"Electro-energia"
On jest Skinny, ona Patrini. Razem tworzą jeden z najbardziej ekscentrycznych duetów na polskiej scenie. Poznali się dawno temu, a od niedawna elektryzują słuchaczy swoją wizją muzyki electro, melodyjną kiedy trzeba i drapieżną, kiedy najmniej się tego spodziewacie. Ich debiutancki album, "Duty Free", zyskał bardzo pochlebne recenzje i utorował duetowi drogę na najważniejsze sceny tego lata. Wystąpili już na Selectorze, Openerze i Castle Party, a przed nimi mysłowickie święto alternatywy.
W przeddzień podwójnego debiutu Skinny Patrini na Off Festivalu, z Michałem "Skinny" Skórką rozmawiał Jarek Szubrycht.
Już kiedyś prawie zagraliście na Off Festivalu. O ile dobrze pamiętam startowaliście w konkursie dla młodych, zdolnych i niewiele brakowało, a znaleźlibyście się w gronie laureatów.
To prawda, braliśmy udział w konkursie, o ile dobrze pamiętam, trzy lata temu. Przypadliśmy wtedy do gustu Piotrowi Stelmachowi, który od tamtej pory jest naszym oddanym fanem i wiele nam pomógł. Konkursu niestety nie wygraliśmy i na Offie zagrać się nie udało.
W tym roku nadrobicie, bo występujecie aż dwa razy.
To prawda. W piątek gramy na scenie Experimental, a w sobotę na scenie Miasta Muzyki. Na jednym z tych koncertów zamierzamy zaprezentować przynajmniej dwa premierowe utwory, nad którymi właśnie pracujemy. Chcemy je przetestować.
A czego wy szukacie na festiwalu muzyki gitarowej? Takich zespołów jak wasz zbyt wielu tam nie będzie.
No i dzięki Bogu (śmiech) . Owszem, nie używamy gitar, ale myślę, że to będzie nas wyróżniać na plus. Na szczęście nie tylko na Offie nie ma zbyt wielu takich zespołów, przynajmniej w naszym kraju. Na Offie chcemy się po prostu pokazać, zagrać koncerty dla fajnych ludzi. Z zasady nie gramy na masowych, nieciekawych imprezach, za to na Offie zawsze bardzo chcieliśmy wystąpić. Byłem na pierwszej edycji, przyjechałem wtedy na koncert IAMX, bo od lat jestem fanem Chrisa Cornera, jeszcze z czasów Sneaker Pimps. Powalił mnie fakt, że tak wielu ludzi przyjechało na tak niszową, wtedy jeszcze zupełnie nieznaną imprezę.
Powiedz, czego ci wszyscy fajni ludzie mogą się spodziewać po waszych występach?
Każdy, kto wybierze się na koncert Skinny Patrini powinien się spodziewać bardzo fajnej muzyki i równie fajnej zabawy. Gwarantujemy mega pozytywną energię z naszej strony. Ostatnio mieliśmy przyjemność zagrać na festiwalu, na którym króluje również muzyka odmienna od tego, co tworzymy w Skinny Patrini, czyli na Castle Party. Fantastyczna publiczność! Nie chcieli nas puścić ze sceny... Myślę więc, że i ci, co zobaczą nas po raz pierwszy na Offie, nie będę rozczarowani. Mam nadzieję, że na naszych koncertach to niemożliwe.
W jakich okolicznościach poznałeś drugą połowę Skinny Patrini?
Z Anią znamy się od bardzo, bardzo dawna. Razem przeszliśmy połowę szkoły podstawowej, chodziliśmy do jednej klasy w liceum. Nasza znajomość rozwijała się niemal na każdej płaszczyźnie, oprócz sfery seksualnej, bo jesteśmy niemal jak rodzeństwo. Graliśmy kiedyś w różnych zespołach, ale to było takie licealne granie, głównie przeróbki znanych zespołów, od Portishead czy PJ Harvey aż po Myslovitz. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że fajnie byłoby zrobić coś wspólnego. Założyliśmy więc projekt, w którym ja grałem na fortepianie, a Ania śpiewała, ale to nie wyszło nigdy poza krąg najbliższych przyjaciół i nasze rodziny. W wakacje 2004 roku pojechaliśmy razem na wycieczkę, zahaczyliśmy o Bratysławę, Wiedeń i wylądowaliśmy na festiwalu Pohoda w Trencinie, gdzie zobaczyliśmy koncert IAMX. Ja po raz drugi, Ania po raz pierwszy. Ten koncert dał nam takiego kopa, że wróciliśmy do domu już dyktafonem pełnym pomysłów na utwory. Zrobiliśmy demo, które rozesłaliśmy po klubach i w marcu 2005 roku zaczęliśmy koncertować. Wszystko potoczyło się w fajnym kierunku i tak jest do dziś.
Z jakim przyjęciem spotkała się wasza debiutancka płyta "Duty Free"?
Płyta ukazała się stosunkowo niedawno, bo w listopadzie ubiegłego roku. Na pewno więcej ludzi dowiedziało się o naszym istnieniu, czytałem kilka bardzo pozytywnych recenzji, ciepło wypowiadali się o nas ludzie z branży. Znajomi są zachwyceni, jeden zaklinał się nawet, że nie wyciągał "Duty Free" z odtwarzacza przez kilka miesięcy. Nie wiem, do jakiego stopnia mogę ufać opiniom przyjaciół, ale wierzę, że płyną prosto z serca (śmiech). Dzięki płycie gramy również więcej koncertów i dla większej publiczności.
Kiedy możemy się spodziewać kolejnego albumu?
Utwory są na razie w fazie demo, więc w 2009 roku druga płyta się nie pojawi. Do października zresztą jesteśmy zajęci promocją "Duty Free". Już dzisiaj mogę jednak powiedzieć, że nowy materiał będzie bogatszy brzmieniowo, a zarazem bardziej surowy. Na pewno zamierzamy ewoluować, nie będziemy powtarzać schematów. A dla najbardziej niecierpliwych fanów mamy niespodziankę - już pod koniec sierpnia ukaże się limitowany album z remiksami utworów z "Duty Free".
Dziękuję za rozmowę.