Reklama

Danuta i Marek Grechutowie: Byliśmy dla siebie dobrzy

Nigdy nie powiedział jej: "Kocham Cię". Nie musiał. Nawet bez miłosnych wyznań wiedziała, że jest dla niego najważniejsza. W tym roku świętowaliby pięćdziesiątą rocznicę ślubu.

Nigdy nie powiedział jej: "Kocham Cię". Nie musiał. Nawet bez miłosnych wyznań wiedziała, że jest dla niego najważniejsza. W tym roku świętowaliby pięćdziesiątą rocznicę ślubu.
Marek Grechuta zmarł mając 61 lat z powodu niewydolności krążeniowej. Ze swoją żoną był przez 36 lat /Marek Karewicz /Agencja FORUM

Danuta i Marek poznali się w sylwestra, 31 grudnia 1967 roku. Każde z nich przyszło na imprezę z osobami towarzyszącymi. Nie rozmawiali wtedy ze sobą. Wkrótce przypadkowo się spotkali na ulicy. Zamienili kilka zdań. Dowiedział się, gdzie mieszka. Pewnego dnia zapukał do jej drzwi. Kiedy wszedł do środka, z radia płynęła śpiewana przez niego piosenka "Serce".

Rzuciła go dziewczyna

Na początku 1968 roku Marek Grechuta miał 22 lata i studiował architekturę na Politechnice Krakowskiej. Kilka miesięcy wcześniej wystąpił w finale Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenkarzy Studenckich, zdobywając drugie miejsce (zwyciężyła Maryla Rodowicz). Koncert transmitowała telewizja, dlatego blondwłosego romantyka, śpiewającego poezję, zobaczyła cała Polska. Z dnia na dzień stał się gwiazdą. Wokół niego zaroiło się od fanek.

Reklama

Ale on nie zwracał na nie uwagi, bowiem zakochany był w dziewczynie, z którą spotykał się od czasów szkoły średniej w Zamościu, skąd pochodził. Po maturze każde z nich pojechało do innego miasta. Z czasem ich drogi się rozeszły. Do zerwania doszło na początku 1968 roku. Nie potrafił się z tym pogodzić. Przeżył załamanie nerwowe, a w rezultacie trafił nawet do szpitala. Wtedy pierwszy raz dała o sobie znać choroba afektywna dwubiegunowa, z którą artysta zmagał się do końca życia.

Bez pierścionka

Z Danutą zaczęli spotykać się w maju 1968 roku. Wkrótce zamieszkali razem. Prowadzili otwarty dom, w którym bywali krakowscy przyjaciele-artyści. Nie myśleli o ślubie aż do chwili, kiedy muzyk dowiedział się, że ma przydział na mieszkanie. Zgodnie z ówczesnymi przepisami, jako kawaler, dostałby małą klitkę. Szansą na większy metraż było małżeństwo. Z pominięciem romantycznych zaręczyn oraz pierścionka postanowili założyć rodzinę. W 1970 roku stanęli na ślubnym
kobiercu. Dwa lata później przyszedł na świat ich syn - Łukasz - jedyne dziecko pary.

Wrażliwe dusze

Pani Danuta wspomina, że wychodziła za mąż za przyszłego architekta, a nie za sławnego wokalistę. Tymczasem nastąpił wybuch popularności Marka Grechuty i zespołu Anawa. Sukces nie zawrócił mu w głowie. Miał dystans do siebie i sławy. Wobec kobiet był szarmancki, ale liczyła się tylko Danusia. Jedynie przy niej czuł się bezpieczny. Wiedziała, jak pomóc mężowi w jego walce z lękami, które ciągle mu towarzyszyły.

Choroba objawiała się między innym tym, że wpadał na zmianę w stan euforii lub depresji. Życie rodziny podporządkowane było jego potrzebom. Syn Łukasz odziedziczył po nim wrażliwą, artystyczną duszę. W lutym 1999 roku chłopak wyszedł z domu i... nie wrócił. Zrozpaczeni rodzice wystąpili w programie "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie", żeby go odnaleźć. Odezwał się z Rzymu. Okazało się, że pielgrzymował. Po latach powiedział, że była to "próba odnalezienia życia i dotarcia do Boga".

Ostatnie pożegnanie

"Staraliśmy się być dla siebie dobrzy" - mówi o swoim małżeństwie pani Danuta. Z oddaniem opiekowała się mężem, a on w dowód wdzięczności malował jej portrety. Z upływem czasu pogarszał się stan zdrowia Marka Grechuty. Zażywał silne środki farmakologiczne, które miały negatywne skutki uboczne. Twarz artysty była spuchnięta, zataczał się, tracił pamięć. 7 października 2006 roku trafił do szpitala z powodu kłopotów z krążeniem. Tam stracił przytomność. Dwa dni później zmarł.

Marzena Juraczko

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Marek Grechuta | Danuta Grechuta | Anawa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy