Reklama

Chciał być pastorem, lecz kariera okazała się ważniejsza. Każdy zna jego przebój

W 2021 roku zdumieni widzowie programu "The Masked Singer" w brytyjskiej telewizji ITV odkryli, że pod przebraniem wikinga ukrywał się muzyczny wojownik z Norwegii Morten Harket. Szok był tym większy, że piosenkarz pierwszy raz w historii programu wykonał swój własny hit "Take On Me" i nie został rozpoznany. Muzyk pytany, dlaczego zgodził się na udział w telewizyjnym show, odpowiedział, że chciał wyjść na chwilę ze swojej strefy komfortu.

W 2021 roku zdumieni widzowie programu "The Masked Singer" w brytyjskiej telewizji ITV odkryli, że pod przebraniem wikinga ukrywał się muzyczny wojownik z Norwegii Morten Harket. Szok był tym większy, że piosenkarz pierwszy raz w historii programu wykonał swój własny hit "Take On Me" i nie został rozpoznany. Muzyk pytany, dlaczego zgodził się na udział w telewizyjnym show, odpowiedział, że chciał wyjść na chwilę ze swojej strefy komfortu.
Zespół a-ha w czasach młodości /Michael Ochs Archives/Getty Images /Getty Images

Kiedy na początku lat 80. trzech kumpli Magne Furuholmen, Paul Waaktaar i Morten Harket opuszczało rodzinne Oslo, udając się do Londynu, nic nie wskazywało na to, że mogą osiągnąć sukces. Skoczyli na głęboką wodę, chcąc nagrać płytę, która pozwoliłaby im zaistnieć poza Norwegią. Mieli głowy pełne pomysłów, kilka ich zdaniem dobrze rokujących demówek i trochę odłożonych pieniędzy na początek. Jak wielu młodych ludzi, którzy opuszczając przysłowiową strefę komfortu, rzucili się w nieznane, aby spełnić swoje marzenia. 

Kilkanaście miesięcy później "Take On Me" stał się światowym fenomenem, za sprawą wpadającej w ucho melodii i genialnego teledysku, który przykuwał uwagę widzów. Z dnia na dzień trójka z Oslo okazała się jednymi z najpopularniejszych gwiazd muzyki pop, a Morten Harket, a właściwie jego podobizna, stała się ważnym elementem wystroju ścian w pokojach milionów nastolatek. 

Reklama

Chciał zostać duchownym

Niewiele brakowało, żeby wokalista a-ha nie trafił na drogę muzycznej kariery. Chociaż jego ojciec, niedoszły pianista klasyczny, ostatecznie wybrał medycynę, to w rodzinnym domu muzyka była ważnym elementem. Młody, szczupły chłopak nie wydawał się początkowo nią zainteresowany. Harket uciekał przed prześladującymi go w szkole łobuzami, zamykał się w świecie fantazji i nie radził sobie z wieloma przedmiotami.

Próbował grać na pianinie, ale nie miał w sobie wystarczająco dużo dyscypliny, której wymagała nauka. Jedynym miejscem, w którym odnajdywał ukojenie, były zajęcia z chrześcijaństwa. Morten był tak zafascynowany odkrywaniem tajników religii, że zainspirowało go to do studiowania teologii w seminarium i poważnie rozważał, że zostanie pastorem. 

Jimi Hendrix, Uriah Heep, Johnny Cash i David Bowie usilnie pracowali nad tym, aby pokrzyżować plany niedoszłego duchownego. Oczywiście nie robili tego świadomie, ale odciskali swój artystyczny ślad w umyśle Harketa. Wkrótce przyszły wokalista a-ha odkrył, że muzyka pociąga go w znacznie większym stopniu niż studiowanie teologii. Okres poświęcony poznawaniu wiary nie został stracony. Jak wspominał po latach Magne Furuholmen, to doświadczenie ukształtowało silne poczucie dyscypliny w Harkecie, który stał się kręgosłupem grupy i kompasem wyznaczającym kierunek muzycznej podróży. 

Przez wiele lat słuchacze i krytycy muzyczni zachwycali się unikalną barwą głosu wokalisty. Na pytania o ilość oktaw Morten Harket odpowiadał z uśmiechem, że nigdy nie policzył. Jest jednak rekordzistą księgi Guinnessa w kategorii "Najdłuższa nuta wokalna o tej samej tonacji w piosence, która znalazła się na oficjalnej, brytyjskiej liście przebojów". W nagraniu "Summer Moved On", które było przebojowym singlem z wydanego w 2000 roku albumu "Minor Earth, Major Sky" wokalista utrzymuje dźwięk przez 20,2 sekundy. Tym samym Harket wyprzedził Jeffa Buckleya, z 19-sekundowym zaśpiewem w jego wersji "Hallelujah" Leonarda Cohena z 1994 oraz Billa Withersa i osiemnastoma sekundami w piosence "Lovely Day". 

Wielu dziennikarzy uważa, że za sukcesem a-ha stoi nie tylko zdolność do komponowania niezwykle chwytliwych melodii, tworzenia doskonałego brzmienia stworzonego przez grupę przez lata, ale właśnie głos Mortena Harketa, którego barwa dodaje szlachetnego blasku popowym piosenkom. Ten blask przekładał się niejednokrotnie na sukcesy komercyjne kolejnych albumów zespołu.

Take On Me - jedyny taki hit a-ha

Chociaż po "Take On Me" już nigdy nie udało się a-ha podbić Ameryki, ale każda z jedenastu wydanych płyt, gościła w czołówce zestawień sprzedaży w całej Europie. Morten Harket w przerwach działalności macierzystej formacji próbował swych sił, nagrywając solowe albumy. Nie spotykały się one z takim uznaniem jak produkcje a-ha, jednak trafiały na szczyt listy przebojów w Norwegii. 

Morten Harket nie skupia się tylko na świecie muzyki, ale często zajmuje się problemami prawdziwego świata. Często opuszczając strefę komfortu, angażuje się w ważne społecznie akcje. W 1993 roku po spotkaniu z kanadyjskim profesorem prawa Mourinem Davisem dowiedział się o tragicznej sytuacji rdzennej ludności w Timorze Wschodnim, który był podbity przez Indonezję. Dołączył do ruchu, który wspierał działania w celu przywrócenia niepodległości i nagłaśniał sprawę łamania praw człowieka i tortur, jakich dopuszczali się okupanci na wyspie. Na wydanym w 1995 roku albumie "Wild Seed" umieścił nawet nagranie "East-Timor", nawiązujące bezpośrednio do problemu humanitarnego w Timorze Wschodnim. 

Piosenkarz jest zapalonym ekologiem. Dostrzega kryzys klimatyczny jako poważny problem i twierdzi, że nie ma czasu na zastanawianie się, czy problem rzeczywiście istnieje. Jak twierdzi dowody na niebezpieczne zmiany na ziemi, widoczne są każdego dnia w kolejnych medialnych doniesieniach o gwałtownych pożarach, gigantycznych powodziach czy szalejących tajfunach. Jedynym lekarstwem jest inwestowanie w odnawialne źródła energii i wyeliminowanie paliw kopalnych z naszego życia, tak szybko, jak się to da.

Norweski ekolog

Od 1989 roku jest właścicielem jednego z pierwszych aut elektrycznych jeżdżących po drogach Norwegii. W tym samym roku zorganizował w Oslo happening. Razem z profesorem i ekspertem w dziedzinie energii słonecznej Haraldem N. Røstvikiem, kolegą z zespołu Magne Furuholmenem i liderem organizacji pozarządowej Bellona Fredericiem Hauge jeździli po mieście, nie opłacając należnej kwoty na bramkach przejazdowych.

Harket pragnął zwrócić uwagę rządzących na fakt, że wszelkie ułatwienia w użytkowaniu pojazdów ekologicznych mogą przyśpieszyć ich sprzedaż, a tym samym wyeliminować pojazdy spalinowe z ulic. Po latach propozycja muzyka stała się rzeczywistością w Norwegii, przyczyniając się do ogromnej popularności aut elektrycznych. 

Po latach działalności, po milionach sprzedanych płyt Magne Furuholmen, Paul Waaktaar i Morten Harket sami sobie wyznaczają kierunek i tempo swojej muzycznej przygody. Kiedy dochodzą do ściany, odpuszczają, kiedy tęsknią, wracają i wydają kolejne, piękne płyty. Jak mówi Morten, w jednym z wywiadów tajemnica ich więzi, nie tkwi tylko w przyjacielskich relacjach między członkami grupy. Pasja do tworzenia, poszukiwania dźwięków i rozwiązań jest tak naprawdę elementem spajającym zespół.

Ich przygoda trwa już czterdzieści lat i co najciekawsze ciągle potrafią zaskakiwać swoich słuchaczy. Po doskonale przyjętej trasie z okazji rocznicy ich debiutanckiego albumu "Hunting High and Low" powrócili w ubiegłym roku z zaskakującym projektem "True North", który był zainspirowany filmem i płytą "Western Stars" Bruce’a Springsteena. Nagrane w surowej scenerii norweskiej północy kompozycje brzmią z niezwykłą mocą, napędzane siłą smyczków Arctic Philharmonic. A-ha odkryło siebie na nowo, a głos Mortena Harketa, chociaż czuć już na nim piasek czasu, ciągle uwodzi delikatnością i ciepłem.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: A-Ha
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy