Książki muzyczne. "100 najodważniejszych polskich piosenek": Dlaczego Kukiz nie gwiżdże do rytmu?
"100 najodważniejszych polskich piosenek" to pozycja promowana jako "odważna książka na trudne czasy" oraz część projektu #muzykajestważna. Jako zapalona fanka wszelkich anegdotek, a już zwłaszcza tych muzycznych, sięgnęłam po tę publikację od razu, gdy tylko dowiedziałam się o jej istnieniu. Jednocześnie byłam sceptycznie nastawiona po zobaczeniu tytułu, jak do wszystkiego, co zaczyna się od "naj-". Ale przeczytałam i cóż… Jakubie i Marcinie - wielkie chapeau bas.
No to zacznijmy od pozytywów. Po pierwsze, książkę czyta się lekko i przyjemnie - brzmi jak banał, ale wcale nie jest takie oczywiste, o czym wspominałam choćby tutaj. Panowie nie silili się na naukowy, wyszukany język, co wcale nie jest tutaj zarzutem, bo w końcu to zbiór 100 opowieści, a nie rozprawa naukowa.
Poza tym nie muszą się zasłaniać formą, bo na pierwszy rzut oka widać, że wiedzą, o czym piszą. Pierwszy z autorów - Jakub Krzyżański - to winylowy freak, którego możecie posłuchać np. w autorskiej serii "Kultowe polskie płyty", drugi autor - Marcin Mieszczak - to... też winylowy freak, założyciel portalu psychosonda.pl. Ta książka to ich papierowy debiut. Taki z serii debiutów, jakich każdy by sobie życzył.
Z jednej strony można poczytać w tramwaju w drodze do pracy, na balkonie pijąc popołudniową herbatkę albo przerzucić kilka rozdziałów przed snem - sprawdzałam. Z drugiej strony jednak to ten typ lektury, przy której warto czasem na spokojnie usiąść, pomyśleć. Przeczytać rozdział, puścić sobie piosenkę, o której mowa, i poznać ją kolejny raz, tym razem z nowymi informacjami.
Po drugie na pochwałę zasługuje różnorodność w wyborze piosenek. Od "Alkoholika" z 1934 roku, aż po najnowsze utwory, które mają zaledwie rok. Od Fogga, Wodeckiego i Niemena, przez Kazika, Piersi i Big Cyca, aż do "Hera koka hasz LSD", Taco Hemingwaya i Peję. Oczywiście nie pojawiły się tutaj wszystkie gatunki muzyczne, ale tych jest nieskończoność, a autorów tylko dwóch. Panowie i tak mocno wyszli poza schemat, bo zazwyczaj, kiedy słyszy się o odważnych piosenkach, to myśli automatycznie wędrują do PRL-u.
Po trzecie - to naprawdę książka na trudne czasy, bo można się przy niej szczerze uśmiechnąć, czytając, jak powstawały piosenki, które w zasadzie każdy zna, i że Izabela Trojanowska nie do końca wiedziała, o czym śpiewa, dopóki cenzura nie próbowała zablokować słynnego "Wszystko, czego dziś chcę".
Po czwarte, i w sumie od razu też piąte, to bardzo edukacyjne 440 stron. Nie mówię tutaj tylko o historii (i współczesności) polskiej muzyki, ale też o szerszym kontekście politycznym czy społecznym. Naprawdę rzetelne i edukacyjne 440 stron. Nie żaden tam "Black Sabbath, który do hałaśliwego hard rocka dodał jeszcze więcej hałasu".
Skoro zaczęłam od plusów, to powinnam przejść później do minusów, ale... w zasadzie ich nie ma. Jest za to pewien sceptycyzm, przede wszystkim co do tytułu. Zawsze bronię się przed określaniem czegoś jako "najważniejsze", "najodważniejsze", "najlepsze" itd. Bo choćby przyszło 1000 fanów muzyki i każdy przesłuchałby 1000 płyt, i każdy nie wiem, jak się wytężał, to... nie pozna całej polskiej twórczości. Może po prostu "100 odważnych polskich piosenek"? I wtedy, jak to się mówi w korpo, jestem kontent.
Autorzy we wstępie tłumaczą też: "Kiedy mamy do czynienia z odwagą? Wyszliśmy z założenia, że wtedy, gdy na szali działań znajduje się coś cennego, co można stracić: reputację, szacunek fanów, kontrakty, dobrą prasę, a nawet zdrowie lub życie". I okej - wyciąganie hip-hopu na salony, wiąże się z obrazą na blokach. Walka z cenzurą - wiadomo. Wodecki śpiewający "Chałupy" - zabawne, choć dla jego reputacji w środowisku pewnie mniej. Ale!
Skoro mamy odważne (z tym się zgadzam) teksty Chylińskiej, jak "Kiedy powiem sobie dość", to dlaczego nie ma jej "Nie mogę cię zapomnieć", związanego z taką radykalną zmianą wizerunku, że mogła w jeden dzień stracić 90% fanów? Co odważnego jest w "Antoni wzywa do broni" Big Cyca? Przecież wszyscy wiedzą, jaki jest Big Cyc, a w XXI wieku "góra" co najwyżej mogła im powiedzieć, że brzydko z ich strony tak pana polityka obrażać. Po prostu, panowie, niektóre wybory... bardzo odważne!
W każdym razie, nawet jeśli ktoś, jak ja, nie zgodzi się z nazwaniem kilku ze wspomnianych utworów "najodważniejszymi", to książkę warto przeczytać. To zbiór ciekawych 100 historii, pozwalający poznać na nowo utwory, które każdy słyszał chociaż raz. Można się naprawdę dużo dowiedzieć. Na przykład dlaczego Paweł Kukiz w "Skórze" gwiżdże w ogóle nie do rytmu.
Jakub Krzyżański, Marcin Mieszczak, "100 najodważniejszych polskich piosenek", 2022