Camel w Krakowie: Odlot na wielbłądzie

Fakt, że Andy Latimer po tak ciężkiej chorobie (białaczka) nadal występuje na scenie z grupą Camel, dla wielu może być dowodem na skuteczność współczesnej medycyny. Ale że robi to w tak świetnej formie, to już prawdziwy cud.

Andy Latimer (Camel) pokonał ciężką chorobę
Andy Latimer (Camel) pokonał ciężką chorobęfot. Bartosz Nowicki

Brytyjska grupa od 1971 roku dowodzona przez Andy'ego Latimera (wokal, gitara, flet) w Polsce otoczona jest swego rodzaju kultem. Nic więc dziwnego, że bilety na dwa pierwsze po 15-letniej przerwie występy nad Wisłą wyprzedały się błyskawicznie. W końcu nie tak dawno wydawało się, że historia tego progrockowego Wielbłąda zostanie przerwana groźną chorobą.

Dopiero w 2013 r. Camel wrócił do aktywnego koncertowania, choć kilkanaście występów rocznie przecież na kolana nie rzuca. Najważniejsze jednak, że te sporadyczne koncerty prezentują Brytyjczyków w wybornej formie.

W Poznaniu (19 lipca, MTP2) i Krakowie (20 lipca, ICE) zespół wykonał ten sam program, oparty przede wszystkim o płyty "Moonmadness" (1976), "Dust and Dreams" (1991) i "Mirage" (1974). Niestety (przynajmniej dla mnie), Latimer nie spełnił obietnicy danej w wywiadzie dla Interii, że być może mocniej sięgnie po utwory z płyty "Stationary Traveller" (1984). Z tego albumu usłyszeliśmy jedynie zagraną na finał wzruszającą kompozycję "Long Goodbyes". Utwór dedykowany był pamięci zmarłych w tym roku współpracowników grupy Camel: wokalisty Chrisa Rainbow (śpiewał w oryginale "Long Goodbyes") i klawiszowca Guya LeBlanca. W tle mogliśmy zobaczyć zdjęcia i filmy z udziałem tych muzyków. "I Miss You So..." - ten fragment zabrzmiał szczególnie przejmująco. Nic dziwnego, że kilkutysięczna publiczność oklaskiwała Camela na stojąco.

"Dobrze być znów w Krakowie. Ostatni raz graliśmy tu 15 lat temu. To zdecydowanie zbyt długo" - już na początku stwierdził ze sceny Latimer, zadowolony i nieco onieśmielony ekstatycznym wręcz przyjęciem. Choć muzyka Camela nie jest z tych, które porywają do dzikich tańców, to lider dawał z siebie wszystko, jakby całym ciałem chciał pokazać wszystkim, że żyje i ma się dobrze. Znakomicie wypadała szczególnie jego współpraca ze starym druhem Colinem Bassem - chyba nie trzeba dodawać, na czym gra gość o takim nazwisku? - który udzielał się także wokalnie (wielkie brawa za "Drafted").

To był dwugodzinny odlot na wielbłądzie (te wizualizacje z niebem podczas "Air Born"), który pozwolił się oderwać od rzeczywistości. Tego brzmienia gitary, fletu, wokalu nie sposób podrobić, nie sposób pomylić z innym. Oczywiste, że tego typu granie nie porwie tłumów (nie zdziwiłbym się, gdyby większość fanów z ICE Kraków uczestniczyła w pierwszych polskich koncertach Camela w 1997 r.), ale w tej niszy ten Wielbłąd prezentuje się nadzwyczaj godnie.

Camel - Kraków, 20 lipca 2015 r.

Andy Latimerfot. Bartosz Nowicki
Ton Scherpenzeelfot. Bartosz Nowicki
Andy Latimer gra także na fleciefot. Bartosz Nowicki
Colin Bassfot. Bartosz Nowicki
Jason Hartfot. Bartosz Nowicki
Denis Clementfot. Bartosz Nowicki
Grupa Camel powróciła do Polski po 15 latachfot. Bartosz Nowicki
Na czele formacji od początku stoi Andy Latimerfot. Bartosz Nowicki
Colin Bassfot. Bartosz Nowicki
Camel w ICE Krakówfot. Bartosz Nowicki
Brytyjski Camel zaliczany jest do najlepszych grup w historii rocka progresywnegofot. Bartosz Nowicki
Ton Scherpenzeelfot. Bartosz Nowicki
Colin Bassfot. Bartosz Nowicki
Zobacz zdjęcia z występu grupy Camel w ICE Krakówfot. Bartosz Nowicki

Setlista koncertu Camel w Krakowie:

"Never Let Go"
"The White Rider"
"Song Within a Song"
"Unevensong"
"Spirit of the Water"
"Air Born"
"Lunar Sea"
"Another Night"
"Drafted"
"Ice"
"Mother Road"
"Hopeless Anger"
"Whispers in the Rain"
Bis:
"Lady Fantasy"
"Long Goodbyes".

Michał Boroń, Kraków

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas