Przychodzi Cash do Nixona

Johnny Cash na spotkaniu u prezydenta Richarda Nixona w czerwcu 1972 roku /AP/Charles Tasnadi /East News

Każdy kto oglądał film "Frost/Nixon" wie jak z postaciami z branży rozrywkowej radził sobie były prezydent Stanów Zjednoczonych – Richard Nixon. Tak ważna osobistość jak głowa najpotężniejszego państwa na świecie spotykała się z przedstawicielami muzyki i filmu niezwykle często. Jednak dwie wizyty Johnny'ego Casha w Białym Domu były wyjątkowe.

Pierwsze spotkanie Casha z Nixonem odbyło się 17 kwietnia 1970 roku we Wschodnim Skrzydle Białego Domu. Prezydent Stanów Zjednoczonych nie zaprosił jednak gwiazdy country z kurtuazyjnych powodów. Wiele wyjaśnia notatka, którą spisano na początku kwietnia tego roku. Komunikat z niej płynący był prosty - Johnny Cash to bardzo wpływowy człowiek w Tennessee, który może bez problemu zachęcać do głosowania na danego kandydata.

Nixon, który widział wrogów niemal w każdym środowisku, miał zrobić wszystko, aby Johnny Cash nie wsparł w wyborach do Senatu (finansowo i wizerunkowo) swojego kolegi i innego wykonawcy country - Taxa Rittera. Oczywiście gospodarz spotkania nie mógł sprawić, że gwiazdor będzie wypowiadał się przeciw swojemu przyjacielowi. Bardziej chodziło o "neutralizację" Casha, który miał w ogóle nie wypowiadać się na temat wyborów. Nixon nie miał pojęcia, że muzyk tak naprawdę nie miał zamiaru finansować Rittera, który ostatecznie przegrał wybory z Albertem Gorem Seniorem. Spotkanie zakończyło się wykonaniem przez muzyka utworu "A Boy Named Sue". 

Reklama

Cash u prezydenta Nixona pojawił się ponownie dwa lata później (w czerwcu 1972 roku), przy okazji dyskusji o reformie więziennictwa. Głowa państwa zażyczyła sobie, aby gwiazdor zaśpiewał utwór "Okie From Muskogee" Merle Haggarda, który był jawną krytyką protestujących przeciwko wojnie w Wietnamie. Ponadto chciał, aby Cash zagrał utwór "Welfare Cadillac" Guya Drake’a (tekst opisywał biednych ludzi, którzy oszukiwali system opieki społecznej).

Zobacz klip "A Boy Named Sue":

Wokalistka nie miał jednak zamiaru godzić się na zachcianki prezydenta Nixona. Odpowiedział więc, że nie zna tych piosenek, ale ma przygotowanych kilka innych. Występ zaczął od "What Is Truth?", czyli utworu, który był protestem przeciwko wojnie w Wietnamie. Dalsze utwory również nie były zbyt korzystne dla Nixona. Cash zaśpiewał "The Man is Black", gdzie znaleźć można wers, który informuje, że Stany przez wojnę codziennie tracą stu zdrowych mężczyzn. Mini-koncert zakończyła kompozycja "The Ballad of Ira Hayes" autorstwa Boba Dylana, będący głosem sprzeciwu wobec rasizmu (Nixon nie był zbyt lubiany zarówno przez czarnych jak i Meksykanów).

Prezydent myśląc, że wykorzysta Casha jako swoją tubę propagandową zapewne mocno się zawiódł. Cash dał mu prztyczka w nos przy zaproszonych gościach i dziennikarzach. Nie zmieniło to jednak przyjaznych stosunków pomiędzy dwoma osobistościami.

Jeszcze lepsze relacje wokalista miał z następnym prezydentem USA - Jimmym Carterem (żona Casha, June Carter Cash, była jego daleką kuzynką) - u którego pojawiał się dużo częściej niż u Nixona. 

Posłuchaj utworu "What Is Truth?":

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Johnny Cash
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy