Alice In Chains: 15. rocznica śmierci Layne'a Staleya

W chwili śmierci ważył niespełna 40 kilogramów, a jego ciało znaleziono dopiero po dwóch tygodniach w stanie mocno zaawansowanego rozkładu. Zmarły 5 kwietnia 2002 roku Layne Staley, wokalista grupy Alice In Chains, zdaniem swoich kolegów popełnił "najdłuższe samobójstwo na świecie".

Layne Staley w teledysku "Would?" Alice In Chains
Layne Staley w teledysku "Would?" Alice In Chains 

Wspomniane wyżej "samobójstwo" to autodestrukcyjny nałóg, z którym Layne Staley zmagał się przez ponad dekadę. Niezdrowa fascynacja heroiną pobrzmiewa w większości wyśpiewanych przez wokalistę utworów Alice In Chains.

Heroinowy amok dotknął wiele postaci związanych z muzyczną sceną grunge, która na początku lat 90. zaczęła podbijać świat. To wówczas popularność zaczęły zdobywać zespoły zaliczone później do wielkiej czwórki tego gatunku - Nirvana, Pearl Jam, Soundgarden i właśnie Alice In Chains. Niemal każdą z tych formacji dotknął problem z uzależnieniem.

Pierwszą bardziej znaną ofiarą używek z Seattle był Andrew Wood, zmarły 19 marca 1990 roku wokalista grupy Mother Love Bone, której muzycy weszli później w skład Pearl Jam. Później używki zabrały jeszcze m.in. gitarzystkę Stefanie Sargent z 7 Year Bitch (czerwiec 1992 r.), Kurta Cobaina z Nirvany (popełnił samobójstwo 5 kwietnia 1994 r.), grającego na klawiszach z The Smashing Pumpkins Jonathana Melvoina (lipiec 1996 r.). W późniejszym czasie zmarli także m.in. basista Alice In Chains Mike Starr (8 marca 2011 r.) i wokalista Scott Weiland ze Stone Temple Pilots (3 grudnia 2015 r.).

Courtney Love, wdowa po Cobainie, wielokrotnie podkreślała, że w Seattle można było łatwiej dostać używkę, niż w San Francisco czy Los Angeles. Dla wielu osób związanych z tamtym środowiskiem była ona najłatwiej dostępnym środkiem umożliwiającym ucieczkę przed "okrutnym i niewybaczającym światem".

Wcześniej zbywał pytania o nałóg, choć coraz mocniej wpływał on na sytuację zespołu. Po wydaniu płyty "Alice in Chains" (1995), która zadebiutowała na szczycie amerykańskiej listy, grupa po raz kolejny nie ruszyła w trasę. Rok wcześniej kwartet w ostatniej chwili odwołał zaplanowane już występy u boku m.in. Metalliki, Suicidal Tendencies i Danzig, a także koncert na Woodstock '94.

Staley znalazł wówczas czas, by wziąć udział w nagraniach "Above" - jedynej płyty supergrupy Mad Season, w której skład weszli także muzycy Pearl Jam, Screaming Trees i The Walkabouts. Gitarzysta Mike McCready liczył, że współpraca z "czystymi" muzykami (to na odwyku poznał basistę Johna Bakera Saundersa) sprawi, że Staley też odstawi używki. Niestety, nic z tego nie wyszło.

"Pamiętam, że spotkałem go w 1995 roku... Jego skóra miała zielonkawy odcień. Na ten widok zaczęło mi się przewracać w żołądku, bo zobaczyłem człowieka, który podąża ścieżką, z której nie ma odwrotu" - wspominał Mark Arm z formacji Mudhoney. O "ścieżce bez odwrotu" mówił również kolega wokalisty z Alice In Chains, perkusista Sean Kinney.

10 kwietnia 1996 r. grupa zarejestrowała akustyczny koncert "MTV Unplugged" (zapis ukazał się na płycie trzy miesiące później). Czterokrotnie pojawiła się też w roli supportu przed Kiss, jednak 3 lipca 1996 r. w Kansas Alice In Chains po raz ostatni wystąpili z Layne'em Staleyem jako wokalistą. Krótko po koncercie frontman stracił przytomność po przedawkowaniu i trafił do szpitala.

Zaledwie trzy miesiące później Layne Staley stracił nie tylko wolę do walki z nałogiem, ale chęć do życia po tym, jak z powodu infekcyjnego zapalenia wsierdzia zmarła jego była partnerka Demri Parrott. "Nigdy nie doszedł do siebie po jej śmierci. Odechciało mu się żyć" - twierdzi wokalista Mark Lanegan, bliski przyjaciel zmarłego.

Ostatnie lata wokalista spędził w swojej posiadłości w Seattle, sporadycznie kontaktując się z kolegami z zespołu, niemal kompletnie odcinając się od świata.

Kontakt próbowali nawiązać z nim jego przyjaciele, jednak po latach przyznawali się do swojej bezsilności. "Byłem w błędzie sądząc, że będę w stanie mu pomóc. Chciałem dać mu przykład" - mówił Mike McCready. "Każdy z jego otoczenia starał się w kółko i w kółko pomóc mu stać się czystym. W końcu nie dało się nic zrobić" - dodawał Kelly Curtis, menedżer Pearl Jam.

"Jeżeli ktoś nie chce pomóc sobie samemu, to jak ktoś inny może to zrobić?" - pytał retorycznie perkusista Alice In Chains, Sean Kinney, który kilka razy w tygodniu regularnie próbował się dodzwonić do wokalisty.

"Kiedy przejeżdżałem obok jego domu, zatrzymywałem się i wołałem go. Nawet gdybym mógł dostać się do drzwi jego domu, nie otworzyłby ich. Nie mogłem przecież kopniakiem wyważyć drzwi, wejść i złapać go, choć miałem kilkakrotnie takie myśli" - opowiadał Kinney.

"Pod koniec nie rozmawiał z nikim... Ze mną nie kontaktował się przez ostatnie kilka miesięcy, ale w naszej znajomości to było normalne" - to z kolei Mark Lanegan.

Na początku 2002 r. ze Staleyem udało się porozmawiać argentyńskiej dziennikarce Adrianie Rubio, która napisała książkę "Layne Staley: Angry Chair - A Look Inside the Heart and Soul of an Incredible Musician". To jej wokalista miał powiedzieć, że umiera.

Ustalenia Rubio zakwestionował jednak amerykański dziennikarz David De Sola w biografii "Alice In Chains: The Untold Story" (2015), którą - jak sam powiedział - napisał z pozycji osoby z zewnątrz, a nie jako fana.

Ostatnią osobą, która widziała żywego Layne'a Staleya, był Mike Starr, który odwiedził wokalistę 4 kwietnia 2002 roku. Wówczas basista chciał wezwać karetkę pogotowia, co doprowadziło do kłótni z wokalistą. Wściekły Starr zostawił kolegę i opuścił jego posiadłość. "Słyszałem, jak wołał mnie bym wrócił i nie zostawiał tego w taki sposób" - tak okoliczności ostatniego spotkania opisywał w 2009 roku nieżyjący już basista, którego do śmierci męczyły wyrzuty sumienia z powodu zaniechania wezwania pomocy medycznej.

19 kwietnia księgowy wokalisty poinformował Susan Silver, byłą menedżerkę Staleya, że przez ostatnie dwa tygodnie nikt nie podejmował pieniędzy z jego konta bankowego. Silver zaalarmowała matkę Staleya, Nancy McCallum, która wezwała policję do domu wokalisty. Od śmierci 34-letniego rockmana musiało upłynąć ponad dwa tygodnie. Tożsamość frontmana Alice In Chains musiały potwierdzić dopiero specjalistyczne badania na podstawie zębów.

"Scena grunge z Seattle, która przeniosła rock w lata 90. przyniosła cztery wspaniałe głosy [Kurt Cobain, Eddie Vedder z Pearl Jam, Chris Cornell z Soundgarden oraz bohater tego tekstu], ale najbardziej wyraźny z nich należał do Layne'a Staleya" - to zdanie Davida De Soli.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas