Sebastian Riedel szykuje nowy album Cree. Gwiazdy dla Czystej Polski na Earth Festival 2022 w Uniejowie
Jedną z gwiazd tegorocznej edycji Earth Festival w Uniejowie będzie Sebastian Riedel, syn nieodżałowanego Ryśka Riedla, wokalisty grupy Dżem. Lider grupy Cree w przerwie prac nad nowym materiałem swojego zespołu pojawi się na koncercie "Gwiazdy dla Czystej Polski" ostatniego dnia imprezy (21 sierpnia).
Sebastian Riedel będzie jedną z gwiazd Earth Festival 2022 w UniejowieVIPHOTOEast News
Piąta edycja Earth Festival w Uniejowie (19-21 sierpnia) będzie składać się z trzech dni koncertowych i dwóch dni atrakcji eventowych przygotowanych przez partnerów wydarzenia.
"Earth Festival Uniejów 2022 będzie kolejną okazją do naładowania akumulatorów pozytywną energią, do wzajemnej inspiracji w budowaniu odpowiedzialności za siebie i innych, tak niezbędnej wobec postępującej degradacji jakości życia na Ziemi i relacji między nami. Degradacja nie spowalnia, więc i tym razem pokażemy, że nawet najmniejsze działania, by powstrzymać negatywne zmiany, mają sens. W imię idei For Earth For Us!" - zapowiadają organizatorzy.
Jednym z "rockowych marzycieli" jest Sebastian Riedel, który pojawi się na scenie w Uniejowie podczas niedzielnego koncertu "Gwiazdy dla Czystej Polski". Wystąpią wówczas także inni muzycy znani z zaangażowania w działania na rzecz ochrony środowiska, m.in. Doda, Andrzej Piaseczny, Michał Szpak, Julia Wieniawa, Sebastian Karpiel-Bułecka, Małgorzata Ostrowska, Sebastian Riedel, Ania Rusowicz, Pectus, Konin Gospel Choir. Artystom towarzyszyć będzie Grott Orkiestra. Koncert poprowadzą Ilona Krawczyńska i Marcelina Zawadzka.
Sebastian Riedel prywatnie od ponad 20 lat jest mężem Gabrieli, z którą ma czterech synów: Samuela (ur. 2001), Ryszarda (ur. 2006) i bliźniaków: Maksymiliana i Błażeja. Maksymilian w 2021 r. pojawił się na scenie w spektaklu "Skazany na bluesa", grając dziecięcą rolę Chłopca (czyli Bastka, swojego ojca).
Sebastian Riedel, syn Ryśka Riedla: Był przede wszystkim przyjacielem
"Bardzo dużo ze sobą rozmawialiśmy i nigdy nie zostawiał moich pytań bez odpowiedzi. Był cierpliwy. Nauczył mnie wielu rzeczy. Przekazał mi też najważniejsze dla niego wartości, jakimi się w życiu kierował. Zawsze mogłem do niego przyjść. Był moim ojcem, ale i przede wszystkim - przyjacielem" - tak Ryśka Riedla, legendarnego wokalisty Dżemu, wspomina jego syn - Sebastian Riedel.
"Często mi się śni. Chcę mu wtedy opowiedzieć o tylu rzeczach. O tym, ile się u mnie dzieje, ile się zmieniło. Bardzo chcę mu powiedzieć, że jestem szczęśliwy, ale nie potrafię tego zrobić. Milczę. On też nic nie mówi. Rozumiemy się bez słów. Przyglądamy się sobie. Jest taki, jakim go zapamiętałem. Takie są moje z nim spotkania. Czuję wtedy spokój. To są dobre sny i w ogóle mnie nie niepokoją" - mówi Sebastian Riedel w książce "Rysiek Riedel we wspomnieniach".
Sebastian Riedel: Mija 25 lat, jak nie ma z nami mojego ojcaINTERIA.PL
To prawie pół tysiąca stron zapisanych chwilami z życia muzyka, ale i jego bliskich - rodziny, przyjaciół, muzyków, menedżerów.
Autorem książki jest Marcin Sitko, który napisał m.in. biografię Bogdana Łyszkiewicza (lider zespołu Chłopcy z Placu Broni), książki "The Rolling Stones za żelazną kurtyną. Warszawa 1967", "Woodstock 1969. Najpiękniejszy weekend XX wieku", "Marillion. The Iron Curtain", zbiór wspomnień o Mirku Bregule z grupy Universe.
Słowo wstępne napisał syn Ryśka - Sebastian Riedel, stojący na czele formacji Cree. Miał on 16 lat, gdy zmarł Rysiek Riedel - wokalista grupy Dżem miał wtedy niespełna 38 lat.
Sebastian Riedel kontynuuje muzyczne tradycje ojca, gościnnie wspierając jego macierzysty zespół na jubileuszowych koncertach czy sięgając po wykonywane przez niego utwory na koncertach "Riedel 4 Riedel". Na wiosnę 2021 roku wypuścił swój solowy debiut "Radio Sessions w studiu koncertowym im. Jerzego Haralda", na którym znalazł się numer "Głos ma dobro, nie zło", którego współautorem tekstu jest Rysiek Riedel.
Od pewnego czasu trwają prace nad nowym albumem Cree. Ostatnią płytą grupy jest "Heartbreaker" z 2015 r.
Mottem zespołu i jego myślą przewodnią są słowa często używane przez Sebastiana Riedla: "Żeby żyć trzeba grać, żeby grać trzeba żyć".
- Pewnego dnia, przez zupełny przypadek, znalazłem jego zapisek na starej pożółkłej karteczce wyrwanej z jakiegoś notesu. "Nie bójcie się ludzie. Głos ma dobro, nie zło...". Ja w tym czasie właśnie z tym złem walczyłem. I tutaj takie przesłanie, które wskazuje kierunek i daje siłę. Dopisałem resztę słów, które dotyczyły mnie i tak powstał z tego utwór - opowiadał Sebastian Riedel w rozmowie z Interią.
Na tej płycie znalazła się także "Modlitwa", którą przed laty przejmująco śpiewał jego ojciec.
- Chciałem zmierzyć się nie tyle z samą kompozycją, co z jej przekazem. To ważny ponadczasowy utwór, który wybrałem nieprzypadkowo. Słowa, które w nim padają, są trudne, ale dają nadzieję na zmianę - "pozwól mi spróbować jeszcze raz...". I ja właśnie spróbowałem. Jak wspomniałem, postawiłem swoje życie na nowe tory.
Niewiele osób wie, że Sebastian Riedel - jako kilkulatek - wystąpił razem ze swoim ojcem.
Sebastian Riedel nagrywa solowy debiut
Zobacz zdjęcia ze Studia Koncertowego im. Jerzego Haralda w Polskim Radiu Katowice, w którym Sebastian Riedel nagrał swój solowy debiut. W nagraniach u boku lidera grupy Cree i syna Ryśka Riedla gościnnie pojawili się m.in. Jurek Styczyński, Marek Raduli, Mirek Rzepa, Krzysztof Głuch i Bartek Miarka.
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
Sebastian Riedel i jego goście podczas pracy w studiuMarcin Sitkomateriały prasowe
"Był taki moment, kiedy wyszedłem na scenę, oczywiście to było niezapowiedziane i nieświadome z mojej strony, a tym bardziej ze strony ojca. Wyleciałem, bo był wolny mikrofon do gitary akustycznej. Był niziutko, drugi mikrofon obok tego, do którego śpiewał mój ojciec. Dlatego podleciałem i zacząłem śpiewać razem z nim na koncercie. To była piosenka 'Whisky'. Pamiętam, że miałem pałki w ręce, bo wtedy byłem perkusistą. Ale mam nawet tego zdjęcie. Na szczęście ktoś wtedy był tam z aparatem i takie zdjęcie zrobił. Pamiątka została" - zdradził Sebastian Riedel.
Ryszard Riedel (1956-1994)
30 lipca 1994 roku zmarł Ryszard Riedel, niezapomniany wokalista grupy Dżem. Przyczyną śmierci muzyka była niewydolność serca spowodowana długoletnim uzależnieniem. Na jego grobie w Tychach na Wartogłowcu wykuto cytat "W życiu piękne są tylko chwile..." z piosenki "Naiwne pytania". 30 lipca 1994 roku zmarł Ryszard Riedel, niezapomniany wokalista grupy Dżem. Na jego grobie w Tychach na Wartogłowcu wykuto cytat "W życiu piękne są tylko chwile..." z piosenki "Naiwne pytania".
W 2011 r. w Tychach stanęła rzeźba Ryśka Riedla. Pomnik pojawił się przy przystanku autobusowym, z którego wokalista odjeżdżał do Katowic.Artur BarbarowskiEast News
Ryszard Henryk Riedel urodził się 7 września 1956 r. w Chorzowie jako drugie dziecko Małgorzaty i Jana Riedlów. Od najmłodszych lat zdradzał talent do sztuk plastycznych, uchodził za zdolnego rysownika. Zaczytywał się także w książkach o Indianach i Dzikim Zachodzie. Nigdy nie pobierał lekcji śpiewu. Edukację szkolną zakończył na siódmej klasie szkoły podstawowej.fot. Robert KrólReporter
W 1973 r. dołączył do zespołu Jam, wykonującego covery takich grup rockowych jak Free, The Rolling Stones czy Spencer Davis Group. Riedel zastąpił w roli wokalisty klawiszowca Pawła Bergera. Imponował nie tylko naturalną umiejętnością śpiewu, ale także amerykańskim frazowaniem, żartobliwie nazywanym "śpiewaniem po norwesku". W 1974 r. zespół - na skutek błędu organizatora, przygotowującego plakaty - zmienił nazwę na Dżem.Mirosław WstępniakFotonova
Rok później Riedel powrócił, a zespół nagrał jeden ze swoich najwyżej cenionych albumów "Najemnik", na którym znalazły się takie utwory jak m.in. "Wehikuł czasu" czy ballada "Modlitwa III - pozwól mi". "Pozwól mi spróbować jeszcze raz/ Niepewność mą wyleczyć/ Za pychę i kłamstwa, za me nałogi (...)/ Te świństwa duże i małe, za mą niewiarę/ Rozgrzesz mnie" - śpiewał Riedel na pięć lat przed śmiercią. Wokalista ponownie popadł w nałóg - za niesubordynację znów został wyrzucony z zespołu; w trasę koncertową po NRD i ZSRR pojechała pieśniarka Martyna Jakubowicz. Z Dżemem podczas koncertu w Gdańsku (1986 r.).Mirosław WstępniakFotonova
"Dopóki będę czuł, że jest napięcie na scenie będę to robił. Ale jak się na tym złapię, że ma to być tylko dla szmalu - pójdę w cholerę" - mówił w jednym z wczesnych wywiadów. Warszawa, 1993 r.Mieczysław WłodarskiReporter
Wokalista pogrążał się w uzależnieniu, a jego zespół coraz częściej musiał radzić sobie bez niego; na czele formacji występowali gościnnie m.in. Irek Dudek i Tadeusz Nalepa. W 1989 r., nie mogąc liczyć na swojego wokalistę, Dżem nagrał płytę instrumentalną "The Band Plays On...". Warszawa, 1993 r.Mieczysław WłodarskiReporter
"Były też takie okresy, że musieliśmy rzucać granie i szukać pracy. Czego ja wtedy nie robiłem? Raz dostałem pracę w Spółdzielni Rolniczej - tam trzeba było być wszystkim - od murarza do zaganiacza byków..." - wspominał początki. Koncert Dżemu w Ośrodku Kultury Arsus, Warszawa, 1993 r.Mieczysław WłodarskiReporter
"Ten niesforny, niesumienny, nieobliczalny, uciążliwy w studiu wokalista przemieniał się na scenie - niezależnie od swego stanu - we władcę absolutnego tłumu. W kapłana odprawiającego rockowe msze. Oczywiście jeśli dotarł na koncert - bo to też nie było takie pewne. Jeśli się nie spóźnił, jeśli gdzieś się nie zapodział... Ale jeśli się nie spóźnił ani nie zapodział - wystarczyło, że rzucił to swoje 'Sie macie ludzie!' i już miał tych ludzi u stóp. Właśnie na scenie jeszcze lepiej pokazywał, jakiego formatu był artystą. Jaką miał władzę nad słuchaczami. Jaką siłę miały jego naturalność i autentyzm. Po prostu hipnotyczną... Nie musiał uciekać się do grepsów, układanej choreografii. Wystarczyło, że był sobą. Że miał te swoje dżinsy, trampki albo kowbojki, ten swój kapelusz na głowie" - tak o wokaliście pisał Jan Skaradziński w biografii "Rysiek". Koncert Dżemu w Ośrodku Kultury Arsus, Warszawa, 1993 r.Mieczysław WłodarskiReporter
"Jest coś na czym bardzo mi zależy, żeby ludzie o tym wiedzieli, bo ciągnie się to kupę lat... Wychodzę zawsze na scenę trzeźwy i świadomy tego co robię. Nigdy na scenie nie byłem pijany. A mój sposób zachowania... Tak śpiewam, nie jestem maszyną i w pełni się kontroluję" - mówił w jednym z wywiadów. Warszawa, 1993 r.Mieczysław WłodarskiReporter
"Zawsze mówiłem mojej żonie, że zrobię kiedyś świetną kapelę, będziemy grać, będzie wspaniale. Ona tylko patrzyła na mnie i mówiła: tak, tak... Ale na dnie duszy nie wierzyła mi. Potem jak już był zespół, graliśmy, przypominała mi, tak jak ty przed chwilą: pamiętasz jak zawsze o tym mówiłeś?" - mówił niezapomniany Rysiek. Na zdjęciu podczas koncertu na festiwalu w Jarocinie (1992).Andrzej IwańczukReporter
Teksty Riedla miały charakter autobiograficzny - opisywały życie włóczęgi, niepasującego do oczekiwań społeczeństwa. Często nazywany był "ostatnim prawdziwym hippisem", co przejawiało się nie tylko w wyglądzie i pacyfistycznych poglądach wokalisty, ale także w jego zmaganiach z używkami - głównie heroiną - oraz niedyspozycyjnością; zdarzało mu się opuszczać sesje nagraniowe, czasami nawet własne koncerty. Na zdjęciu podczas koncertu na festiwalu w Jarocinie (1992).Andrzej IwańczukReporter
"W życiu piękne są tylko chwile" - napis, wyryty na nagrobku Riedla, znajdującym się na cmentarzu w Tychach, to fragment tekstu piosenki "Naiwne pytania". Riedel napisał go w 1987 r. i zaśpiewał na płycie "Zemsta nietoperzy". W jednym z największych przebojów grupy Dżem, muzyk mierzył się z problemami przemijania i utraconej niewinności.Agencja SE/East News
Dżem zdobył reputację jednego z najważniejszych zespołów rockowych w kraju dzięki występom na festiwalach w Jarocinie i katowickiej Rawie Blues. Muzycy nazywani byli "polskimi Rolling Stonesami" czy "polską wersją The Doors", a Riedel porównywany bywał do lidera tej drugiej formacji Jima Morrisona. Charyzmatyczny wokalista Dżemu przyciągał młodą publiczność, do której "zagajał" na koncertach słynnym: "Sie macie ludzie!". Z Dżemem podczas koncertu w Gdańsku (1986 r.).Mirosław WstępniakFotonova
Interia zaprasza na Earth Festival 2022 do UniejowaINTERIA.PL