Była gwiazdą przełomu lat 80. i 90., potem zniknęła. Co stało się z Neneh Cherry?
Pochodzi z artystycznej rodziny. Jej mama - Moki była słynną projektantką i malarką, jej ojczym - Dan uznanym jazzowym trębaczem. Od najmłodszych lat nasiąkała duchem sztuki i muzyki. Ponad 40 lat temu wyłoniła się z londyńskiej awangardowej sceny punkowej, aby porwać świat swoimi przebojami, będącymi mieszanką popu, hip-hopu i alternatywy, z debiutanckiego albumu "Raw Like Sushi". Przez lata nie poddawała się modom ani naciskom branży muzycznej, budując wizerunek niezależnej i świadomej artystki. Neneh Cherry 10 marca skończyła 60 lat.
Kiedy pod koniec lat 80. menadżerowie firm fonograficznych wymagali, aby artystki były niedoścignionymi obiektami pożądania dla męskiej części publiczności, piosenkarka, jakby na przekór tym oczekiwaniom pojawiła się w popularnym programie "Top of the Pops" w zaawansowanej ciąży i wykonała swój przebój "Buffalo Stance".
Wywołała tym wystąpieniem sporą burzę w brytyjskiej prasie, gdzie cytowano jej odpowiedź na pytanie reportera, czy bezpiecznie jest być na scenie w jej stanie: "Siódmy miesiąc ciąży, to nie jest choroba". Neneh Cherry przerwała pewnego rodzaju tabu, które na początku lat 90. wciąż było obecne w przestrzeni publicznej.
Oto młoda kobieta w ciąży nie zamierza siedzieć w domu i cierpliwie odliczać dni do porodu, podając mężowi obiad, ale świadomie bierze życie w swoje ręce i robi to na oczach milionów widzów. "Pamiętam, jak stałam tam na scenie, myśląc, jestem w ciąży i czuję się tym naładowana, dumna i bardzo, bardzo kobieca. Nigdzie się stąd nie ruszam, to moje miejsce" - wspominała po latach w wywiadzie dla "The Guardian".
Rzuciła wyzwanie branży muzycznej. Opisała, z kim musi się w niej spotykać
Neneh Cherry miała doskonałe wyczucie i zdolność obserwowania świata, a swoje spostrzeżenia i opinie zamieniała w doskonałe teksty. Zupełnie jakby idąc za ciosem, kolejny singlowy przebój "Manchild" był niejako kontynuacją jej krucjaty wyzwolenia kobiet i doskonałą definicją toksycznej męskości. Często w zaciszach biur spotykała przecież takich osobników o przeciętnym talencie i przerośniętych ambicjach. To właśnie oni byli bohaterami jej utworu. Teledysk do nagrania ukazał artystkę ubraną swobodnie, z ręcznikiem na włosach, śpiewającą na tle suszącego się prania i tulącą swoją córeczkę.
Nie wyglądała jak wschodząca błyszcząca gwiazda pop, ale przeciętna dziewczyna z przedmieścia, która właśnie umyła włosy i z dzieckiem na ręku zajmowała się zwykłymi domowymi sprawami. Miała w sobie jednak siłę i błysk w oku, który sprawił, że kompozycja wspięła się na szczyty list przebojów, z miejsca stając się kolejnym hymnem kobiet.
Mijają lata, a wydaje się, że tematy zaakcentowane przez Neneh Cherry na debiutanckim albumie ciągle są niestety aktualne. Dwa lata temu w rozmowie z "The Telegraph" tak odnosiła do tego: "Świat zachodni ma całkowitą obsesję na punkcie pewnego rodzaju wyprodukowanej chyba przez kosmitów wersji młodości i piękna. To wywołuje u mnie alergię na tego rodzaju staroświeckie i seksistowskie stereotypy. Jestem, kim jestem i chociaż moje ciało się starzeje, cenię inne wartości, dzięki którym dotarłam tak daleko. Czasy się zmieniają, ale niektóre sprawy nie".
Przebojowe piosenki powróciły w 2022 roku na albumie "The Versions", gdzie Cherry jest wspierana przez inne silne i ważne kobiety, które w ostatnich latach zdominowały muzyczną scenę. Robyn, Sia, Jamila Woods czy Anohni na nowo interpretują dorobek artystyczny gwiazdy. Nowe wersje przybliżają kultowe kompozycje młodemu pokoleniu, a niektóre z nich, jak "Woman" brzmią nadal świeżo i aktualnie.
Odniosła sukces i zniknęła. Neneh Cherry świadomie porzuciła karierę dla rodziny
Jeśli przyjrzymy się dyskografii Neneh Cherry, to jak na ponad czterdziestoletnią karierę nie wygląda zbyt imponująco. To efekt świadomej decyzji artystki, która po sukcesach, jakie odniosły jej trzy pierwsze albumy na przełomie lat 80. i 90. wycofała się z aktywnej kariery na początku XXI wieku, aby poświęcić się wychowaniu swoich córek. Artystka wspominała wielokrotnie w wywiadach, że widziała, jak szybko dorastają jej dzieci i chciała po prostu być ważną częścią ich życia.
Kiedy zdecydowała się na powrót, nowa twórczość znacznie odbiegała od tego, do czego wcześniej przyzwyczaiła swoich fanów. Jej, jak sama twierdzi, najważniejsza życiowa rola jako matki trzech córek była centralnym punktem wyborów zawodowych. Zresztą nigdy nie uważała, że przemysł fonograficzny jest zdrowym środowiskiem do życia. "Presja jest ogromna. To przestrzeń, która często bywa bardzo toksyczna, niezdrowo konkurencyjna i wręcz zabójcza. Ludzie poświęcają swoje dusze dla osiągnięcia sukcesu, a jeśli już go zdobędziesz, wtedy łatwo możesz się zatracić. To jak spacer po cienkim lodzie. Nie jest dla wrażliwych ludzi z sercem i duszą. W końcu wszyscy jesteśmy delikatni" - mówiła w rozmowie z "The Telegraph".
Kto wpłynął na życie Neneh Cherry?
Dwóch mężczyzn odegrało w życiu Neneh Cherry ważną rolę. Tym pierwszym był jej ojczym. Don Cherry był wybitnym muzykiem jazzowym. W latach 50. występował z saksofonistą Ornettem Colemanem, potem z innymi artystami, w tym Johnem Coltranem. Muzyka była dla niego całym życiem, może dlatego wspierał poczynania swojej pasierbicy, a kiedy ta, jako nastolatka przeniosła się do Londynu, wkrótce pojawił się u jej boku, będąc zawsze podporą we wszystkich życiowych i artystycznych decyzjach.
Drugim okazał się przypadkowo spotkany na lotnisku Cameron McVey, muzyk i uznany producent, który stał się oddanym partnerem, nie tylko w życiu prywatnym, ale również zawodowym. Od lat Cherry i McVey tworzą zgrany duet, który zmienił się również w firmę produkcyjną The Nomad Productions. Cameron współtworzył i produkował pierwsze płyty artystki. Jak twierdzi Neneh ma on w sobie dar pisania zgrabnych piosenek i niezwykłą siłę realizacji projektów, które sobie wyznaczy.
Sukces "Raw Like Sushi" przysłużył się nie tylko wzmocnieniu finansów małżeństwa, ale umożliwił powstanie debiutanckiego albumu Massive Attack "Blue Lines", którego produkcja została sfinansowana przez Cherry i McVeya. Może dlatego w sztokholmskim mieszkaniu artystki wiszą obok siebie złote płyty za "Buffalo Stance" i album ekipy z Bristolu. "Dobrze jest mieć na koncie taką piosenkę, tantiemy płynące za nagranie wciąż pomagają płacić nam czynsz" - żartowała w rozmowie z "New York Times".
Śmierć matki i powrót na scenę. Neneh Cherry punktowała Trumpa
Okres pozornej muzycznej absencji Neneh Cherry nie był do końca pozbawiony artystycznych prób. Razem z mężem i córką Lolitą Moon (obecnie używającą pseudonimu TYSON) współtworzyła triphopowy projekt CiRkus, a we współpracy ze szwedzkim, jazzowym zespołem The Thing nagrała album "The Cherry Thing", który spotkał się z doskonałym przyjęciem fanów tego muzycznego stylu. Dopiero śmierć jej matki w 2009 roku stała się momentem zwrotnym, który zdecydował, że Neneh Cherry powróciła na scenę w pełnym wymiarze. Poczuła, że emocjonalny bagaż ostatnich lat był na tyle silny, że postanowiła zamienić go w teksty. Efektem była pierwsza od 18 lat solowa płyta "Blank Project". Nieco bardziej ascetyczny, opierający się głównie na rytmie i wokalu album spotkał się z entuzjastycznymi recenzjami dziennikarzy i ukazał mniej buntownicze, a bardziej refleksyjne oblicze artystki.
Miesiąc po inauguracji prezydenta Trumpa, pojawiła się piąta płyta artystki "Broken Politics". Nagrywana w nowojorskim Creative Music Studio, w którym przed laty częstym gościem był Don Cherry album, był niejako odpowiedzią na wszelkie niepokoje, których symbolem był amerykański polityk. Neneh Cherry znowu precyzyjnie definiowała i opowiadała o problemach, jakie dostrzegała w otaczającym świecie. Kryzys uchodźczy, aborcja, łatwy dostęp do broni, walka z pojawiającą się dezinformacją czy nie przemijające zjawisko walki o prawa kobiet zdominowały tematy na płycie. Głos artystki na płycie jest spokojny, muzyka delikatna i nastrojowa, co sprawia, że przesłanie "Broken Politics" dociera dzięki temu kontrastowi do słuchaczy zdecydowanie mocniej.
Neneh Cherry pochodzi z rozśpiewanej rodziny. Jej rodzeństwo, jakby wypełniając muzyczny testament Dona Cherry'ego, udanie prowadzi swoje artystyczne kariery. Pomimo tego, że artystka sama stwierdziła przed laty, że przemysł fonograficzny jest toksycznym środowiskiem jej córki również, wkroczyły na sceniczne deski. Tyson McVey ma na swoim koncie już jeden album, a młodsza Mabel McVey dwa, ze sporym przebojem "Don't Call Me Up", który dotarł do 3. miejsca na UK Chart.
Po wydaniu wspominanego już retrospektywnego albumu "The Versions" piosenkarka poczuła znowu ochotę na powrót do studia nagraniowego. W wywiadach zapowiada, że nowy materiał może ukazać się już niedługo, na razie ostatnie miesiące spędziła na doszlifowanie swoje książki autobiograficznej. "A Thousand Threads - A Memoir" ma zostać wydana we wrześniu.
Neneh Cherry zabierze czytelników w podróż, która zaczyna się w starym szkolnym budynku w Szwecji, gdzie się urodziła, aby przez rodzinną wioskę jej biologicznego ojca w Sierra Leone i ulice Nowego Jorku, na których się wychowywała, dotrzeć do punkowych klubów Londynu, gdzie zaczęła się jej muzyczna przygoda.