Reklama

Peter Dinklage: Jak Tyrion z "Gry o Tron" był wokalistą punkowej kapeli

Miliony osób na całym świecie kojarzą go z serialu "Gra o Tron”, jeszcze inni pamiętają jego występy w filmie "X-Men: Przeszłość, która nadejdzie", "Dróżnik" i "Penelope". Mało osób zdaje sobie sprawę, że w latach 90. był częścią punkowego składu Whizzy.

Miliony osób na całym świecie kojarzą go z serialu "Gra o Tron”, jeszcze inni pamiętają jego występy w filmie "X-Men: Przeszłość, która nadejdzie", "Dróżnik" i "Penelope". Mało osób zdaje sobie sprawę, że w latach 90. był częścią punkowego składu Whizzy.
Peter Dinklage ma na swoim koncie krótki epizod muzyczny /AP/FOTOLINK /East News

Peter Dinklage już od dziecka marzył o karierze filmowej. Pierwsze role otrzymał jeszcze w teatrzyku szkolnym, a przez długie lata grywał jedynie epizody. Wszystko z powodu swojego wzrostu.

Aktor cierpi na achondroplazję, która doprowadziła u niego do karłowatości. Dinklage mierzy więc jedynie 135 centymetrów wzrostu, co jednak nie przeszkodziło mu w kolejnych latach stać się jednym z najpopularniejszych aktorów w Hollywood.

Jak sam przyznaje, nienawidzi grać krasnoludów i liliputów. "Jeśli aktor wygląda jak ja i chce dostać rolę, wszyscy oczekują, że zrobi z siebie pośmiewisko. Z powodu poprawności z wielu spraw nie można już żartować, ale gagi z udziałem karła nadal wywołują radość tłumu. Nie moją" - mówił w jednym z wywiadów, ale przy okazji dodawał, że samo określenie karzeł nie budzi w nim sprzeciwu. Bardziej denerwuje go, gdy ktoś używa tego określenia w pogardliwy sposób.

Reklama

Przełomową rolę Dinklage otrzymał w 2003 roku, kiedy zagrał pierwszoplanową postać w wysoko ocenionym filmie "Dróżnik". To właśnie on otworzył mu drzwi do kariery. Szybko pojawiły się kolejne propozycje, aż o Petera upomniały się najpopularniejsze serie. W 2014 roku otrzymał role Bolivara Traska w kolejnym filmie o mutantach ("X-men: Przeszłość, która nadejdzie"), natomiast od 2011 roku podbija serca milionów widzów jako Tyrion Lannister w "Grze o Tron".

Zanim jednak świat filmu usłyszał o Peterze Dinklage'u, przyszły aktor próbował swoich sił w branży muzycznej. W pierwszej połowie lat 90. wraz ze swoimi kolegami z college'u założył punkowo-funkową kapelę Whizzy.

"Jako nastolatek często byłem przygnębiony, miałem pretensje do świata i łatwo wpadałem w złość" - opisywał tamte czasy.

Zobacz zdjęcia z koncertów Whizzy (muzyka w tle nie jest muzyką grupy):

Dinklage w formacji pełnił funkcję drugiego wokalisty. Oprócz tego grał również na trąbce. Styl grupy, według Susanny Howe z "Columbia Spectator", można było umieścić gdzieś pomiędzy Faith No More, Red Hot Chili Peppers i Primus. Niestety w sieci nie można znaleźć żadnych nagrań Whizzy, a jedynie do czego mogą dotrzeć internauci to zdjęcia z koncertów formacji w Nowym Jorku oraz relacji wspomnianej dziennikarki.

Z jej opisu wynika, że koncerty Whizzy były prawdziwą petardą. W jednym z fragmentów relacji Howe wspomina. "Karzeł Peter Dinklage zeskoczył ze sceny i na podłodze napisał kredą 'lubimy was’, po czym zespół zaczął grać utwór 'I’m Dead’". Cały występ dziennikarka określiła "szaleńczo-dobrze spędzonym czasem". Poniżej możecie znaleźć cały opis koncertu.

W sieci pojawiła się również teoria, że jedna z blizn, którą posiada Dinklage, jest pamiątką po upadku ze sceny. Aktor nigdy jednak tego nie potwierdził.

W kolejnych latach zainteresowanie przyszłego gwiazdora skierowało się już zdecydowanie w stronę aktorstwa, a zespół ostatecznie przestał działać. Dinklage nie zapomniał jednak o swoim talencie wokalnym.

W 2015 roku w ramach amerykańskiej wersji Dnia Czerwonego Nosa (akcja charytatywna, w trakcie której gwiazdy pomagają potrzebującym, zwieńczona telewizyjnym show), aktor stworzył duet z grupą Coldplay i zaprezentował swoje zdolności. W swojej piosence Dinklage zaśpiewał o wszystkich zabitych postaciach "Gry o Tron".

Nagranie zdobyło ponad 10 milionów wyświetleń, a w komentarzach fani aktora zachęcali go do jak najszybszego wydania płyty. Na razie jednak na to się nie zanosi. Amerykanin nie może narzekać obecnie na propozycje filmowe, a ostatnim jego muzycznym epizodem jest skecz "Mafia Meeting", gdzie wraz z Gwen Stefani zaśpiewał "Space Pants".

Warto dodać, że to nie jedyny przypadek, kiedy gwiazdy "Gry o Tron" mają powiązania z muzyką. Jerome Flynn, czyli serialowy Bronn, w latach 90. był gwiazdą w Wielkiej Brytanii dzięki działalności w grupie Robson & Jerome. Kristian Nairn, czyli Hodor z "GoT", jest także DJ-em, natomiast Jacob Anderson (Szary Robak) działa na scenie R&B pod pseudonimem Raleigh Ritchie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Gra o tron
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy