Reklama

Open'er: Popis Mike'a Pattona

Choć sobota na Open'er Festival 2009 nie była tak obfitą ucztą jak piątkowe koncerty, to i tak przynajmniej dwa występy na długo zapadną w pamięć.

Reaktywowana w 2009 roku amerykańska grupa Faith No More uderzyła ciężkimi, chropowatymi, eksperymentalnymi brzmieniami, od czasu do czasu przeplatanymi czymś bardziej łagodnym i melodyjnym (jak "Easy"). Bohaterem wieczoru był wyjątkowy lider i wokalista zespołu - Mike Patton.

Muzyk rozpoczął występ od zdemolowania stojaka na mikrofon. Później było jeszcze ciekawiej. Patton, jak na awangardzistę przystało, śpiewał, wrzeszczał, rapował, beatboxował, dyszał i pluł gdzie popadnie.

Po kilku utworach zszedł do publiczności z wymierzonym prosto w fanów mikrofonem. Chciał, by ci zaśpiewali coś po polsku. Patton przytykał mikrofon wybranym ludziom tak, jakby przykładał komuś pistolet do głowy i żądał zwrotu długu.

Reklama

- Śpiewaj, tchórzu! ("Sing, chikenshit!") - ryczał Patton i szybko szukał kolejnej ofiary.

Raz padło na ochroniarza, który wił się w unikach, co bardzo rozbawiło publiczność. Trudno powiedzieć, czego bardziej obawiał się ów ochroniarz - wycelowanego prosto w niego mikrofonu czy świdrującego wzroku wokalisty Faith No More.

Wokalista bawił się także parasolką, laską i tradycyjnie część utworów śpiewał przez megafon. O przeroście formy nad treścią nie może być jednak mowy. Amerykanie pokazali dużo niespokojnej, szorstkiej muzyki w doskonałym wydaniu - takiego koncertu w tym roku na Open'erze nie było.

Pod koniec Patton wypytywał publiczność, kto ogląda Faith No More po raz pierwszy na żywo, a kto po raz kolejny. Przy tej drugiej opcji ręce podniosło kilkudziesięciu fanów, na co wokalista... teatralnie wypuścił mikrofon z ręki.

- A myśleliśmy, że jesteśmy popularni - śmiali się członkowie grupy.

Zupełnie inny był koncert islandzkiej piosenkarki Emiliany Torrini na scenie namiotowej. Bez dwóch zdań był to najbardziej romantyczny występ podczas tegorocznego Open'era. Ciepłe, zmysłowe dźwięki spowite subtelnym wokalem Islandki dały wyjątkowy efekt. Emiliana hipnotyzowała ludzi swoją muzyką. Trzeba było widzieć te twarze widzów! Rozmarzone, trochę nieobecne...

Torrini rozmawiała z publicznością zupełnie inaczej niż większość gwiazd festiwalu. Nie było głośnych pozdrowień, nie było "jak się bawicie?" itp. Wokalistka przed każdym utworem, cichym, łamiącym się głosem, opowiadała, o czym jest piosenka, którą ma właśnie zamiar zaśpiewać.

Koncerty Torrini i Faith No More to były dwa bieguny ekspresji, zupełnie różne emocje, zupełnie inne granie. Mimo to należy je postawić na tej samej półce. Świetne występy.

Co jeszcze działo się podczas trzeciego dnia festiwalu? Zobaczyć i usłyszeć można było seniorów imprezy, grupę Madness, ikonę polskiej muzyki reggae czyli zespół Izrael, obiecujących, śpiewających o śmierci Brytyjczyków z White Lies, drum'n'bassową gwiazdę z Australii - formację Pendulum czy Fisza z Emade, którzy rozbujali namiotową scenę.

Niedziela, 5 lipca, będzie ostatnim dniem tegorocznego Open'era. Wystąpią m.in. Lily Allen, O.S.T.R., Kings Of Leon, Placebo, a w finale zagra The Prodigy.

Michał Michalak, Gdynia

Sprawdź nasz raport specjalny o Open'er 2009.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Faith No More | koncerty | wokalista | ostry dyżur | Open'er
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama