Reklama

Pył wulkaniczny: Nie dotarli na koncert

Brytyjska formacja The Cribs została zmuszona w miniony piątek (16 kwietnia) do odwołania koncertu na słynnym kalifornijskim festiwalu Coachella. Lot, którym mieli podróżować muzycy, został odwołany z powodu pyłu wulkanicznego, paraliżującego ruch lotniczy w Europie.

Przypomnijmy, że po erupcji islandzkiego wulkanu Eyjafjallajokull w środę (14 kwietnia), większość lotnisk w Europie północnej zostało zamkniętych. Rozpościerający się w atmosferze pył wulkaniczny może bowiem spowodować zatrzymanie pracy silników samolotu.

The Cribs planowali w czwartek (15 kwietnia) polecieć do Los Angeles, a dzień później wystąpić na prestiżowym festiwalu Coachella. Niestety, lot został w ostatniej chwili odwołany.

"Miałem już zaplanowane, które filmy obejrzę w czasie lotu, zamówiłem sobie posiłek i siedząc na fotelu w samolocie, zaczynałem powoli zasypiać. Wtedy powiedziano mi, że mam opuścić pokład" - żali się frontman zespołu, Gary Jarman.

Reklama

Zespół nie dawał jednak za wygraną i udał się promem z Londynu do Amsterdamu, gdzie muzycy zamierzali złapać inny lot do Los Angeles. Na pomoc ruszyli także organizatorzy festiwalu Coachella i zaproponowali The Cribs wysłanie prywatnego odrzutowca. Niestety, również i te próby zawiodły.

"Pomimo potężnych starań, nie udało nam się wygrać z naturą i dotrzeć na festiwal. Szczerze mówiąc, jesteśmy tym mocno przygnębieni" - czytamy w oświadczeniu The Cribs.

Muzycy, oczekujący w Amsterdamie na powrotny prom do Anglii, wyrazili również żal z powodu... zepsutej maszyny do boksowania:

"Nie możemy nawet elegancko wyładować naszej frustracji" - stwierdzili.

Zobacz fragment koncertu The Cribs na festiwalu Open'er w Gdyni:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: coachella | PLL LOT | muzycy | koncert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy