Reklama

Debbie Harry: nieznane fakty o ikonie rocka

Dzisiaj jest ikoną rocka, ale droga do tego nie była wcale prosta. Najpierw przecieranie szlaków w zdominowanym przez mężczyzn muzycznym świecie, później walka o miejsce wśród najlepszych artystów. Debbie Harry od zawsze jednak była uparta i nie zrażała się, kiedy słyszała ”nie”. Okazało się, że to wyjątkowo dobra strategia. Wokalistka Blondie skończyła 78 lat. Nawet jeśli znacie na pamięć tekst "Heart of Glass", są rzeczy, których mogliście o artystce nie wiedzieć.

Dzisiaj jest ikoną rocka, ale droga do tego nie była wcale prosta. Najpierw przecieranie szlaków w zdominowanym przez mężczyzn muzycznym świecie, później walka o miejsce wśród najlepszych artystów. Debbie Harry od zawsze jednak była uparta i nie zrażała się, kiedy słyszała ”nie”. Okazało się, że to wyjątkowo dobra strategia. Wokalistka Blondie skończyła 78 lat. Nawet jeśli znacie na pamięć tekst "Heart of Glass", są rzeczy, których mogliście o artystce nie wiedzieć.
Debbie Harry jest legendą muzyki rockowej /Gareth Cattermole/WireImage /Getty Images

Wokalista zawsze lubiła łamać zasady, a zaczęła to robić bardzo wcześnie. Rozpoczynała karierę wokalną w chórze kościelnym, a po próbach śpiewu chodziła na zajęcia dla cheerleaderek. O ile w muzyce radziła sobie świetnie, o tyle ze swoich występów na boisku nie była zbyt zadowolona, co dodatkowo ją stresowało. Piosenkarka przyznała, że nie czuła się komfortowo z ojcami szkolnych kolegów, którzy siedzieli na trybunach i gapili się na bieliznę tancerek. Parę lat później artystka z tego "gapienia się" postanowiła zrobić swoje źródło dochodu. 

Debbie chciała zostać malarką, próbowała też swoich sił w muzyce, ale Blondie założyła dopiero, kiedy miała 29 lat. Do tego czasu śpiewanie było tylko hobby, a z czegoś trzeba było żyć. Harry zatrudniła się więc w słynnym klubie Playboya w Nowym Jorku. Podawała drinki, co oczywiście wymagało od niej noszenia słynnego stroju "króliczka". Piosenkarka miała jednak niezłe wspomnienia z tej pracy, a na pewno szybko nauczyła się, jak traktować natrętów.

Reklama

"Moją biologiczną matką jest Marilyn Monroe"

Prawdziwe imię artystki brzmiało: Angela. Rodzice wokalistki znali się ze szkoły, byli nawet kiedyś w związku, ale ten nie przetrwał. Spotkali się jednak po latach i mieli romans, którego owocem była córka. Matka przyszłej wokalistki, zawodowa pianistka i ojciec, który miał już swoją rodzinę, nie chcieli wychowywać dziecka. Babcia dziewczynki postanowiła więc oddać ją do adopcji. Kiedy dziecko miało trzy miesiące, jego rodzicami zostali Richard i Cathy Harry, właściciele sklepu z pamiątkami w New Jersey. Małżeństwo powiedziało Debbie o adopcji, kiedy miała cztery lata i wokalistka wiele razy wspominała, że nie było to żadne traumatyczne doświadczenie. Wprost przeciwnie, bo dzięki temu poczuła się wyjątkowa. Wokalistka wyobrażała sobie w dzieciństwie, że jej biologiczną matką była Marilyn Monroe. Oczywiście parę lat później Harry zrozumiała, że to nieprawda, ale artystka ma "coś z Marilyn" - i to dosłownie: jedną z filmowych kreacji gwiazdy.

Artystka mogła paść ofiarą mordercy. W 1972 roku Harry wsiadła na obrzeżach Nowego Jorku do samochodu obcego mężczyzny, kiedy nie udało jej się złapać żadnej taksówki, a musiała wrócić do domu. Kierowca był miły, przystojny i nie budził podejrzeń. Do czasu. Wokalistka zauważyła w pewnym momencie, że okna, mimo upału, są tylko lekko uchylone, a korbki do opuszczania szyb i uchwyty do otwierania drzwi są zdemontowane. Debbie zachowała przytomność umysłu, wystawiła rękę za okno i otworzyła swoje drzwi od zewnętrz. Kierowca wtedy mocno przyspieszył, a wokalista wypadła z auta prosto na ulicę. Harry długo wierzyła, że mężczyzną z auta był słynny seryjny morderca, Ted Bundy. Po latach okazało się, że musiał to być ktoś inny, bo Bundy nie szukał swoich ofiar w tamtych okolicach. Co wcale nie oznacza, że historia jest mniej przerażająca.

Zażywanie narkotyków było "pracą na cały etat"

Chociaż zespół Blondie nie kojarzył się z rockandrollowym stylem życia tak bardzo jak wielu innych artystów, to Debbie Harry ma wiele bardzo rockandrollowych wspomnień. W autobiografii "Face It: A Memoir" piosenkarka opowiedziała między innymi o swoim uzależnieniu. W latach 80. partner wokalistki, Chris Stein, zapadł na chorobę autoimmunologiczną. Harry opiekowała się muzykiem, ale sama zmagała się z problemami, między innymi depresją. Ucieczką dla wokalistki okazały się używki. Oczywiście do czasu, bo nałóg szybko stał się problematyczny. Debbie stwierdziła, że zażywanie było jak "praca na cały etat" i w końcu zaczęło jej bardzo przeszkadzać. Na szczęście piosenkarka trafiła na odwyk i udało się pokonać nałóg. Artystka przetrwała też w swoim życiu pożar mieszkania, utratę domu z powodu niekorzystnych umów, problemy z urzędami skarbowymi, a nawet bankructwo.

Nazwa grupy Blondie wzięła się stąd, że kierowcy, którzy mijali Debbie na ulicy, bardzo często krzyczeli za nią: "Blondyno!". Artystka najpierw denerwowała się, kiedy to słyszała, a później postanowiła zrobić z tego użytek i właśnie tak nazwała swój zespół. Ci krzyczący kierowcy, tak samo jak niektórzy fani, byliby pewnie w szoku, gdyby się dowiedzieli, że Harry nie jest wcale blondynką. Jasne włosy to od lat znak rozpoznawczy wokalistki, ale jej naturalny kolor jest bardziej zbliżony do rudego. Matka jednej ze szkolnych koleżanek artystki pracowała w salonie piękności i podpowiedziała jej, jak uzyskać piękny blond w domowych warunkach. Wtedy zaczęła się historia "Blondie". Jeśli myślicie, że wokalistka zaczęła później odwiedzać luksusowe salony fryzjerskie, to się mylicie. Debbie przyznała, że zbyt długie siedzenie u fryzjera ją niecierpliwi, a podczas farbowania w domu, zamiast tylko czekać, może zajmować się też innymi rzeczami.

Zaprosił Blondie na trasę, zostali przyjaciółmi na dziesięciolecia

Niewykluczone, że zespół dowodzony przez Debbie Harry nie zrobiłby tak wielkiej kariery, gdyby nie... David Bowie. Legendarny muzyk, chociaż już sam wydawał płyty i robił karierę, ruszył kiedyś w trasę koncertową z Iggym Popem. Bowie grał na klawiszach i śpiewał chórki. To właśnie David zaprosił Blondie na tę trasę jako support i pokazał zespół światu. Zaproszenie okazało się początkiem wielkiej przyjaźni muzyków. Być może trochę dziwnej, bo Bowie miał na przykład zwyczaj prezentowania swoich, hmm, walorów wielu osobom i ta przyjemność nie ominęła też Debbie, kiedy pewnego dnia na spotkaniu podawała mu używki. W każdym razie artystka po latach wspominała tę historię ze śmiechem i nie uważała jej za dziwną. Swoja drogą trasa z Popem pokazała Harry szaleństwo fanów w ekstremalnym wydaniu. Wokalistka opowiadała o kobietach, które w czasie koncertów rockmana wspinały się na wielkie głośniki, a potem rzucały w Iggy'ego bielizną. 

Debbie Harry zajmuje się w życiu nie tylko muzyką. Artystka ma też na koncie skromną, ale jednak, karierę aktorską. Wokalistka wystąpiła między innymi w filmie "Lakier do włosów" i horrorze "Wideodrom". Harry zdradziła w jednym z wywiadów, że miała też zagrać Pris w "Łowcy androidów", ale nie zgodziła się na to jej wytwórnia płytowa. Rolę dostała ostatecznie Daryl Hannah. Debbie może się jednak pochwalić tym, że do kin i telewizji trafiły jej piosenki. Muzykę Harry wykorzystało ponad 300 filmów, seriali i programów telewizyjnych.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Debbie Harry | Blondie | David Bowie | Iggy Pop
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy