Reklama

Sampha w Warszawie: Imponujące wyjście z cienia

Dorastał w Morden, na południu Londynu, w dzieciństwie uczył się gry na pianinie, słuchał płyt starszego rodzeństwa. Po latach z nostalgią wraca do tego bezpiecznego miejsca, które ukształtowało go muzycznie - śpiewa o nim w utworze "(No One Knows Me) Like the Piano", numerze cztery z debiutanckiego albumu "Process". Większość z tego materiału Sampha zaprezentował w niedzielę (19 marca) w Proximie w Warszawie.

Dorastał w Morden, na południu Londynu, w dzieciństwie uczył się gry na pianinie, słuchał płyt starszego rodzeństwa. Po latach z nostalgią wraca do tego bezpiecznego miejsca, które ukształtowało go muzycznie - śpiewa o nim w utworze "(No One Knows Me) Like the Piano", numerze cztery z debiutanckiego albumu "Process". Większość z tego materiału Sampha zaprezentował w niedzielę (19 marca) w Proximie w Warszawie.
Sampha w akcji /fot. Kevin Winter /Getty Images

To drugi występ Samphy Sinsaya w stolicy w ciągu ostatnich miesięcy, pierwszy po premierze płyty. Co zmieniło się od tamtego czasu? Wieść o jego doskonałych kompozycjach i czarujących koncertach rozniosła się na tyle, że niemal cały klub wypełnił się publicznością czekającą na emocjonalny i dźwiękowo dopracowany koncert.

Na wielkim talencie Samphy od dłuższego czasu poznają się kolejni artyści, tacy jak m.in. Jessie Ware, Koreless czy Lil Silva. Sampha pojawił się też na singlu Solange "Don’t Touch My Hair", promującym album "A Seat at the Table", słychać go w "Saint Pablo" Kanye Westa czy na albumie "Nothing Was the Same" Drake'a. Wreszcie - nagrywał i występował z Aaronem Jeromem, znanym jako SBTRKT i to dzięki tej współpracy o Samphie usłyszało szersze grono. Zanim w lutym tego roku przyszedł czas na premierę długogrającego debiutu Sinsaya, przeczuwano, że będzie to płyta pełna emocji, doskonałej mieszanki elektroniki i soulu, dopieszczonych kompozycji i świeżości.

Reklama

Oparte na klawiszowych melodiach utwory na żywo zabrzmiały wyraziście i z charakterem. Dodatkowo podkreślone mocną perkusją - ta zrobiła świetną robotę w "Blood On Me", singlu promującym "Process". Gospodarz zadbał o dynamikę występu, zmieniając kolejność utworów względem albumowej tracklisty, rozkładając nieco ciężar emocjonalny.

Wzruszające, otwierające wieczór "Plastic 100°C", zagrany w pojedynkę "Too Much", czy wspomniany "(No One Knows Me) Like the Piano", który pojawił się w finale głównej części koncertu, powinny zadowolić nawet najbardziej wymagających fanów twórczości Samphy. Jedyne co mogło po tym nastąpić to bisy, a te były wyjątkowo sycące i wydłużone - "Without" i "Indecision". Wielka szkoda, że niedzielny wieczór nie należał do najdłuższych - Sampha prezentował się przez niespełna półtorej godziny.

Sala klubu Proxima, delikatnie mówiąc, nie należy do najbardziej nastrojowych miejsc koncertowych w Warszawie - mimo to atmosfera wytworzona przez drużynę Samphy, połączona z całkiem niezłym oświetleniem (kolorowa gra długich świateł idealnie dopasowywała się do długich, niskich pasaży dźwiękowych), pozwalały na chwilę oderwać się od ziemi.

Przyjemnie jest obserwować, jak artysta znany do tej pory głównie ze współpracy z innymi, bardziej popularnymi, wydaje debiutancki longplay, tak wielobarwny i intrygujący, jak "Process" i nareszcie wychodzi z cienia. I to w tak spektakularny i obiecujący jeszcze wiele dobrej muzyki sposób.

Anna Nicz, Warszawa

Sampha zagrał w ramach festiwalu World Wide Warsaw 2017.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sampha
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy