Red Hot Chili Peppers: Kulisy przyjęcia "młodego". Fragment książki!

Przed koncertem Red Hot Chili Peppers w Warszawie publikujemy fragment książki "Kalifornizacja" Bartka Koziczyńskiego. Przeczytaj tylko u nas!

Josh Klinghoffer (z prawej) jest najmłodszym członkiem słynnych "Papryczek"
Josh Klinghoffer (z prawej) jest najmłodszym członkiem słynnych "Papryczek"AFP

Przypomnijmy, że na 27 lipca zaplanowano koncert słynnych "Papryczek" na warszawskim Bemowie. Występ odbędzie się w ramach Impact Festival 2012, podczas którego zagrają także m.in. Kasabian i Public Image Limited.

Wybrany przez nas fragment "Kalifornizacji" (tytuł jest nawiązaniem do przeboju "Californication") opowiada o kulisach pracy z nowym gitarzystą, 32-letnim Joshem Klinghofferem, który zastąpił w Red Hot Chili Peppers genialnego Johna Frusciante.

-----

Oczywisty wybór

- Gdy stanowisko się zwolniło, po niezwykle krótkim okresie dyskusji, rozważań, on stał się oczywistym wyborem - opowiadał mi o zespołowej decyzji [Anthony] Kiedis w wywiadzie przeprowadzonym dla "Teraz Rocka" w czerwcu 2011 roku.

- Bo jest przyjacielem, bo znamy jego zachowanie, usposobienie, temperament... Josh wnosi zupełnie nową energię, osobowość i umiejętności. Zespołowej chemii nie da się zupełnie zmienić. Zdecydowanie jesteśmy zakorzenieni w przeszłości - ważna jest dla nas nić sięgająca od początków zespołu do dziś. Ale jest dobra wibracja, dobry nastrój, byliśmy w ostatnim czasie szalenie produktywni. Nie było napięć, trudności, usiłowań - zażarło od pierwszego dnia do końca procesu. Skomponowaliśmy mnóstwo muzyki, o wiele więcej, niż byliśmy w stanie skończyć i nagrać.

(...) Oficjalnie o przyjęciu Klinghoffera dowiedzieliśmy się dopiero 29 stycznia 2010 roku. Zespół wystąpił wtedy w Los Angeles, w ramach imprezy MusiCares Person Of The Year. Tytuł Człowieka Roku otrzymał Neil Young, Redhoci wykonali przeróbkę jego "A Man Needs A Maid". Nie ukrywajmy - średnio porywającą.

 

W maju Flea z Klinghofferem pojawili się jeszcze na meczu NBA, by zagrać amerykański hymn. Swoboda interpretacji Edyty Górniak to przy nich betka. Pierwszy na basie, drugi na organach Korg CX-3 wycięli psychodeliczny jam, niewiele mający wspólnego z oryginalną melodią. Ale publiczność w Staples Center w Los Angeles była zachwycona.

Ci dwaj muszą się ze sobą dobrze czuć, bo Flea zabrał kolegę na wyprawę do Afryki, w ramach projektu Africa Express prowadzonego przez Damona Albarna, brytyjskiego muzyka znanego z grupy Blur. W lutym 2010 roku zachodni artyści odwiedzili Etiopię (rok wcześniej celem była Nigeria), oglądając tamtejszą scenę muzyczną i jamując z lokalnymi muzykami.

- Wszystko, co wiedziałem o Etiopii, to kilka płyt, które mi się podobały i to, co przeczytałem o klęsce głodu - wspominał Flea.

- Ale jak tam dotrzesz, widzisz inny świat. Wypełniony sztuką, muzyką, poezją, z intelektualistami i pisarzami. Pojechałem do miasta Harar, w którym stoją obok siebie meczet i kościół chrześcijański i wszyscy są w dobrych stosunkach. Są oddani swojej wierze, ale też tolerancyjni. Chodziłem po ulicach z Etiopczykiem i mówię do niego: "Kurde, stary, muszę się wysrać". A on podszedł do pierwszych drzwi w tej dzielnicy - mieszkańcy powiedzieli: "Zapraszamy, skorzystaj z naszej łazienki". Takie rzeczy nie zdarzają się w L.A. "Przepraszam, Arnoldzie Schwarzeneggerze, czy mogę zrobić kupę w twoim domu?".

Wspomnienia Klinghoffera: - Było fantastycznie, ale wyczerpująco pod względem fizycznym. To jak muzyczne zajęcia w terenie - trasa dookoła kraju. Od wiosek, z których każda miała swój własny styl taneczny, przez chrześcijańską mszę o czwartej nad ranem, gdy przez głośniki na zewnątrz rozbrzmiewało muzułmańskie nawoływanie...

Po kilkunastu miesiącach pracy w Alleyway zespół przyszedł z pomysłami do Ricka Rubina. Kolejne kilka tygodni zajęła przedprodukcja, która odbywała się tym razem w Red Barn - studiu gitarzysty Beach Boys, Ala Jardine'a, położonym w Big Sur (to efekt znajomości mieszkającego po sąsiedzku Flea). Zespół stacjonował w tym czasie w wynajętym w pobliżu domu.

We wrześniu grupa weszła do studia East West (dawniej: Cello) w Los Angeles, znów z Rickiem Rubinem, i pracowała tam do lutego roku 2011.

Rolę nowego gitarzysty dobrze podsumowuje Chad [Smith]: - John Frusciante był bardziej bezpośrednią indywidualnością i siłą niż Josh Klinghoffer. Josh jest jak mgła, która cię pochłania. Z początku czuliśmy się z tym niekomfortowo. Musiałem o tym porozmawiać z Flea. Zgodziliśmy się, że powinien być sobą. Potem było znacznie lżej.

Sam zainteresowany mówi o swojej grze następująco: - W przeszłości koncentrowałem się na graniu piosenek opartych na akordach i tekstach, a nie na swoich umiejętnościach gitarowych. Nie skupiałem się na tym przez długi czas. Granie w tym zespole znów mnie do tego skłoniło. Fajnie było sięgnąć po Zeppelin czy Hendrixa - granie z większą teksturą. Solówki nie przychodzą mi naturalnie. Nigdy nie przychodziły. Jestem nastawiony na budowanie brzmienia. Wciskam efekt i mam coś fajnego...

-----

Książka "Kalifornizacja" Barka Koziczyńskiego ukazała się nakładem wydawnictwa In Rock.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas