Reklama

Szymon: Muzyka wyrwana ze szponów depresji

Szymon Borzestowski to niezwykle utalentowany muzyk i syn dwójki polskich imigrantów. Jego debiutancki album "Tigersapp" zdobył maksymalną liczbę gwiazdek w recenzji w kultowym magazynie "Rolling Stone". Płytę chwalą też inne zagraniczne media. Historia chłopaka nie należy jednak do tych z kategorii "szczęśliwe". Szymon nie zdążył wydać swojej płyty, ponieważ przegrał walkę z depresją. Odebrał sobie życie, ale dzięki staraniom rodziny i przyjaciół jego muzyka wciąż może żyć w świadomości ludzi.

Szymon Borzestowski to niezwykle utalentowany muzyk i syn dwójki polskich imigrantów. Jego debiutancki album "Tigersapp" zdobył maksymalną liczbę gwiazdek w recenzji w kultowym magazynie "Rolling Stone". Płytę chwalą też inne zagraniczne media. Historia chłopaka nie należy jednak do tych z kategorii "szczęśliwe". Szymon nie zdążył wydać swojej płyty, ponieważ przegrał walkę z depresją. Odebrał sobie życie, ale dzięki staraniom rodziny i przyjaciół jego muzyka wciąż może żyć w świadomości ludzi.
Szymon Borzestowski wpadł w szpony depresji / Facebook /  /

Anna i Andrzej Borzestowscy to polscy imigranci, którzy na początku lat 80. zamieszkali w Newcastle w Australii. Szymon urodził się w 1989 roku jako trzeci z czworga dzieci Borzestowskich. Miał dwóch braci (Kubusha i Dominika) oraz siostrę Evę. Mimo że dzieci dorastały z dala od rodzinnego kraju rodziców, ci robili wszystko, by ich pociechy posługiwały się również językiem polskim.

W domu Borzestowskich muzyka grała ważną rolę. Eva zajmowała się śpiewem, Dominik wybrał perkusję, a Kubush gitarę. Szymon od dziecka wykazywał zainteresowanie jazzem, przez co postanowił nauczyć się grać na saksofonie, wcześniej (ze względu na zbyt młody wiek, który nie pozwalał mu na fizyczne opanowanie gry na saksofonie) zgłębiając tajniki gry na klarnecie. Wśród instrumentów, po które sięgnął Szymon były także flet oraz gitara basowa. Muzyczne rodzeństwo grywało jako zespół co niedziela w lokalnym kościele ewangelickim.

Reklama

Po ukończeniu szkoły średniej Szymon postanowił bez reszty oddać się  muzyce. Zaczął pisać teksty, komponować i produkować swoje piosenki. Jego bracia wspominają, że byli pod wrażeniem, kiedy Szymon prezentował im swoją twórczość.

"To nie było tak, że on spędzał lata na dopracowywaniu tych rzeczy, więc to wszystko było świeże i nowe" - mówił Kubush.

Do 2008 roku Szymon stworzył cztery piosenki, z których był zadowolony i które wysłał jako demo do różnych osób. Tylko jednej z nich ("Brokenworld") towarzyszyły słowa, pozostałe były w wersji instrumentalnej. Poza kilkoma listami, nikt nie odezwał się do niego w sprawie rozwinięcia projektu.

Zobacz zwiastun albumu Szymona "Tigersapp":

Niedługo potem Szymon postanowił wybrać się w podróż po Europie, na którą oszczędzał kilka lat. Jego ojciec w tym czasie zdecydował, że wyśle jego piosenki do ludzi z wytwórni EMI.

Mark Holland, do którego trafiły nagrania Szymona, tygodniowo otrzymuje kilkadziesiąt demówek, z czego większość odrzuca. Tym razem było inaczej. Holland czym prędzej pokazał nagrania koledze z wytwórni specjalizującemu się w wyszukiwaniu muzycznych talentów, Craigowi Hawkerowi. Mężczyźni nie znali żadnych szczegółów o Szymonie (jego ojciec nie załączył dodatkowych informacji, podając wyłącznie imię syna), wiedzieli tylko, że jego muzyka jest fantastyczna. Na tyle, że chcieli od razu podpisać kontrakt na pięć płyt.

Szymon niezmiernie się ucieszył z propozycji od EMI. Jak tylko wrócił z podróży, przysiadł do pracy. Kupił dodatkowe instrumenty, zaczął ćwiczyć wokal. Chłopak zaszywał się w swoim domowym studiu na całe dnie, dopieszczając najmniejszy szczegół. Ludzie z EMI wspominają, że otrzymywali od niego maile o każdej porze dnia i nocy.

Kiedy debiutancki album Szymona nabierał kształtów, Mark Holland i jego koledzy z EMI zaczęli myśleć o wydaniu płyty. Na pierwszy singel wybrano utwór "Golden". Pod koniec 2009 roku Holland i Hawker spotkali się kilka razy z Szymonem i jego rodziną, by przedyskutować plan wydawniczy jego pierwszego albumu.

"Ostatni raz, kiedy tam byliśmy, mogliśmy odczuć, że coś jest nie tak" - wspominał Hawker.

Zobacz teledysk "Golden":

Sprawdź tekst utworu "Golden" w serwisie Tekściory.pl!

W marcu 2010 roku Szymon wyprowadził się z domu rodziców, wynajął mieszkanie i zaczął mieć wątpliwości co do wydania swojej płyty. Chciał wrócić na uniwersytet studiować fortepian. Holland i Hawker, którzy nie chcieli naciskać na chłopaka, zapewnili go, że poczekają aż będzie gotów dokończyć projekt.  

Jak się okazało, Szymon w tym czasie zachorował na depresję. Jego brat, Dominik zastanawia się, czy tworzenie debiutanckiego albumu mogło przyczynić się do sytuacji:

"Izolował się. Spędzał mnóstwo czasu w swoim pokoju tworząc i myśląc, a był również perfekcjonistą, więc suma czasu, który spędził w samotności mogła nie pomóc" - tłumaczy Dominik.

Rodzice Szymona postanowili umieścić syna w szpitalu pod opieką odpowiednich lekarzy. Niestety to doświadczenie okazało się dość traumatycznym dla chłopaka. Psychiatrzy stosowali wobec niego różne kombinacje leków, ale nic nie pomagało. Jego stan się pogarszał. Mimo że wciąż zdarzało mu się tworzyć nową muzykę, najczęściej lądowała ona w przysłowiowym koszu.

Dominik starał się przechwytywać pliki i zachowywać je, jednak jak przyznał, nie było to proste - Szymon niszczył wszystko, co stworzył. Pozbywał się także swoich instrumentów.

W grudniu 2013 roku, mając 23 lata, Szymon odebrał sobie życie.

Zobacz teledysk "Medusa":

Mark Holland i Craig Hawker z pomocą rodziny i przyjaciół zdecydowali się wydać debiutancki album Szymona zatytułowany "Tigerapp" w tej samej wersji, jaką pozostawił chłopak.

"Nie wyniszczyło nas to, co się stało. Zbliżyło nas to do siebie i był to niezwykły proces móc dokończyć album za niego" - mówił Kubush o pomyśle wydania pośmiertnie albumu "Tigersapp".

Okładka płyty "Tigersapp":

Płytę zamyka instrumentalny utwór "Polen" - jedyna dokończona kompozycja, jaką Dominikowi udało się uratować z kolekcji Szymona, którą stworzył przed śmiercią.

O płycie, a także o smutnej historii Szymona, napisano w wielu mediach na całym świecie. Magazyn "Rolling Stone" w swojej recenzji przyznał albumowi maksymalną liczbę pięciu gwiazdek. Marek Niedźwiecki, poruszony historią Szymona, również zdecydował się zaprezentować jedną z jego piosenkę w swojej audycji.

"To życie wymyśla takie scenariusze. Smutne jak nie wiem co..." - napisał dziennikarz Trójki na swojej stronie internetowej.

"Chcę, żeby moja muzyka była wieczna" - mówił Szymon za życia. Dzięki staraniom bliskich mu osób taka właśnie jest...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nowa płyta | depresja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy