"Narcos": Pablo Escobar, "Tuyo" i narcocorrido
16 listopada na platformie Netflix debiutuje kolejny sezon hitowego serialu "Narcos". Tym razem producenci postanowili opowiedzieć historię Kartelu z Guadalajary. Zmiana miejsca wiąże się modyfikacją dotychczasowego motywu muzycznego, który również cieszył się ogromną popularnością.
Pierwsze trzy sezony produkcji Netflixa "Narcos" związane były z Kolumbią. W początkowych dwóch śledziliśmy losy Kartelu z Medelin, którym rządził despotyczny, ale i charyzmatyczny Pablo Escobar. W trzecim sezonie szerzej poznaliśmy historię Kartelu z Cali, który był równie potężny co konkurencyjna organizacja, ale zdecydowanie mniej medialny.
Nic więc dziwnego, że to właśnie Pablo Escobar na zawsze wpisał się w historię popkultury. W swoich numerach wspominali go m.in. Nas, Jay-Z, Kanye West, Rick Ross, The Game i DJ Khaled. Na drugim albumie składu Migos "Culture II" znalazł się nawet numer nazwany "Narcos", a każdy z raperów był stylizowany na latynoskich gangsterów.
Żaden hiphopowy numer nigdy jednak nie będzie kojarzył się tak mocno z narkotykowymi kartelami z Kolumbii, jak piosenka "Tuyo" brazylijskiego wokalisty i kompozytora Rodrigo Amarante. To właśnie on stworzył piosenkę tytułową do serialu, który podbił cały świat.
Do współpracy Brazylijczyka zaprosił reżyser serialu, Jose Padilha. Amarante był zaskoczony tym, jak dużo wolności otrzymał przy tworzeniu muzyki. W rozmowie z serwisem Decider kompozytor przyznał, że wcześniej miał okazję pisać jedynie na potrzeby brazylijskiej interpretacji sztuki "Hamlet", jednak było to zupełnie inne przeżycie.
"Jestem miłośnikiem kina. Nadal czuję, że piszę piosenki niczym sfrustrowany filmowiec" - mówił, wspominając, że przed stworzeniem całości chciał zapoznać się ze scenariuszami i dobrze poznać historię, o której opowiada.
"Zrozumiałem, że 'Narcos' to historia potwora. Wszyscy musimy podążać za kimś, kto był sadystą i nie ma żadnych zasad, jednak śledzimy jego losy. Uznałem, że powodem, dla którego to robimy, jest potrzeba odzwierciedlania potworności, którą sami w sobie mamy - chciwości i skrajnego narcyzmu. Jaka była więc w tym wszystkim moja rola? Pomyślałem, że muszę dać potworowi serce" - tłumaczył Deciderowi Amarante.
Aby osiągnąć odpowiedni efekt, kompozytor przestudiował życie Escobara i odnalazł momenty z jego biografii, które miały na niego kluczowy wpływ. W oparciu o fakty wyobrażał sobie więc, jak mogło dokładnie wyglądać jego dzieciństwo i relacja z matką.
"Tuyo" po części, według słów samego kompozytora, jest piosenką o matce Pablo, Hermildzie Gavirii, a jej syn ma być po części wyobrażeniem jej idealnego mężczyzny. "Właśnie dlatego piosenka brzmi jak romantyczna ballada napisana w latach 30. i ponownie nagrana w latach 50." - tłumaczył Brazylijczyk.
Analiza życia Escobara sprawiła, że według Amarante był on zafascynowany argentyńskim muzykiem Carlosem Gardelem. Jak się później okazało, jego przypuszczenia były trafne. W trakcie przekopywania się przez archiwalne materiały reżyser i jego ekipa odnaleźli kasetę, na której znalazły się ulubione piosenki szefa kartelu, w tym kompozycje Gardela.
Narcocorrido
W czwartym sezonie "Narcos" fabuła przenosi się do Meksyku, gdzie opowiedziana zostanie historia jednej z najpotężniejszych organizacji przestępczych na świecie - Kartelu z Guadalajary. Nic więc dziwnego, że zmieniła się też oprawa muzyczna. Utwór "Tuyo" nabrał innego, nafaszerowanego trąbkami, brzmienia. Próbkę nowej wersji mogliśmy usłyszeć w zapowiedzi sezonu.
Odpowiedzialna za dobór muzyki Liza Richardson potwierdziła, że "Narcos: Meksyk" będzie wypełniony lokalnymi dźwiekami. To właśnie w tym kraju "wykiełkował" gatunek o nazwie narcocorrido, czyli połączenie muzyki mariachi i ludowych motywów z historiami o przemytnikach i narkotykowych wojnach.
Gatunek rozwijał się tak szybko, jak w Meksyku kwitł przemyt do Stanów Zjednoczonych. Sama muzyka, opowiadająca o przemocy i używkach, nie wszystkim przypadła do gustu. Artyści wykonujący tego typu piosenki zdobywali na ulicy ogromną popularność (m.in. Los Tigres del Norte), jednak nie mogli liczyć na przychylność mediów i rządzących. Przeciwko narcocorrido wystąpił m.in. prezydent Meksyku, Vicente Fox, który w 2002 roku zakazał radiostacjom grania muzyki gloryfikującej baronów narkotykowych.
Elijah Wald w książce "Narcocorrido" zauważa, że biznes narkotykowy i muzyczny szły w parze do momentu śmierci słynnego artysty Rosalino Sancheza. To po jego morderstwie okazało się, że opowiadanie w piosenkach o kartelach wcale nie jest bezpieczne. Od tamtego czasu w wyniku zabójstwa śmierć poniosło kilkudziesięciu przedstawicieli meksykańskiej branży muzycznej.
Jednak mimo gigantycznego niebezpieczeństwa i kłód rzucanych pod nogi artystom, gatunek coraz prężniej się rozwijał i stał się niezwykle inspirujący dla innych twórców. Sporym paliwem napędzającym popyt na tego typu piosenki była zakrojona na szeroką skalę wojna z kartelami, którą wytoczył gangsterom Felipe Calderon, a także popularność postaci takich jak Joaquin "El Chapo" Guzman. Pojawiły się też głosy z drugiej strony, że to nie narcocorrido jest problemem, a same kartele i śpiewania o tym, co otacza każdego Meksykanina, nie jest czymś, co powinno być potępiane.