Wokalista uwielbiał tę piosenkę. Przebój zabrzmiał później na jego pogrzebie
Obok Kylie Minogue i Nicka Cave'a byli największym muzycznym towarem eksportowym Australii. Zaczęli jako grupa szkolnych kolegów, grających hobbystycznie po lekcjach, skończyli jako jeden z najpopularniejszych rockowych zespołów świata. Nie zaszkodziło oczywiście również to, że wokalista Michael Hutchence regularnie pojawiał się w zestawieniach najprzystojniejszych mężczyzn show-biznesu. Pamiętacie te przeboje INXS?
Kilka zmian nazw i składu, amatorskie koncerty, przeprowadzka części muzyków do innego miasta, dołączenie reszty, nagranie pierwszych kaset demo - początki INXS na pewno nie były nudne. Kariera zespołu na dobre rozpoczęła się, kiedy muzycy przypadkiem spotkali na parkingu menedżera Midnight Oil, innej australijskiej rockowej sławy. Gary Morris zaproponował grupie współpracę i liczył na to, że wypromuje artystów jako chrześcijańskich muzyków, którzy wiodą przykładne życie, bo to na pewno dobrze by się sprzedało. Z tego planu nic oczywiście nie wyszło, ale przynajmniej menedżer załatwił INXS występy z Midnight Oil, poza tym to właśnie jego ekipie formacja zawdzięcza słynną nazwę.
"Never Tear Us Apart"
Co prawda zespół potrzebował kilku lat, żeby zacząć pisać wielkie przeboje, ale kiedy już muzycy się rozkręcili, byli nie do zatrzymania. Każda szanująca się rockowa grupa potrzebuje dobrej ballady. INXS stworzyli ich kilka, jednak ta zdecydowanie zapisała się w historii muzyki. Andrew Farriss, czyli główny kompozytorski mózg zespołu, napisał "Never Tear Us Apart" w drugiej połowie lat 80. Artysta usiadł przy pianinie i stworzył bluesowy kawałek, który zagrał później Michaelowi. Hutchence napisał tekst, zainspirowany osobistymi doświadczeniami, ale przy okazji poprosił Farrissa o małe zmiany.
Piosenka w oryginale była znacznie szybsza niż przebój, który dzisiaj znamy. Michael tak długo kazał zwalniać utwór, aż tekst idealnie pasował do muzyki. Producent płyty namówił później zespół na dodanie sekcji smyczkowej i tak powstała jedna z najsłynniejszych rockowych ballad świata. Grupa była przy okazji zachwycona tym, że piosenka, przy swoich zmianach tempa i nieoczekiwanych zatrzymaniach, nie jest typowym wolnym kawałkiem, przy którym publiczność jedynie macha zapalniczkami. "Never Tear Us Apart" do dziś pojawia się choćby w serialach i filmach, bo - jak przyznał Andrew - pasuje praktycznie do wszystkiego. Hutchence uwielbiał ten utwór, nic więc dziwnego, że to właśnie ta piosenka zabrzmiała, kiedy koledzy z zespołu i brat muzyka nieśli jego trumnę podczas pogrzebu.
"Original Sin"
Dzięki tej piosence w 1984 roku muzycy świętowali swój pierwszy numer jeden na listach przebojów w Australii. A jak to się zaczęło? Kilkanaście miesięcy wcześniej zespół ruszył w trasę po Stanach Zjednoczonych. Artyści słuchali w drodze wielu stacji radiowych i zachwycili się muzyką Nile'a Rodgersa, który nie tylko wydawał swoje piosenki, ale też produkował cudze utwory. INXS zgłosili się więc do Rodgersa i przekonali go do współpracy. Zespół miał już przygotowaną piosenkę na nową płytę. Australijczycy nagrali wszystko u siebie i postanowili wysłać materiał Nile'owi. Producent stwierdził jednak, że to fatalny sposób pracy, więc namówił muzyków, żeby przyjechali do Power Station Studios w Nowym Jorku. Spora wycieczka jak na jeden utwór, ale chyba nie żałowali. Kiedy ekipa nagrywała, Rodgers na bieżąco proponował zmiany w piosence, a potem dołożył swoją specjalność, czyli funkowe brzmienie. To nie wszystko, bo gdy producent uznał, że przydałby się drugi wokal, po prostu zadzwonił do Daryla Halla, z którym pracował rok wcześniej i poprosił go o przyjście do studia.
Koledzy z zespołu śmiali się, że za każdym razem, kiedy pytali Michaela, o czym właściwie opowiada tekst, ten opowiadał zupełnie inną historię. Andrew wspominał jednak, że Hutchence wpadł na pomysł tego utworu, gdy muzycy siedzieli w autobusie podczas trasy i obserwowali dzieci różnych ras, które wspólnie bawiły się na szkolnym boisku. Ten niemal hipisowski wydźwięk "Original Sin" nie wszystkim się spodobał. Niektóre amerykańskie stacje radiowe uznały przekaz za zbyt kontrowersyjny i postanowiły nie grać piosenki.
"New Sensation"
Andrew zaczął pisać tę piosenkę już w 1982 roku, ale utwór musiał jeszcze kilka lat poczekać na premierę. W INXS tworzenie bardzo często wyglądało tak, że Farriss coś napisał, potem prezentował to Hutchence'owi, a wokalista słuchał, analizował i wracał z gotowym tekstem. Kiedy Andrew i Michael wzięli na warsztat "New Sensation", stwierdzili, że piosenka jest zbyt nowoczesna, za bardzo odbiega od tego, co dzieje się na rynku, więc odłożyli utwór na później. Tym "później" okazała się płyta "Kick". Muzycy wiedzieli, że nie tylko nadszedł właściwy moment na pokazanie kawałka światu, ale też piosenka będzie idealnie pasować do reszty albumu.
Farriss przyznał w rozmowie z "The Tennessean", że zaprzyjaźniony producent Mark Opitz niemal zemdlał, kiedy poznał historię utworu: "Chcecie mi powiedzieć, że gdy produkowałem dla was tamtą płytę, wy już mieliście ten singel?". "New Sensation" to wyjątkowo przebojowa opowieść o imprezowym życiu i chwytaniu dnia, z dodatkiem saksofonu, a nawet banjo gdzieś w tle. Piosenka wyjątkowo spodobała się nie tylko fanom muzyki, ale też światu reklamy. Utwór towarzyszył kampaniom reklamowym między innymi samochodów oraz sieci fast food.
"Suicide Blonde"
Za tę piosenkę możecie podziękować nie tylko INXS, ale też... Kylie Minogue. Pod koniec lat 80. piosenkarka oraz wokalista zostali parą. Kylie wspominała później, że Hutchence nawiązywał do niej w kilku tekstach, a tutaj wyjątkowo łatwo to rozszyfrować. W 1989 roku artystka pojawiła się na premierze filmu "Niemoralni", w którym zagrała buntowniczą Lolę Lovell. Zresztą właśnie wtedy para po raz pierwszy wystąpiła razem publicznie. Wokalistka oczywiście opowiadała podczas pokazu o pracy nad produkcją, wspomniała też o peruce, którą nosiła. Jej fryzjer miał dla tej peruki specjalną nazwę: "suicide blonde". Co prawda Farriss trochę obawiał się używania jakichkolwiek nawiązań do samobójstwa w tytule piosenki, ale Michael uspokoił go: "Nie martw się, to zupełnie nie o to chodzi". To właśnie dlatego, wbrew wielu krytykom, INXS nadal wykonywali ten utwór po śmierci Hutchence'a.
"Suicide Blonde" stało się ogromnym przebojem, chociaż sama płyta "X", z której pochodziła piosenka, nie sprzedała się aż tak dobrze jak poprzedniczka. Nic dziwnego. Po albumie "Kick" muzycy spędzili prawie dwa lata na promocji krążka i koncertach. Płyta zrobiła z nich jedną z największych rockowych gwiazd na świecie, ale powrót do studia po tych wydarzeniach okazał się dość trudny, co odbiło się na efektach.
"Mystify"
W połowie lat 80. INXS byli sporą gwiazdą w rodzinnej Australii, ale zespół chciał podbić też resztę świata, zwłaszcza USA. Nie było to łatwe. Nieco zamieszania zrobiła tam dopiero piosenka "What You Need", napisana przez Michaela Hutchence'a i Andrew Farrissa. To wtedy reszta grupy odkryła, że ten duet ma wyjątkowe wyczucie i talent do tworzenia przebojów. Muzycy pozwolili więc Andrew i Michaelowi działać, a jednym z efektów ich pracy okazał się kawałek "Mystify". Utwór był dość nietypową propozycją dla stacji radiowych jak na warunki z końca lat 80. Pierwsza zwrotka to sam głos Hutchence'a i pianino, reszta zespołu wkracza do akcji dopiero później. To jednak nie przeszkodziło piosence w odniesieniu wielkiego sukcesu.
W czym tkwiła tajemnica świetnej współpracy Andrew i Michaela? Farriss jest multiinstrumentalistą, do tego od początku interesował się teorią muzyki, analizował słynne utwory. Hutchence z kolei nigdy nie nauczył się podstaw, nie chciał też grać na żadnym instrumencie, za to miał coś cennego: wyczucie i intuicję. Artyści wiele razy mówili, że świetnie im się razem pracuje, a gdyby ktoś nie wierzył, wystarczy posłuchać piosenek, które wspólnie napisali.
"Disappear"
Dla wielu fanów to ciąg dalszy historii z "Suicide Blonde" i kolejna piosenka zainspirowana Kylie Minogue. Hutchence zaśpiewał w "Disappear" o tym, że czuje niepokój, kiedy widzi, co dzieje się na świecie, ale strach i stres znikają, kiedy ma obok siebie ukochaną kobietę. Przy okazji płyty "X" w komponowanie zaangażowali się mocniej również pozostali muzycy, nie tylko Andrew, dlatego ten utwór jest dziełem Michaela i perkusisty Jona Farrissa. Związek Hutchence'a oraz Minogue okazał się sensacją w plotkarskich mediach. Ona była aktorką i wokalistką, która na dobre rozpoczynała sceniczną karierę, on - liderem jednego z najpopularniejszych rockowych zespołów na świecie.
Para była razem przez ponad półtora roku, a romans zaczął się od wysyłania faksów między hotelowymi pokojami artystów. Kilkanaście lat później byłyby to pewnie SMS-y, ale pod koniec lat 80. muzykom musiała wystarczyć ta zamierzchła już dzisiaj technologia. Żeby nikt o niczym się nie dowiedział, para używała pseudonimów: "Gabby Jones" oraz "Włócznik". Kylie przyznała w dokumencie "Mistify", że związek prawdopodobnie od początku był skazany na porażkę. Ona miała wizerunek grzecznej dziewczyny z sąsiedztwa, on miał już sławę mrocznego, niegrzecznego chłopaka. O rozstaniu zdecydował Hutchence, chociaż - jak przyznała piosenkarka - na początku to właśnie Michael gorzej wszystko zniósł, bo podczas rozmowy "chodził po podłodze na czworaka i płakał". Minogue dodała jednak, że ból po rozpadzie związku "został z nią na długo".
"Need You Tonight"
W 1987 roku zespół pracował w Sydney nad swoją nową płytą. Album "Kick" okazał się później dla INXS przepustką do wielkiej sławy, ale wiosną muzycy ślęczeli jeszcze nad piosenkami. Zespół wiedział, że musi dać rosnącej grupie fanów coś wyjątkowego. Oczywiście ekipa miała już wystarczającą liczbę utworów na krążek, jednak szukała jeszcze "tego czegoś", a producent cały czas powtarzał: "Więcej, lepiej!". Kiedy INXS mieli już tylko dwa tygodnie na stworzenie dodatkowego ewentualnego przeboju, Andrew Farriss postanowił polecieć do Hongkongu, gdzie byli już Michael i perkusista Jon. Kompozytor wybierał się na lotnisko, wsiadł już nawet do taksówki, a wtedy do głowy przeszedł mu pomysł na partię gitary. Muzyk powiedział kierowcy, że zapomniał czegoś z mieszkania, po czym wbiegł na górę i zaczął nagrywać to, co później stało się piosenką. "Zaraz wracam" zamieniło się w kilkadziesiąt minut oczekiwania, co nie zachwyciło taksówkarza, ale zdecydowanie się opłaciło.
Już w Hongkongu Farris wręczył kasetę Michaelowi. Wokalista słuchał piosenki w kółko, przez kilka godzin, a potem w 10 minut napisał tekst "Need You Tonight". I singel, i album, biły rekordy popularności. Co ciekawe, wytwórnia płytowa nie była na początku zachwycona krążkiem i zaproponowała zespołowi, żeby nagrał go na nowo. Firma bała się, że piosenki nie pasują do rynkowych trendów. INXS wymyślili jednak mały podstęp i zorganizowali trasę koncertową po amerykańskich uczelniach. Występy zrobiły furorę i nikt już nie miał wątpliwości, że na płycie nie trzeba zmieniać ani jednego dźwięku.