Maurice Gibb (Bee Gees): Przedwczesna śmierć zakończyła wielką karierę grupy

Z utalentowanej rodziny Gibb zostali już tylko Barry i najstarsza siostra - Lesley Barbara. Trzech braci zmarło przedwcześnie, a niektórzy zaczęli głośno mówić o wiszącej nad rodziną klątwą. Śmierć Maurice'a zakończyła imponującą karierę grupy Bee Gees.

Bracia Gibb: Robin (1949-2012), Maurice (1949-2003), Barry (ur. 1946) i Andy (1958-1988) - Miami, 1978 r.
Bracia Gibb: Robin (1949-2012), Maurice (1949-2003), Barry (ur. 1946) i Andy (1958-1988) - Miami, 1978 r.Michael BrennanGetty Images

Urodzili się w Wielkiej Brytanii, dorastali w Australii. Z biegiem lat zyskali status najpopularniejszego muzycznego rodzeństwa w historii muzyki rozrywkowej.

W ramach Bee Gees (posłuchaj!) sprzedali ok. 220 milionów płyt, co umieściło grupę w gronie największych w historii muzycznego show-biznesu. W latach 60. grali wpadające w ucho popowe ballady - dominujące było wtedy vibrato Robina Gibba; później postawili na falset Barry'go Gibba i stali się królami disco z nieśmiertelnym hitem "Stayin' Alive". Rolą Maurice'a (starszy o 35 minut bliźniak Robina) było przede wszystkim aranżowanie utworów i tworzenie melodii. Grał w Bee Gees na wielu instrumentach: na gitarze, basie, klawiszach, a w studiu nagrań również na smyczkach. Był nieformalnym dyrektorem artystycznym Bee Gees; braciom zostawiał główne wokale i pisanie tekstów.

Tragiczna śmierć Andy'ego Gibba

Najmłodszy z czterech braci - Andy Gibb - nie wszedł w skład Bee Gees. Kiedy słynna grupa zaczęła się formować, on był niemowlakiem. Gdy dorósł, z powodzeniem śpiewał na własny rachunek. W latach 1977-1980, współpracując z braćmi, wydał trzy solowe albumy, które pokryły się złotem i platyną.

Zev Bufman, broadwayowski producent, który pracował z Andym, po jego śmierci opowiadał, że mimo niewątpliwego talentu i charyzmy wokalista był w rzeczywistości zahukany i pełen kompleksów. Potrafił spędzać całe dni zamknięty w hotelowym pokoju, oglądając telewizję i wciągając kokainę. To właśnie uzależnienie od narkotyków sprawiło, że stracił pracę na Broadwayu i po 1980 roku nie wydał żadnego albumu.

Andy Andy Gibb nie wszedł w skład Bee Gees. Kiedy słynna grupa zaczęła się formować, on był niemowlakiem. Gdy dorósł, z powodzeniem śpiewał na własny rachunek.
Przyczyną śmierci Gibba okazało się zapalenie mięśnia sercowego spowodowane infekcją wirusową. Chorobę spotęgowało wieloletnie zażywanie kokainy przez muzyka. Po śmierci wokalisty jego była żona, Kim Reeder, stwierdziła, że śmierć Andy’ego nie jest dla niej zaskoczeniem. "To była tylko kwestia czasu" – mówiła. Robin Gibb zwrócił natomiast uwagę, że jego serce mogło uszkodzić także nieprawidłowe odżywianie.
W swoje 30. urodziny, 5 marca 1988 roku, Gibb zaczął uskarżać się na bóle w klatce piersiowej. Wokalista trafił do szpitala w Oxfordzie. 10 marca Gibb przeszedł serię badań, które miały ujawnić, na co choruje. Tego samego dnia wokalista stracił przytomność, a następnie zmarł.
W latach 1977-1980, współpracując z braćmi, wydał trzy solowe albumy, które pokryły się złotem i platyną. Na koncie miał takie przeboje jak "I Just Want To Be Your Everything" i "Shadow Dancing". Andy Gibb występował także na Brodwayu w musicalu "Józef i cudowny płaszcz snów w technikolorze".
+3

5 marca 1988 roku pracujący wreszcie nad nową płytą Andy świętował w swoim londyńskim domu 30. urodziny. Tego dnia zaczął uskarżać się na bóle w klatce piersiowej. Trafił do szpitala w Oxfordzie. Zdiagnozowano u niego zapalenie mięśnia sercowego. Zmarł pięć dni później, 10 marca. W wywiadach bracia przyznali, że spożywanie dużych ilości narkotyków i alkoholu uczyniło serce młodego piosenkarza podatnym na wirusową infekcję. Gdy wyniszczony kokainą Andy leżał umierający w szpitalu, jego bracia ogłosili, że... przyjęli go do zespołu.

Epizod w Bee Gees zaliczyła też najstarsza z piątki rodzeństwa - Lesley Barbara (12 stycznia skończyła 78 lat) w 1969 roku zastąpiła Robina w czasie koncertów, kiedy ten na parę miesięcy odszedł z zespołu.

Później kariera potoczyła się szybko. Zauważył ich miejscowy promotor - Bill Goode - i polecił prezenterowi radiowemu - Billowi Gatesowi. Ten wymyślił dla nich nazwę Bee Gees. 

Po kilku latach rodzina zdecydowała się wrócić do Wielkiej Brytanii. Tam rodzeństwo znalazło się pod opieką menadżera The Beatles - Briana Epsteina i producenta - Roberta Stigwooda. Ten drugi został później menadżerem Bee Gees.
Rodzina Gibbów była liczna. Barbara i Hugo Gibb mieli pięcioro dzieci: czterech chłopców: Barry'ego (urodzony w 1946), Robina (ur. 1949), Maurice'a (o 35 minut młodszy bliźniak Robina) i Andy'ego (ur. 1958) oraz córkę - Lesley (ur. 1945).
Barry po latach wyznał, że gdy miał cztery lata, ktoś próbował go wykorzystać seksualnie. 

Obecnie prowadzi karierę solową, tworzył także dla takich gwiazd, jak Barbra Streisand czy Celine Dion. W 2017 roku nadano mu tytuł szlachecki za dokonania muzyczne i charytatywne. Ma pięcioro dzieci: czterech synów i córkę.
Andy odnosił sukcesy jako solowy wokalista, jego płyty pokrywały się złotem i platyną. Zev Bufman, który pracował z muzykiem mówił, że ten w rzeczywistości był pełen kompleksów. Podobno potrafił całymi dniami siedzieć w hotelowym pokoju i wciągać kokainę. Przez uzależnienie od narkotyków stracił pracę i od 1980 roku nie wydał żadnego albumu. 

5 marca 1988 roku świętował 30. urodziny w swoim domu w Londynie. Zaczął uskarżać się na bóle w klatce piersiowej. Trafił do szpitala w Oxfordzie. Zdiagnozowano u niego zapalenie mięśnia sercowego. Zmarł pięć dni później, 10 marca.
+5

Maurice Gibb godził braci w Bee Gees

Kolejną ofiarą ciążącego nad Gibbami fatum był Maurice, który uchodził za najspokojniejszego z całego rodzeństwa - jego łagodne usposobienie pozwalało godzić ścierające się co jakiś czas ambicje Barry'ego i Robina. Był urodzonym gawędziarzem i uwielbiał robić braciom kawały - np. na scenie udawał znudzonego w trakcie ich partii wokalnych.

9 stycznia 2003 roku, przebywając w domu, Maurice Gibb upadł bez wyraźnej przyczyny. Wezwane pogotowie stwierdziło, że powodem kłopotów jest zatkanie się jelit i zabrało muzyka do szpitala, gdzie trafił na stół operacyjny. Komplikacje spowodowane skrętem jelit sprawiły, że wokalista zmarł 12 stycznia w wieku zaledwie 53 lat.

U jego boku towarzyszyli mu wówczas druga żona - Yvonne Spencely (byli razem od 1975 r.), dzieci: Adam i Samantha, oraz bracia. W prywatnej ceremonii pogrzebowej uczestniczyło ok. 200 osób, w tym m.in. Michael Jackson i KC, lider grupy KC and the Sunshine Band.

Maurice Gibb (drugi z prawej) na ślubie z Yvonne Spenceley - 17 października 1975 r. Z lewej Barry Gibb, pierwszy z prawej Robin Gibb
Maurice Gibb (drugi z prawej) na ślubie z Yvonne Spenceley - 17 października 1975 r. Z lewej Barry Gibb, pierwszy z prawej Robin GibbRoger Jackson/Central Press/Hulton ArchiveGetty Images

W latach 1969-75 Maurice był mężem bardzo wtedy popularnej szkockiej piosenkarki Lulu. Wokalista w czasie drugiego małżeństwa, tak daleko zabrnął w alkoholizm, że pewnego dnia, tracąc panowanie nad sobą, zaczął grozić żonie i dzieciom pistoletem. Na szczęście nic się nie stało, a gdy się po wytrzeźwieniu dowiedział się co zrobił, poddał się poważnej kuracji odwykowej.

Maurice Gibb i Lulu podczas swojego ślubu - 18 lutego 1969 r.
Maurice Gibb i Lulu podczas swojego ślubu - 18 lutego 1969 r.Michael PutlandGetty Images

Barry Gibb: Byliśmy braćmi, ale nie byliśmy przyjaciółmi

Po latach Barry Gibb w rozmowie z "The Irish Times" przyznał, że nie miał okazji porozmawiać z bratem przed jego nagłym odejściem. Muzyk dodał, że również z pozostałymi braćmi nie pożegnał się tak, jakby tego chciał.

"Mam do dziś wyrzuty, że pod koniec nie byliśmy dobrymi kolegami. Zawsze pojawiał się jakiś konflikt. Maurice umierał dwa dni, a ja nie miałem z nim najlepszego kontaktu. Z Robinem potrafiłem porozumieć się w kwestii muzyki, natomiast w innych sprawach nie było nam po drodze. Byliśmy braćmi, ale nie byliśmy tak naprawdę przyjaciółmi. Było tak wiele złych momentów... Szkoda, że tych przyjemnych chwil nie było więcej" - mówił Barry w szczerym wywiadzie dla magazynu "Rolling Stone".

Śmierć Maurice'a była faktycznym końcem Bee Gees - zespół rozwiązano 21 stycznia 2003 r. Trzy lata później Robin i Barry wrócili razem na scenę na kilka koncertów charytatywnych.

20 maja 2012 r. zmarł trzeci z czterech braci - Robin Gibb od wielu miesięcy zmagał się z nowotworem okrężnicy i wątroby. Jego heroiczną walkę z chorobą skrupulatnie relacjonowały światowe media. Choć rak artysty znalazł się wiosną w stanie remisji, Robinowi przytrafiło się zapalenie płuc, co miało fatalny wpływ na jego osłabiony organizm. Muzyk przeszedł zabieg tracheotomii, zapadł w śpiączkę, a rodzina przyjechała się do szpitala, by się z nim pożegnać. Lekarze dawali mu najwyżej kilka dni życia.

Gdy wokalista wybudził się ze śpiączki, wydawało się, że upragniony cud jest blisko. Najbliższych poinformowano, że ma 50 proc. szans na wyzdrowienie. Po tygodniu wypisano Robina ze szpitala. Zmarł po kilkunastu kolejnych dniach.

O dojściu Bee Gees na szczyt muzycznej kariery zadecydował przypadek. Ich pierwszy brytyjski singel "New York Mining Disaster 1941" został wydany w wersji dla stacji radiowych z etykietą, na której znajdował się tylko tytuł piosenki.

Wielu prezenterów sądziło, że jest to nowy singel The Beatles i od razu zaczęli grać przesłany im utwór. Efekt pomyłki był natychmiastowy. Piosenka trafiła do pierwszej dwudziestki listy przebojów zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Stanach Zjednoczonych.
Rok po wydaniu płyty Gibb wystąpił na legendarnym festiwalu Glastonbury. Krótko przed nim wyznał natomiast, że w dzieciństwie miał kontakt z pedofilem. 

"Nie dotykał mnie, ale działy się inne rzeczy i działo się to też z innymi dziećmi. W końcu został aresztowany. O czwartej nad ranem policjant przesłuchiwał czteroletniego mnie w łóżku. Wspomnienia wciąż są żywe. Jeżeli takie doświadczenie nie nauczy cię życia, to nic tego nie zrobi. Nikomu o tym nie mówiłem" - tłumaczył.
Grupa Bee Gees swoją działalność zakończyła po śmierci Maurice'a Gibba (12 stycznia 2003 roku). Przebywając w domu muzyk upadł bez wyraźnej przyczyny. Wezwane pogotowie stwierdziło, że powodem kłopotów jest zatkanie się jelit i zabrało muzyka do szpitala, gdzie trafił na stół operacyjny. W czasie zabiegu przeszedł zawał serca. Miał 53 lata.
Dziewięć lat później, w 2012 roku, zmarł trzeci z braci Barry'ego (w 1988 roku zmarł niebędący w Bee Gees Andy Gibb) i zarazem drugi z członków zespołu - Robin (na zdjęciu pierwszy z lewej). Muzyk najpierw walczył z nowotworem, następnie zachorował na poważne zapalenie płuc.
+6
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas