Waldemar Kocoń był ikoną polskiej piosenki. Przed śmiercią usunął rodzinę z testamentu

Waldemar Kocoń dla wielu wciąż pozostaje jednym z najpiękniejszych głosów polskiej estrady. Jego twórczość i kariera były naznaczone przeszkodami, zwrotami akcji i chorobą. 17 kwietnia 2024 roku obchodziłby 75. urodziny.

Waldemar Kocoń, Barbara Borys-Damięcka, Marta Stebnicka
Waldemar Kocoń, Barbara Borys-Damięcka, Marta Stebnicka NiemiecAKPA

Urodził się 17 kwietnia 1949 roku. Dziś mógłby obchodzić 75 urodziny. Niestety autor niezapomnianych hitów "Uśmiechnij się, mamo" czy "Moje chryzantemy" (Sprawdź teksty piosenek Waldemara Koconia w serwisie Tekściory.pl) w 2012 roku przegrał walkę z ciężką chorobą.
Waldemar Kocoń, "piosenkarz o potężnym głosie", jak go opisywano, nie ograniczał się do jednowymiarowego przekazu artystycznego. W jego repertuarze, obok ckliwych ballad, znalazło się miejsce dla utworów, które - choć popularne - nie zawsze były doceniane przez krytyków za głębię artystyczną. Jego muzyka była trochę jak chryzantemy z jego hitów - popularne i lubiane, ale przez niektórych uznawane za banalne.

Kariera przerwana przez politykę

Zadebiutował, gdy miał 19 lat. Już rok później zdobył pierwszą nagrodę w konkursie "Proszę dzwonić". Jego talent, który krytycy określali jako "baryton liryczny z tenorycznymi tendencjami", zwrócił uwagę znanej śpiewaczki operowej Marii Fołtyn. To otworzyło mu drogę do współpracy z telewizją, radiem oraz Pagartem. Kocoń koncertował nie tylko w Polsce, ale również w ZSRR, Czechosłowacji, NRD, Bułgarii, a także dla Polonii w USA. Stan wojenny przerwał jego karierę. Kocoń wyemigrował do USA, gdzie mieszkał przez prawie dwie dekady. 

Anna Miklewska-Bokun, Waldemar Kocoń, Wojciech Siemion MikulskiAKPA

W Ameryce nie przestawał tworzyć. Jego audycja radiowa "Kocoń przed północą" była popularna wśród Polonii. Prywatnie, artysta związany był z osobą, która miała egzotyczne zwierzęta jak pumy czy serwale. "Spotkałem kogoś, z kim potem związałem się na 10 lat. Ta osoba miała pumę i dwa serwale" - powiedział krótko w jednym z wywiadów.

Powrót do Polski po latach

Do Polski wrócił w 2000 roku. W kraju zajął się hodowlą serwali, działał na rzeczy obrony zwierząt. Spróbował też nawiązać kontakt ze swoim nieślubnym synem. 

"Nie mogłem dłużej patrzeć na ojczyznę z daleka. Tęskniłem... Wróciłem, żeby tutaj spędzić jesień życia, ale też po to, żeby rozliczyć się z przeszłością" - mówił w jednym z wywiadów.

Waldemar Kocoń wydziedziczył rodzinę

W ostatnich latach życia Kocoń zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Diagnoza białaczki i nowotworu mózgu okazały się wyrokiem. Artysta zdecydował, że nie będzie kontynuował leczenia, które mogło tylko przedłużyć jego cierpienie. Ostatnie dni spędził w szpitalu, gdzie jego stan szybko się pogarszał.

Waldemar KocońPrończykAKPA

"Zrezygnował z trzeciej chemioterapii, nie chciał przeszczepu szpiku. Nie poszedł na transfuzję krwi, chociaż był coraz słabszy. W ostatnich dniach zaczął niewyraźnie mówić, złamał rękę, dostał zapalenia płuc. Trafił do szpitala. Leżał pod aparatem tlenowym i z trudem oddychał" - wspominał na łamach "Angory" jego przyjaciel, nieżyjący już dziennikarz Bohdan Gadomski.

Kocoń zostawił pod serwetą w swoim warszawskim domu testament, w którym rozdysponował cały majątek i zdecydował o losie kotów. Artysta wydziedziczył i rodzeństwo, i syna. Wyraził wolę, by sprzedać należący do niego samochód oraz kolekcję obrazów, a uzyskane w ten sposób środki przekazać na Dom Artystów Weteranów w Skolimowie.

Kocoń był znany z fascynacji dzikimi kotami. Mówił, że serwale są niezależne i inteligentne. Rexus, jeden z jego kotów, był dla niego szczególnie ważny. "Jeszcze za życia poprosił, żeby - gdy umrze - jego dziki afrykański kot serwal Rexus został uśpiony, chyba że weźmie go ktoś z przyjaciół" - twierdził Bohdan Gadomski.

Po otwarciu testamentu okazało się jednak, że zapisał Rexusa w spadku warszawskiemu ZOO. Kot trafił do ogrodu i spędził w nim resztę życia.

Waldemar Kocoń był legendarnym polskim wokalistąMieczysław WłodarskiReporter
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas