"Nasz DJ jest lepszy niż te wszystkie zespoły"
10 lat temu w wyniku rany postrzałowej zmarł Jam Master Jay z zespołu Run-DMC. Świat hip hopu i muzyki stracił jednego z najwybitniejszych współczesnych twórców.
Urodzony w nowojorskim Brooklynie Jason William Mizell, bo tak naprawdę nazywał się hiphopowiec, od najmłodszych lat wykazywał nietuzinkowy muzyczny talent. Już jako 3-letnie dziecko potrafił grać na trąbce. Później zdarzało mu się sięgać po gitarę, bas czy nawet zasiadać za perkusją w różnych zespołach. Wszystkie te instrumenty przestały mieć priorytet, gdy Jam Master Jay odkrył turntablizm.
13-letni Jason, który w tym czasie mieszkał już w nowojorskiej dzielnicy Queens, zaczął zdobywać lokalną sławę jako DJ. Przyszły członek Run-DMC grywał w parkach, barach czy na organizowanych przez siebie imprezach. Umiejętności młodego Jam Master Jaya znacząco skoczyły w górę, gdy zdobył kultowe gramofony Technics SL-1200. Dzięki sprzętowi młody DJ zamiast spać, mógł ćwiczyć po nocach ze słuchawkami na uszach, nie budząc tym samym domowników.
Co ciekawe, Jam Master Jay postanowił zostać DJ-em, bo marzyła mu się gra w zespole. Jego pragnienia zostały zrealizowane w 1982 roku, gdy dołączył do Josepha "Run" Simmonsa i Darryla "D.M.C." McDanielsa.
W Run-DMC Jam Master Jay nie był wyłącznie DJ-em. Na przykład na milowym dla historii hip hopu albumie "Rising Hell" z 1986 roku artysta nie tylko działał na gramofonach, ale też zagrał na klawiszach, gitarach i perkusji. Nic zatem dziwnego, że Run i DMC deklarowali z dumą: "Nasz DJ jest lepszy niż te wszystkie zespoły".
Napędzani podkładami Jam Master Jaya Run-DMC stali się najważniejszym zespołem w historii hip hopu. Byli pierwszą rapową grupa ze Złotym ("Run-DMC") i Platynowym albumem ("Kings Of Rock") w Ameryce, jako pierwszy hiphopowy skład byli nominowani do nagrody Grammy i trafili na okładkę "Rolling Stone'a". Wreszcie, to oni przełamali bariery pomiędzy rapem a rockiem (słynny singel "Walk This Way"), przy okazji restaurując karierę mocno zapomnianych wówczas Aerosmith. No i fajnie się nosili: kapelusiki, czarne ciuchy plus kultowe białe trampki adidasa (koniecznie bez sznurówek!). Zresztą obok zniczy i kwiatów w miejscu zabójstwa Jam Master Jaya złożono również parę tego kultowego obuwia.
Rock vs rap w "Walk This Way":
30 października 2002 roku kariera Run-DMC tragicznie załamała się. W studio nagraniowym w Queens nieznany sprawca zamordował strzałem w głowę 37-letniego wówczas Jam Master Jaya. Strzał oddano z tak niewielkiej odległości, że błysk wystrzału nadpalił część koszuli DJ-a.
Dlaczego Jam Master Jay zginął? Nowojorska policja twierdzi, że były to porachunki i akt zemsty. Według różnych hipotez, chodziło o długi lub powiązania DJ-a ze znajdującym się wówczas na cenzurowanym w środowisku gangsterskim raperem 50 Centem. W 2007 roku niejaki Ronald "Tenad" Washington został uznany winnym współudziału w zabójstwie. Mężczyzna miał wejść do studia i terroryzując obecnych bronią palną, nakazał im położyć się na podłodze. Dzięki temu zapewnił anonimowość mordercy DJ-a, który nie mógł zostać zidentyfikowany. Zresztą do dziś nie został...
Pomimo upływu tylu lat, tajemnica zabójstwa Jam Master Jaya wciąż nie została rozwiązana. Tym samym członek Run-DMC dołączył do panteonu zamordowanych wielkich gwiazd hip hopu, jak Tupac Shakur czy Notorious B.I.G., których mordercy do dziś nie odpowiedzieli za swoje czyny.
What's My Name? Jam Master Jay!