hołubienia poznaniaka. Najnowszy przykład: nastoletni delikwenci w dwukolorowych bluzach Demonologii z motywem nożyczek, puszczający na pełny regulator "Love Forever" w miejskich środkach transportu.
PIH
Według słuchaczy, PIH ma sporo za uszami. Ot, choćby zajście z koncertu Quebonafide, który został zakłócony wtargnięciem na scenę przez weterana, zakończonym zdaniem, że "to nie jest hip hop". Słuchacze zaś ripostowali, że trudno nazwać rapem wydawanie kolejnych, mało ciekawych albumów, które są sprawdzane wyłącznie z sentymentu do dawnych nagrywek.