Reklama

Dziewczyna, która skradła piosenkę. Piąta rocznica śmierci Arethy Franklin

Kiedy Otis Redding usłyszał wykonanie swojego przeboju "Respect" w wersji Arethy Franklin powiedział do producenta Jerry'ego Wexlera: "Ta dziewczyna zabrała mi moją piosenkę. Już nie należy do mnie, od teraz jest jej". Dwudziestopięcioletnia młoda piosenkarka zmieniła legendarny, ociekający testosteronem przebój do tego stopnia, że stał się ważnym feministycznym hymnem na kolejne dekady, windując karierę Franklin na szczyt, praktycznie z dnia na dzień. Właśnie mija piąta rocznica śmierci wybitnej wokalistki, pianistki i autorki tekstów.

Wielu fanów Arethy Franklin nadal nie pogodziło się z jej odejściem. Wielkie przeboje artystki, wyśpiewane z samego wnętrza muzycznego serca wciąż brzmią świeżo i zaskakująco aktualnie, poruszając przez dekady słuchaczy na całym świecie. Pozostawiła po sobie setki nagrań, dziesiątki albumów i całą masę wspomnień. Była dla wielu wzorem perfekcjonizmu i prawdziwie zawodowego podejścia do sztuki, za co cieszyła się uznaniem całego środowiska. 

Jej długoletni współpracownik Clive Davis w udzielonym w 2016 roku wywiadzie dla magazynu Billboard powiedział: "Aretha jest perfekcjonistką. Przychodzi do studia w pełni przygotowana. Podczas jednej sesji nagraniowej doskonale wie, co chce osiągnąć. Nigdy nie robi więcej niż trzy ujęcia jednej piosenki. Wszystko ma przećwiczone dużo wcześniej".

Reklama

Zaczynała jako cudowne dziecko, wokalne objawienie w kościele swojego ojca, słynnego aktywisty i baptystycznego kaznodziei, wielebnego CL Franklina. Był on znany jako "Człowiek z głosem za milion dolarów" ze względu na dziesiątki albumów z nagranymi kazaniami dla wytwórni Chess Records i Barbary Siggers Franklin, śpiewaczki gospel, która zmarła, gdy Aretha miała 10 lat. Porzuciła formalną edukację muzyczną i nauczyła się grać na pianinie ze słuchu. Wychowana w duchu gospel, wraz z wiekiem poznawała i odkrywała uroku swingu, R&B, soulu i popu, doskonale odnajdując się w każdym z tych gatunków.

Od wczesnej młodości w pełni angażowała się w działalność społeczną, nasiąkając nią w rodzinnym domu. Jej ojciec wraz z dr. Martinem Lutherem Kingiem Jr. współorganizował w czerwcu 1963 r. marsz Detroit Walk to Freedom, który stał się największą demonstracją praw obywatelskich w historii Stanów Zjednoczonych, aż do marszu w Waszyngtonie dwa miesiące później. Aretha wkrótce poszła w ślady swojego ojca i szybko stała się czołową postacią ruchu na rzecz praw obywatelskich. Nikogo nie dziwiło, że to właśnie ona wyśpiewała "Take My Hand, Precious Lord" na pogrzebie Kinga w 1968 roku.

Aretha Franklin: Kobieta z głosem jednym na milion

Pierwsze lata jej kariery nie obfitowały w wielkie przeboje. Dopiero po podpisaniu kontraktu z Atlantic Records i nagraniu "I Never Loved a Man (The Way I Love You)", który dotarł na szczyt zestawienia R&B została dostrzeżona. Kolejne single i zniewalająca wersja "Respect" ugruntowały jej pozycje gwiazdy na długie lata. Kochana i uwielbiana za swoje interpretacje piosenek często współpracowała z innymi artystami. Elton John, Eurythmics, Whitney Houston czy niezapomniany duet z Georgem Michaelem "I Knew You Were Waiting (For Me)", który na całym świecie pokrył się złotem, to tylko niektóre z takich przykładów w jej twórczości. 

Ponad 60-letnia kariera Franklin była nieprzerwanym pasmem przekraczania granic i pobijanych rekordów. Przez prawie 40 lat była artystką najczęściej notowaną na listach przebojów w historii Billboardu, z 73. numerami jeden w zestawieniu Hot 100. Dopiero Nicki Minaj pobiła ten rekord w 2017 roku. W trakcie swojej kariery zdobyła także 18 nagród Grammy, a w 1987 roku została pierwszą kobietą wprowadzoną do Rock & Roll Hall of Fame. Zdobyła osiemnaście nagród Grammy, a prezydent George W. Bush nagrodził ją prezydenckim medalem wolności w uznaniu jej zasług. W 2009 roku podczas inauguracji prezydenta Baracka Obamy wyśpiewała wzruszona "My Country, 'Tis of Thee", wczesną wersję amerykańskiego hymnu do 1931 roku. Sam Obama ze swoją żoną Michelle byli wielkimi fanami jej talentu.

W późniejszych latach nękały ją problemy zdrowotne. W lutym 2017 roku ogłosiła podczas rozmowy w lokalnej stacji radiowej w Detroit, że planuje przejść na emeryturę. "Czuję się bardzo, bardzo spełniona i usatysfakcjonowana moją karierą", powiedziała, choć to nie znaczyło, że zniknie. Zamierzała nadal pracować - na tyle, ile będzie to możliwe.  

Miała pełną kreatywną kontrolę nad powstającym filmem biograficznym, opartym na wydanej w 1999 roku książce "Aretha: From These Roots". W jej postać wcieliła się znana aktorka Jennifer Hudson. Obraz miał premierę w sierpniu 2021 roku, trzy lata po jej śmierci. Zmarła w wyniku powikłań spowodowanych nowotworem trzustki w wieku 76 lat. Nazywana przez lata Królową muzyki soul twierdziła, że jest to wyraz szacunku dla jej sztuki i miłości, jaką wkłada w nią każdego dnia. Podczas ceremonii mowę wygłosili m.in. były prezydent USA Bill Clinton, czy legenda muzyki - Smokey Robinson.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Aretha Franklin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy