Polski hip hop: 10 powrotów, na które czekamy

Krzysztof Nowak

W 2014 roku niespodziewanie uaktywnił się Jotuze z legendarnego składu Grammatik, co zaowocowało zwrotką na wspólnym projekcie duetu HV/Noon. Niedawno zaś gruchnęła informacja, że Gres, współautor jednej z najlepszych EP-ek w historii polskiego rapu ("Noc"), ma w planach nagranie materiału razem z Greenem jako FRAKTAL. Takie powroty sprawiają, że słuchacze z niecierpliwością oczekują kolejnych sensacyjnych comebacków, więc poniżej przedstawiamy wam dziesięciu innych nawijaczy, których kawałki po latach nieobecności zelektryzowałyby fanów.

Eis na okładce "Gdzie jest Eis?"
Eis na okładce "Gdzie jest Eis?" 

Ash

O ile wspomniany na początku Jotuze zawsze był uznawany za najsłabszy element Grammatika, o tyle Ash był bardzo mocno hołubiony - czasem nawet bardziej niż sam Eldo. Przede wszystkim dlatego, że potrafił w świetny, przejrzysty sposób przedstawiać historie, nie tracąc przy tym nic a nic z melodycznego flow. Mimo że pojawił się na zaledwie kilku produkcjach, fani do tej pory pytają, co się z nim dzieje.

Dizkret

Mało brakowało, a niżej podpisany przeprowadziłby jakiś czas temu wywiad z tym legendarnym raperem. Ostatecznie nic z tego nie wyszło - a szkoda, bo mało jest artystów, którzy mieli tak duży wpływ na całą scenę rapową w naszym kraju (nieprzypadkowo Dizky'ego nazywa się ojcem polskiego truskulu). Jego zeszłoroczny gościnny występ na Poznań Hip Hop Festiwal u boku reprezentantów Alkopoligamii odbił się szerokim echem. Miejmy nadzieję, że będzie to zapowiedzią ponownego chwycenia za mikrofon.

Eis

O Eisie i jego jedynej solowej płycie z 2003 roku napisano już wszystko. Trudno się temu dziwić, w końcu "Gdzie jest Eis?" weszło do kanonu i dorobiło się sporej grupy tzw. psychofanów. Najlepszym potwierdzeniem tych słów niech będzie fakt, że nawet pojedyncze zdjęcia z imprez, na których pojawia się warszawiak, budzą spore emocje.

Emil Blef

Chociaż Blef zawsze stał nieco w cieniu Mesa (tworzyli razem skład Flexxip), został zapamiętany jako bardzo charakterystyczny nawijacz z ciekawymi linijkami. Pełnię swojego potencjału pokazał na krążku "Mam taką twarz, że ludzie mi ufają... billing" (2008), który został mocno przegapiony przez słuchaczy.

Finker

Gdy na płycie producenckiej pojawił się utwór "Ostatni Taki Ułan" Finkera, wszyscy liczyli na powrót pabianickiego rapera. Jak się okazało, kawałek został nagrany parę lat wcześniej, a sam zainteresowany zadeklarował, że najpewniej niczego już nie nagra. Cóż, pozostaje liczyć na to, że przy okazji któregoś z koncertów Ortegi wpadnie na scenę i raz jeszcze zarapuje "Lenary"...

Jimson

Swego czasu ksywka Jims była synonimem wyrażenia "midasowy dotyk". Słupski raper nie dość, że wprowadził nową jakość na scenie dzięki "Gorączce w parku igieł" (2008), to jeszcze stoczył pasjonujący i w opinii wielu nierozstrzygnięty beef z VNM'em. Ostatnim akordem jego kariery solowej pozostaje EP-ka "Ucieczka z wesołego miasteczka" z 2011 roku i trudno spodziewać się, że coś się jeszcze zmieni w tej kwestii. Mówimy przecież o jednym z najbardziej cenionych dziennikarzy zajmujących się koszykówką, który już nic w materii raperskiej nie musi.

Reno

Puszczasz płytę w bardzo słabej jakości, a mimo to jest ona wspominana jako jedno z najważniejszych dokonań polskiego podziemia? Tak, to możliwe. Wydany ponad dekadę temu "Następny Level" skupia najlepsze cechy Reno: wysublimowane chamstwo, błyskotliwe punche i naturalny luz. Co zaś tyczy się możliwości kolejnych nagrywek - sytuacja podobna do tej, jaką mamy w przypadku Finkera. Jeśli już gdzieś się pojawi, to pewnie przy okazji ruchów w obozie składu Ortega Cartel.

Smarki Smark

Wspominałem już o psychofaństwie w stosunku do Eisa. Nic jednak nie może się równać fascynacji, jaką budzi Smarki. Najlepiej ilustrują to dwie sytuacje: gdy "wyznawcy" gorzowianina zdobyli numer do jego miejsca pracy, skrzynka momentalnie wypełniła się setkami (!) wiadomości, a nawet doszło do tego, że członek Brudnych Serc dorobił się... własnego billboardu w Gorzowie. Powrót autora "Naje...awszy" byłby wydarzeniem absolutnie epokowym.

Wankz

Entuzjaści truskulu musieli zetknąć się ze składem Dinal. Jego najjaśniejszym punktem był oczywiście popularny Wankej - kiedyś raper ze świetnymi wersami i niezbyt wyszlifowanym flow, a obecnie wykładowca Uniwersytetu Opolskiego. Szanse na powrót Pana Wankza są minimalne, chociaż po scenie krążą pogłoski, że coś jednak nagrywa bez presji "społecznej". Pozostaje czekać.

Zkibwoy

Starszy Brat nie był tak ceniony, jak kultowe Brudne Serca (Smarki i Zkibwoy), ale sporo słuchaczy posmutniało, gdy pojawiła się wiadomość, że drugie wydawnictwo grupy ostatecznie nie ujrzy światła dziennego. To zaś pokazuje, że są jeszcze osoby, które czekają na nowe utwory twórcy "Obskurw Kinga". Życzmy im, by się doczekały.

Przeczytaj także: