Skandalista Jan Borysewicz

Jan Borysewicz to lider grupy Lady Pank /fot. Jakub Walczak /Reporter

​Lista skandali i skandalików z udziałem Jana Borysewicza jest niemal tak samo długa, jak lista przebojów jego autorstwa. A trzeba przyznać, ze talent do pisania chwytliwych utworów gitarzysta Lady Pank ma duży.

Spod palców Jana Borysewicza wyszły przecież piosenki nie tylko Lady Pank, ale także tworzone dla jego duetu z Pawłem Kukizem, utwory solowe pod szyldem Jan Bo czy nagrania dla Budki Suflera (m.in. utwór "Nie wierz nigdy kobiecie"). Poza tym swoją gitarą wspomagał tak różnych wykonawców, jak m.in. Nurt (tam debiutował jako 17-latek), Anna Jantar, Krzysztof Krawczyk, Izabela Trojanowska, Urszula, Jacek Skubikowski, Obywatel G.C., Krzak, Top One, Edyta Bartosiewicz, Chłopcy z Placu Broni, Majka Jeżowska, Homo Twist, Video czy Rozbójnik Alibaba.

Reklama

Ale że historia rocka nie jest tyko nutami pisana, wielokrotnie przypominało się hasło, w którym rock'n'roll chyba nieprzypadkowo jest na ostatnim miejscu: sex, drugs & rock'n'roll.

Z okazji dzisiejszych 60. urodzin gitarzysty z małym przymrużeniem oka przypominamy kilka najsłynniejszych skandali z jego udziałem (w których często towarzyszył mu jego "przyjaciel w zbrodni" z zespołu, wokalista Janusz Panasewicz).

Obnażenie na scenie

Najgłośniejszym był bez wątpienia tzw. incydent wrocławski z 1 czerwca 1986 roku. Podczas koncertu Lady Pank zorganizowanego z okazji Dnia Dziecka pijany gitarzysta obnażył się publicznie i zaczął oddawać mocz na scenie. Zdjęcia z incydentu trafiły do prasy. Na skutek skandalu zespół zmuszony został do zawieszenia na rok działalności. To było przełomowe wydarzenie w historii Lady Pank, które mogło całkowicie przetrącić imponująco rozwijającą się karierę grupy. Sam Borysewicz - nie ukrywając, że się wówczas zbłaźnił - tłumaczył, że został sprowokowany przez grupkę agresywnych uczestników koncertu, którzy pokazywali mu "fucki".

Lata 80. to w historii polskiego rocka czas podlewany alkoholem. Zespoły z ówczesnej czołówki często odreagowywały stresy związane z nieustającymi trasami podczas mocno zakrapianych imprez. "Wydaje mi się, że spędziłem w hotelach kilka dobrych lat. Wtedy w końcu wpadliśmy w amok. Były koncerty, potem balanga i picie. Wódy nie piliśmy, tylko 'łychę'. Picie, picie... i człowiek się zatracał. Takie zachowanie wynikało z ciśnienia wokół nas i dobrze, że stało się tylko tyle, bo przecież mogliśmy się na przykład pozabijać" - mówił po latach w jednym z wywiadów.

Alkohol zresztą często był tłem do innych skandali, które wywoływał Borysewicz. W 2004 roku, podczas unijnej imprezy w Sulęcinie, gitarzysta wyrzucił z koncertu gości z Niemiec, Holandii i Francji oraz władze województwa lubuskiego. "Wy tam, w tych garniturach, wypier...ć z tych ławek! Dla emerytów nie gramy!" - miał krzyczeć do publiczności muzyk. Oficjele twierdzili, że muzycy byli pijani i odgrażali się, że będą domagać się odszkodowania. "Wszedłem na scenę i zobaczyłem przed sobą dwadzieścia metrów pustej łąki, dalej siedzieli jacyś notable w garniturach. A dopiero na szarym końcu stali ludzie, którzy nas kochają" - tłumaczył później swoje zachowanie Borysewicz.

Pięć lat później plotkarskie media obiegły zdjęcia, na których gitarzysta szarpie się ochroniarzem w jednym z klubów. "Oburzony" "Fakt" donosił o "skandalicznym" zachowaniu muzyka, który w rozanielonym nastroju próbował obściskiwać kolejną dziewczynę. Miał też bez zapłaty wypić butelkę whisky, a na koniec wyrzucono go z lokalu. "Jak kiedyś powiedziałem, takie życie totalnie na trzeźwo nie za bardzo mi się podoba, więc za rok zrobię tu parapetówę z masą przyjaciół i beczką łyskacza" - zapowiadał niegdyś. "Rozrywkowy" tryb życia nieco zmienił po dwóch zawałach serca - istnieje ryzyko, że trzeci może być śmiertelny.

200 złotych

Wokół rockmanów zawsze kręciło się dużo kobiet, które zrobiłyby wiele, by spędzić noc ze swoim idolem. O jednej z takich przygód opowiada utwór "200 złotych" dowodzonej przez Macieja Maleńczuka grupy Homo Twist, w którym na gitarze zagrał właśnie Jan Bo.

"Pewnego razu do jego pokoju w hotelu 'Pod orłem' w Bydgoszczy zapukała piękna kobieta, która powiedziała, że go kocha. Janek był w słabej kondycji psychicznej, więc odzyskał nadzieję. Nad ranem zaczepił go portier: 'Panie Janku - dwieście złotych'. Samo życie. Znam to z autopsji. Wielokrotnie musiałem płacić za coś, co wydawało mi się darmowe. W tym przypadku łatwo obliczyć, jak długo Janek wtedy ćwiczył. Cztery godziny" - ze śmiechem wspominał tamtą historię Maciej Maleńczuk w "Playboyu".

Gitarzysta był dwukrotnie żonaty. Z małżeństwa z Danutą ma córkę, Joannę. Drugą żoną była Patrycja Sinkowska, z którą ma córkę, Alicję. W czasach świetności Lady Pank przez kilka lat tworzył parę z pewną Honoratą, ale ten związek też się rozpadł. W ostatnim czasie Borysewicz spotykał się z młodszą o 23 lata modelką Magdaleną Glinkowską (jest młodsza od jego córki).

Odmówił Madonnie

Mało kto już pamięta, że niegdyś Borysewicz miał szansę na amerykańską karierę - gitarzysta miał odrzucić propozycję współpracy od menedżerów Madonny (do teledysku "La Isla Bonita" i na trasę w latach 80. z Królową Popu) i Red Hot Chili Peppers. "Tłumaczył się brakiem czasu ze względu na zobowiązania koncertowe" - twierdził w "Gazecie Wyborczej" Michał Grzesiek, autor nieoficjalnej biografii Lady Pank. Inne źródła podają, że ofertę odrzucił amerykański menedżment Lady Pank.

Zobacz teledysk "Miłości żar" Jana Bo:

Jan Borysewicz w klipie "Zawsze tam gdzie ty" Lady Pank:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jan Borysewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy