Choć Taylor Swift i Kanye Westa muzycznie dzieli sporo, to obydwoje znajdują się w czołówce gwiazd, których popularność rozciąga się na cały świat. Spór między nimi (zapoczątkowany przez Westa w 2009 roku) przechodził różne etapy aż do gali Grammy 2016, kiedy to Swift z tą najważniejszą (bo za album roku) statuetką w ręce, pokazała koledze z branży, gdzie jego miejsce. Ale zacznijmy od początku...
Mamy 13 września 2009 roku, a 19-letnia Taylor Swift podczas gali Video Music Awards dowiaduje się, że jej teledysk "You Belong With Me" został nagrodzony statuetką za najlepszy kobiecy klip i jest to pierwsze takie wyróżnienie dla wokalistki country.
Swift oczywiście wychodzi, odbiera nagrodę i zaczyna podziękowania. Co robi Kanye West? Otóż wbiega na scenę, wyrywa Taylor mikrofon i mówiąc, że "bardzo się cieszy i pozwoli jej dokończyć", stwierdza z zaangażowaniem, że to "Beyonce ma najlepszy teledysk wszech czasów".
Publiczność natychmiast wygwizdała rapera, ale możemy sobie wyobrazić, co czuła Taylor, która kilka minut później miała jeszcze wystąpić przed milionami widzów.
Po incydencie sieć zalała nie tylko fala memów parodiujących sytuację, ale i komentarzy fanów wspierających wokalistkę i krytykujących żenujące zachowanie Kanye Westa. W obronie Taylor Swift stanęło wówczas mnóstwo gwiazd, w tym sam Barack Obama, który nazwał Westa "osłem".
W całym zdarzeniu warto nadmienić, że Beyonce, która nieco później tego wieczoru również odbierała nagrodę (w kategorii teledysk roku), zaprosiła Taylor Swift na scenę, by ta mogła mieć "swój moment".
Kanye West napisał później post, w którym przyznał, że żałuje tego, co zrobił. Podobno miał także zadzwonić z przeprosinami do Taylor Swift.
Rok po felernym incydencie na gali VMA Kanye West za pomocą Twittera oficjalnie przeprosił Taylor Swift.
"Przepraszam cię Taylor" - napisał raper, który dodał, że chętnie napisałby dla wokalistki utwór.
Taylor jednak zaprezentowała wówczas swoją własną piosenkę, o tytule "Innocent" (ang. niewinny), którą z powodzeniem można odnieść do całej sytuacji.
Ci bardziej cyniczni obserwatorzy zauważają, że spór między artystami nabiera rumieńców zawsze wokół różnych gal albo przy okazji promocji nowych albumów...
Kiedy wydawało się, że topór wojenny między muzykami został zakopany, Kanye West w październiku 2010 roku udzielił wywiadu dla "Access Hollywood", w którym wymienił płytę "Fearless" Taylor Swift jako jedną z tych, które nie powinny otrzymać statuetki Grammy w kategorii album roku.
Raper wciąż pytany o incydent z 2009 roku tłumaczył, że nie działał w sposób arogancki, tylko "altruistyczny". Dodatkowo West uznał, że na całym zdarzeniu Taylor wyłącznie zyskała, bo dzięki niemu "miała 100 okładek magazynów i sprzedała milion płyt w ciągu pierwszego tygodnia". Ta teza pojawi się jeszcze w całej historii, ale o tym za chwilę.
Szansą na ostateczne zażegnanie konfliktu między Taylor Swift i Kanye Westem miała być kolejna gala (a jakże!) z udziałem tych dwojga. Podczas ceremonii wręczenia nagród Video Music Awards, w sierpniu 2015 roku do Westa trafiła specjalna statuetka Video Vanguard Award im. Michalea Jacksona uznająca całokształt jego twórczości. Z czyich rąk raper otrzymał nagrodę? Oczywiście z rąk Taylor Swift!
Gwiazda zapowiadając Westa nie omieszkała, jednak w subtelny i zabawny sposób, odnieść się do początku jej "znajomości" z raperem i ówczesnych jego słów.
"Wszyscy pozostali zwycięzcy, bardzo się cieszę, zamierzam pozwolić wam skończyć, ale Kanye West zrobił największą karierę wszech czasów" - żartowała Swift.
Muzyczna kariera to jednak dla Westa chyba za mało, ponieważ tuż po odebraniu nagrody poinformował, że w 2020 roku zamierza startować w wyborach na prezydenta USA, ale to już inna historia...
A wracając do naszej opowieści - jeśli myślicie, że sielanka na linii Swift-West trwała długo, to... byliście w błędzie.
11 lutego światło dzienne w końcu ujrzał wyczekiwany album Kanye Westa, z ostatecznym (po kilkukrotnej zmianie) tytułem "The Life of Pablo". Jak to się ma do Taylor Swift?
Otóż West (zapewne "altruistycznie") zadedykował Taylor fragment swojego utworu "Famous". W tekście znajduje się linijka: "Mógłbym uprawiać seks z Taylor. Sprawiłem, że ta zdzira stała się sławna". Raper miał tu oczywiście na myśli galę VMA z 2009 roku.
Dzień później West postanowił wytłumaczyć się na Twitterze, pisząc, że "nigdy nie zdissował Taylor Swift". Raper zapewniał również, że sama zainteresowana miała uznać fragment za zabawny, dać przyzwolenie, a nawet sama wyjść z pomysłem.